Rodzice Charliego Garda, 11-miesięcznego chłopca, którego szpital chce odłączyć od aparatury podtrzymującej życie, zakończyli sądową batalię o przedłużenie życia ich dziecka.
Charlie cierpi na tzw. syndrom wyczerpania mitochondrialnego DNA (mtDNA). Choroba atakuje mięśnie i uszkadza mózg. Lekarze z angielskiego szpitala wbrew woli rodziców postanowili odłączyć dziecko od aparatury utrzymującej je przy życiu. Poparły ich brytyjskie sądy i Europejski Trybunał Praw Człowieka. Ostatnią szansą dla Charliego miała być eksperymentalna terapia w USA. Jednak wyniki ostatnich badań wykazały, że także ta terapia nie jest w stanie pomóc niemowlęciu.
Gdy wczoraj w sądzie pełnomocniczka szpitala chciała przeczytać najnowszy raport o stanie zdrowia Charliego, jego rodzice Chris Gard i Connie Yates wyszli z sali i wydali oświadczenie, w którym stwierdzili, że kończą sądową batalię o życie dziecka. "Słodkich snów, maleństwo. Śpij mocno, nasz piękny, mały chłopcze. Charlie Matthew William Gard. Nasz bohater" - zakończyli.
Aparatura podtrzymująca życie chłopca zostanie odłączona.
- W tej sytuacji to nie będzie eutanazja. To będzie (uprawnione) zakończenie uporczywej terapii - oceniła dr n. med. Magdalena Wąsek-Buko, specjalista neonatolog i pediatra, ekspert "Gościa Niedzielnego".
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.