Warto zastanowić się, jak śpiewać hymn: w sposób zaangażowany i świadomy, czy niechlujnie.
Gdy specjaliści i znawcy nie nadążają lub nie chce im się uczyć Polaków poprawnej polszczyzny w tekście będącym narodowym dziedzictwem, w sukurs przychodzą... kibice, internauci i wszyscy ci, którym zależy. O co chodzi? O hymn narodowy. Bo oto rozpoczęła się oddolna kampania dotycząca właściwych słów hymnu. Internauci, kibice, dziennikarze apelują o uważność i poprawność w śpiewaniu hymnu. Powstał nawet – znak czasów – specjalny hasztag, pod którym apel jest promowany. Nie powinno się bowiem śpiewać „póki my żyjemy”, lecz „kiedy my żyjemy”. Nie ma różnicy? Owszem, różnica jest. „Póki” to rusycyzm, w praktyce oznacza też zawężony czas istnienia Polski: do czasu, w którym my żyjemy. Dopóki żyjemy, żyje i Polska. A potem? Przestanie istnieć? Ano właśnie. Tymczasem słowa „kiedy my żyjemy” oznaczają ciągłość pokoleniową, nie wyznaczają ram czasowych, nadają wymiar szerszy, skierowany na rozwój i przyszłość. Dlatego warto dbać o szczegóły w pieśni tak istotnej, bliskiej sercu każdego Polaka jak hymn narodowy. Znaczenie jest ważne i bynajmniej konkretne słowo nie jest nieistotnym szczegółem czy semantyczną, wydumaną bzdurką.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |