– Kiedy wieczorem wszyscy są już w swoich pokojach i w domu robi się ciszej, idziemy do świetlicy i czytamy wybrane wiersze. Opowiadamy je własnymi słowami, tworząc nastrój, próbujemy zrozumieć i znaleźć interpretację – opowiada Kamil, uczeń I klasy Technikum Ekonomicznego.
W Powiatowym Domu Dziecka w Lubsku mieszka obecnie 29 wychowanków. Mają od 9 do 18 lat. Ambicją wychowawców jest stworzenie w domu jak najlepszych warunków oraz jak najlepsze przygotowanie małych mieszkańców do startu w dorosłość.
– Na początku mojej pracy, przed paru laty, myślałam sobie, że będę cały czas płakać, widząc dzieci i ich problemy. Ale z czasem nabrałam przekonania, że trzeba im dać odpowiednie narzędzia, aby mogły się jak najwięcej nauczyć. Najbardziej cieszymy się, kiedy nasi wychowankowie kończą szkołę średnią, zdobywają zawód, pracę i mogą budować przyszłość – mówi Agata Salamońska, dyrektor placówki. Często udaje się zrealizować marzenia dzieci i wychowawców, ale nie zawsze udaje się przekroczyć niewidzialne, trudne do zdefiniowania granice.
Pierniki, wędkowanie i wiersze
We wtorkowe popołudnia dzieci wracają ze szkoły o różnych godzinach. W kuchni pani Katarzyna i jej pomocnicy ugniatają ciasto na świąteczne pierniki. Foremki są już gotowe, piekarnik rozgrzany, cukiernicy i kibice nie mogą doczekać się, co wyjdzie z pieczenia. Z kolei ekipa wędkarzy wybiera się na ryby, ale jeszcze przed wyjściem Stasiu, jak to bywa w gościnnym domu, zdążył zapytać, czy podać kawę albo herbatę. Po przygotowaniu filiżanki gorącej herbaty, pomimo jesiennej aury, czmychnął z wychowawcą i kolegami nad wodę, licząc na udane połowy. Przy herbacie i cieście dzieci z grupy teatralno-recytatorskiej opowiadają o swoich zainteresowaniach, chociaż trzeba powiedzieć, że w przedstawieniach teatralnych, na przykład jasełkach, grają wszyscy mieszkańcy domu.
Najstarszy jest Kamil Żurawicki, uczeń technikum i szkoły muzycznej w klasie gitary. – Moja przygoda z gitarą rozpoczęła się od obejrzenia w internecie krótkiego filmu, w którym zobaczyłem gitarzystę i usłyszałem jak gra. Brzmienie każdego dźwięku było inne, wyraziste. Byłem tak zafascynowany, że kupiłem pierwszą gitarę – opowiada Kamil. W szkole muzycznej każdego tygodnia zajęcia z instrumentem trwają 30 minut. Do tego dochodzi codzienne ćwiczenie indywidualne, na które Kamil poświęca co najmniej 20 minut. Jednak jak sam przyznaje, kiedy usłyszy jakiś ciekawy utwór, chce się go nauczyć, i nie liczy wtedy kolejnych minut i godzin żmudnych powtórzeń. Oprócz muzyki Kamil interesuje się literaturą i poezją. Wśród dzieci słynna jest jego biblioteczka, z której chętnie wypożycza interesujące książki.
Karina Juncewicz z VII klasy jest zafascynowana aktorstwem i występami na scenie, chociaż przyznaje, że przed każdym występem jest stremowana. Kolejną jej pasją są książki. – Kiedy się zaczytam, to czuję się, jakbym była w centrum akcji, albo że spotykam się z bohaterem. Lubię książki, w których ktoś opowiada o sobie, o życiu. Niektóre historie są związane trochę ze mną, inne są zupełnie odmienne. Wieczorem, kiedy większość już śpi, włączam lampkę, robię herbatę i czytam, czasami wiele godzin. Kamil też dużo czyta i ma ciekawe książki – opowiada Karina.
Rozmowy o książkach, wierszach, muzyce są początkiem przygotowań do konkursów recytatorskich, w których dzieci osiągają spore sukcesy. – Gdy dowiadujemy się o konkursie, pani Edyta proponuje teksty albo sami szukamy odpowiednich wierszy, w których są emocje, gdzie można coś wykrzyczeć albo powiedzieć bardzo cicho. W wierszach próbujemy siebie określić, wyrazić to, co w nas jest – wyjaśnia Maciej Rink z III klasy gimnazjum, który interesuje się również fotografią przyrodniczą.
Poezja i proza życia
Zrozumienie tekstu i opowiedzenie go własnymi słowami nie jest takie proste. Czasami brakuje słów albo słowa napisane przez poetę są niezrozumiałe, pochodzą z innej epoki. Tłumaczenie na prosty i zrozumiały język ułatwia uchwycenie myśli autora i zajmuje jeden albo kilka wieczorów – w zależności od chęci. Kiedy powstaje odpowiedni klimat, to jak zapewniają dzieci, aż chce się mówić i słuchać, nie patrząc na upływający czas.
– Słuchamy się wzajemnie, wyrażamy opinie. Każdy może powiedzieć swoje zdanie, co mu się nie podoba, co warto by zmienić. Czasami proponujemy zupełnie inny sposób recytacji i wtedy trzeba szukać kompromisu, takiego tonu głosu, który zaakceptują obie strony – opowiada Kamil. Rozmowy i próby sprawiają, że dzieci zapamiętują teksty wierszy, nie koncentrując się na wkuwaniu zwrotek. W pewnym momencie odkłada się kartkę i wszystko przychodzi samo. Jeśli w interpretację wiersza zaangażuje się wyjątkowo wiele emocji, trudno jest go zapomnieć, ciągle przewija się w myślach.
– Modlitwa dziecka do Boga jeszcze przed urodzeniem. To właściwie nie był wiersz, bardziej opowiadanie, nie było w nim ani jednego rymu. Dziecko nie wiedziało, co je czeka po urodzeniu. Strasznie się bało i dopytywało Boga, jak to będzie. My często też tak mamy, boimy się przed pójściem do nowej szkoły, zapisując się na zajęcia. Nie wiemy, czy będziemy zaakceptowani, bo mieszkamy gdzieś indziej. W gimnazjum przez cały rok nie mówiłem, gdzie mieszkam, ale w którymś momencie – na ognisku klasowym – zaufałem i powiedziałem, że mieszkam w domu dziecka. Nie było żadnego odepchnięcia czy odrzucenia. Wracając do wiersza, dziecko ciągle dopytywało się, krzyczało, wołało, i w końcu Bóg powiedział mu, żeby poszło i nie bało się, bo matka będzie je kochała bardziej niż kogokolwiek. Jednak dziecko było dalej niepewne. Utożsamiłem się z tym wierszem – opowiadał Kamil.
Po prostu piszę wiersze
W grupie recytatorskiej znalazła się Iwona Szokoła, uczennica I klasy szkoły zawodowej. Iwona z naturalną skromnością ukrywa swoje zdolności poetyckie. Pierwszy wiersz napisała w wieku 12 lat, a w swoim brulionie zapisała ich ponad 30. Iwona marzy od dawna, by nauczyć się gry na gitarze. Ale to marzenie ciągle czeka na spełnienie. Początki pisania wiążą się u dziewczyny z tekstami piosenek, które z czasem zaczęły układać się w rymowane słowa. – Wiersze są dla mnie inspiracją i sposobem wyrażenia. Kiedy na przykład jestem zła, nie reaguję emocjonalnie przez gniew, ale wyrażam swoje uczucia w wierszach. Muszę przyznać, że moja twórczość nie jest ani radosna, ani smutna, wiersze mają w sobie wszystko. Pisanie zależy od chęci i nie trwa długo. Na wiersz poświęcam około pół tygodnia – opowiadała Iwona.
Autorce trudno było wybrać jeden wiersz, do którego byłaby najbardziej przywiązana, ale po chwili zastanowienia wyrecytowała najważniejszy w ostatnim czasie: Budząc się co rano Myślę sobie, że życie jest do bani. A dlaczego? Dlatego, że nie ma przy mnie osoby, przy której moje serce biło tak mocno, a serce tej osoby biło tak pięknie. Dzieci od wiosny do jesieni jeżdżą co czwartek do żarskiego schroniska dla zwierząt, aby opiekować się psami. Spacerują z czworonogami po parku, pielęgnują je i ofiarują wiele serca. – Pamiętam, jak opiekowałam się małym psiakiem, który bardzo skomlał ze smutku, gdy odjeżdżałam. Zrobiło mi się bardzo przykro, że został znowu sam – powiedziała Ewa Rewaj.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |