Modlitwy rodziców mają niesamowitą moc. To najlepsza "polisa" na życie, to powierzenie dziecka pod najwspanialszą ochronę i opiekę. To prośba, by nasze dzieci należały do Boga.
Dawno temu żyła pewna kobieta, której imienia nawet nie znamy. Miała dwoje dzieci - maleńkiego synka i troszkę starszą córeczkę - które bardzo kochała. I oto pewnego dnia odkryła fakt, który ją bardzo ucieszył, ale i bardzo zaniepokoił - znowu oczekiwała dziecka. Brzmi to jak bajka, czy raczej jak historia z życia wzięta?
Kobieta ta była szczęśliwa, bo bardzo kochała dzieci, ale jednocześnie bardzo się bała, bowiem w kraju rządził okrutny władca, który kazał zabijać wszystkich narodzonych chłopców.
Moment narodzin rozwiał wszystkie nadzieje. To był chłopczyk! Niestety, to był chłopczyk. Na szczęście nikt nic nie usłyszał. Co zrobić? - Jeśli ktoś się dowie, to wrzuci chłopca do Nilu. Nigdy, przenigdy na to nie pozwoli! W dodatku on jest taki piękny i słodki... Dobrze, że nie płakał po urodzeniu, a teraz cichutko spał. Musi go ukryć, musi coś wymyślić, by ocalić to maleństwo. Śpij malutki, mamusia będzie się modliła i myślała jak cię ukryć.
Czy próbowaliście kiedyś uciszyć trzymiesięcznego malucha? Noszenie na rękach, kołysanie, poklepywanie - te środki skuteczne są tylko na krótko. Takie dziecko jest po prostu o wiele bardziej "słyszalne" niż "widzialne". Głód, ból brzuszka, mokra pielucha - to trzeba oznajmić głośnym płaczem, który usłyszą wszyscy sąsiedzi.
Dlatego, gdy matka malutkiego chłopczyka nie była w stanie ukryć go dłużej, wyplotła dla niego koszyk z trzciny, posmarowała go żywicą i smołą, by nie przemókł. Jak położyć malucha do tego koszyka i puścić na wodę, gdy za kilka chwil może zostać pożarty przez jakieś zwierzę, albo może wpaść do wody? Nie było to łatwe. - Boże, Boże, co robić? Po raz ostatni przytuliła dziecko do piersi, pocałowała je i ostrożnie włożyła do koszyczka. - Boże, chroń mojego synka, nie pozwól mu zginąć - szeptała z oczami pełnymi łez. Jej córeczka stała obok. To mądra i dzielna dziewczynka. Matka wpoiła jej miłość do Boga i ludzi. Ona także kochała swego braciszka. Tak bardzo się bała o to maleństwo. Dlatego postanowiła poczekać i zobaczyć, co stanie się dalej. I to ona zobaczyła, że córka faraona znalazła koszyk i zachwyciła się chłopczykiem. Miriam, bo tak dziewczynka miała na imię, wyskoczyła uradowana.
- Pani, czy mam zawołać kobietę, która wykarmi to dziecko? - Mamusiu, mamusiu! Nasze modlitwy zostały wysłuchane - Bóg uratował małego! Chodź zaraz, chodź!
Wysłuchana modlitwa matki w sytuacji, gdy wydawało się, że nie ma wyjścia. Jakże często każdej matce i każdemu ojcu nie pozostaje nic innego niż modlitwa? Choroba dziecka, problemy w przedszkolu lub szkole, gdy nie radzi sobie z nauką lub gdy jest nieakceptowane przez rówieśników. Co możemy wtedy robić? Tylko modlić się, a Bóg potrafi - jak matce małego Mojżesza - pokazać wyjście z najtrudniejszej sytuacji, nawet jeśli w tym momencie wydawać się może ono dziwne i niezrozumiałe. Puścić koszyk z trzciny na rzekę pełną krokodyli?
Pomysł wydaje się absurdalny! Jednak Boży plan właśnie tak miał być zrealizowany.
Ile razy w wychowaniu naszych dzieci napotykamy sytuacje, które wydają się bardzo trudne, dziwne lub niezrozumiałe? Boże, dlaczego prowadzisz nas taką drogą? A jednak Bóg się nie myli. Jego plany sięgają tam, gdzie nie możemy spojrzeć. My możemy tylko modlić się i zaufać Bogu. Wierzyć, że jeśli oddajemy Mu w modlitwie życie naszych dzieci, to nic nie dzieje się bez Jego woli. Tak jak matka Mojżesza, która powierzyła swoje dziecko Bogu - i otrzymała je z powrotem. I choć kilka lat później ponownie musiała oddać swe dziecko na dwór bezbożnego faraona, to wierzyła, że syn nie zapomni tego, czego nauczyła go o Bogu i jego narodzie wybranym. Wielka musiała być jej wiara, jeśli była w stanie pozwolić na odejście dziecka w zupełnie obcy świat. Była posłuszna Bożej wizji, choć syn opuścił ją na zawsze i nigdy nie dowiedziała się, jak wielkim został człowiekiem i co zrobił dla ludu izraelskiego.
Modlitwy rodziców mają niesamowitą moc. To najlepsza "polisa" na życie, to powierzenie dziecka pod najwspanialszą ochronę i opiekę. To prośba, by nasze dzieci należały do Boga. Nawet jeśli nigdy nie dowiemy się, kim zostaną i jaką drogą Bóg je poprowadzi.
Artykuł pochodzi z kwartalnika "Warto" wydawanego przez Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko Augsburskiego w RP
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |