Od dawna chcieli dać coś od siebie małżeńskiemu światu. Z pomocą Bożą ich pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę.
Maja i Wojciech Pietkiewiczowie znają się od ponad 20 lat. Po ślubie są już 15 lat. Mają troje dzieci: 10-, 6- i 2-letnie. Należą do Domowego Kościoła, w którym przez 3 lata pełnili funkcję pary rejonowej. Organizowali też kursy dla małżeństw. Jednak w pewnym momencie doszli do wniosku, że muszą wyhamować ze swoim zaangażowaniem, być bardziej dla siebie i dla dzieci niż dla innych. Jak pomyśleli, tak zrobili, a w tym wyhamowaniu Pan Bóg powołał przez ich ręce piękne dzieło. Dzisiaj regularnie korzysta z niego ponad 800 osób.
Ważne drobiazgi
Pewnego dnia do Pietkiewiczów zadzwoniła koleżanka. „Zróbcie listę działań, które pomogłyby ocieplić relacje małżeńskie” – poprosiła. – Wtedy zaczęliśmy się zastanawiać. Mamy tak po prostu przesłać jej to mailowo? Może zróbmy stronę internetową i umieśćmy tam te treści. Będzie łatwiej posługiwać się linkiem niż przeklejać to w e-mailach – opowiada Wojciech.
Razem z małżonką modlił się o to, by Bóg prowadził ich w tym projekcie. Po dwóch miesiącach od propozycji znajomej pewnego wieczoru w trzy godziny stworzył stronę www.wyzwanie-malzenskie.pl.
– Wykupiliśmy domenę. Pomyśleliśmy: „A co nam szkodzi, spróbujemy”. Bez żadnego zbędnego ciśnienia. Stwierdziliśmy, że będziemy tam co tydzień umieszczać nasze wpisy o tematyce małżeńskiej, a raz na miesiąc zaproponujemy czytelnikom wyzwanie, czyli zadanie, które będą wykonywać przez najbliższe 30 dni – wyjaśnia Maja.
Pierwszym wyzwaniem było uważne i radosne witanie się oraz żegnanie ze współmałżonkiem (wbrew pozorom często o tym zapominamy). Innym razem małżeństwa pracowały nad tym, by każdego dnia spędzić ze sobą sam na sam 15 minut. W następnym miesiącu – by codziennie dziękować mężowi/żonie za jedną rzecz.
– Ostatnio przeczytałam zdanie, które utkwiło mi w pamięci: „Drobiazgi mają znaczenie”. Te niewielkie gesty w relacjach grają naprawdę istotną rolę, one budują szczęście małżeńskie – dzieli się Maja.
Brak strategii najlepszą strategią!
Aby ludzie wracali na stronę internetową, jej autorzy stworzyli newsletter, do którego każdy może się zapisać, by regularnie otrzymywać powiadomienia o nowych treściach. – Nie spodziewaliśmy się aż takiego odzewu. Myśleliśmy, że będziemy to tworzyć dla grona ok. 50 znajomych, a dzisiaj po trzech miesiącach mamy zapisanych… 800 osób. Czyta nas także wielu niezgłoszonych do newslettera – oświadcza Wojciech. Zaznacza, że nie inwestowali w reklamę czy specjalną promocję. Nie mieli opracowanej żadnej strategii działania w internecie, nie liczyli na nic.
Z ich tekstami zapoznają się nie tylko wrocławianie, ale również inni Dolnoślązacy, ludzie z całej Polski (najwięcej z województwa mazowieckiego), a nawet z zagranicy, np. z Wielkiej Brytanii, Niemiec czy… Peru. – Nam nie chodzi o wyspecjalizowane poradnictwo, którego jest całkiem sporo w internecie i w realu. Tworzymy pewną profilaktykę małżeńską, która może uchronić pary przed kryzysem. Pomagamy budować jedność w związku – opowiada Maja.
Pietkiewiczowie otrzymują od czytelników pozytywne odpowiedzi i to ich mobilizuje. – Nawet gdyby miało to pomóc zaledwie jednemu małżeństwu, chcemy to robić. Myślimy też o przyszłości. Prosimy Ducha Świętego o prowadzenie w najwłaściwszym kierunku. Być może uda się przygotować cały kurs małżeński on-line w jakiejś ciekawej formie. Ale to jeszcze nic konkretnego – przyznaje Wojciech.
Świadkowie wiary
Do kogo kierują swoją stronę? – Do wszystkich małżeństw, które chcą pielęgnować swoje relacje, szczególnie do tych, które nie czują świadomego oparcia w Bogu – tłumaczy Maja. Wojciech dodaje, że są oczywiście osobami wierzącymi, ale nie stosują radykalnego przekazu. – Nie zastrzegamy, że to treści tylko dla wierzących. Wręcz przeciwnie, mogą z nich korzystać wątpiący, poszukujący, niewierzący, to nawet lepiej – stwierdza mężczyzna.
Swoimi wpisami dają przykład, że opieranie małżeństwa na Chrystusie opłaca się i ułatwia życie. – Tworzymy tę stronę razem, co jest dla nas ważne. Zajmuje to trochę czasu, ale mamy poczucie, że to dobre dzieło. Sami się także wiele przy tym uczymy – przyznaje Maja.
Jakiś czas temu zadzwoniła do nich znajoma (30 lat po ślubie) i stwierdziła, że ich wyzwania pozwoliły jej na odświeżenie swojej relacji małżeńskiej. – Widzimy zapotrzebowanie, więc działamy. A dalej niech Bóg prowadzi – podsumowują zgodnie Pietkiewiczowie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.