Kto wyciągnie z serca cierń

Kananejka to strona internetowa i sieć wsparcia. – Kiedy straciłam dziecko i borykałam się z różnymi konsekwencjami, zupełnie przypadkiem trafiłam na mądrego księdza, który jednym spotkaniem uratował mnie przede mną samą. Poczułam się zobowiązana, by pomóc innym kobietom – opowiada Joanna Skoczylas.

Biblijna kobieta kananejska domagała się od Jezusa cudu uzdrowienia córki. „Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida!” – wołała głośno i natarczywie. Odganiana, przychodziła znów i znów wołała. Nie ustawała w wołaniu. Otrzymała to, o co tak usilnie błagała, choć była pogardzaną przez Izraelitów poganką. Wiara ją uzdrowiła. – Jesteśmy dla kobiety, która jest postawiona pod ścianą i w swojej rozpaczy robi rzeczy, które innym wydają się irracjonalne. Robi je, by znaleźć ratunek dla swojego dziecka. Taka właśnie jest Kananejka – tłumaczy Joanna. Miała wsparcie otoczenia. Ma kochającego męża, który cały czas był przy niej. Miała wtedy już małą córeczkę, cały sens swojego życia. Miała wspierających rodziców, przyjaciół. Jednak po poronieniu w jej głowie wciąż krążyły myśli, które nie pozwalały normalnie funkcjonować.

– To jest stan, który często przytrafia się kobietom. One racjonalizują swój ból. Zapewniają siebie i otoczenie: „Świetnie sobie daję radę”. I rzeczywiście tak jest: w pracy, w domu, w towarzystwie. Walczą – opisuje swój stan w tamtym czasie. Nie wiadomo, dlaczego zaczynają się dziać różne rzeczy, dlaczego kobieta staje się złośliwa, nerwowa, dlaczego w pewnym momencie się załamuje. – Kiedy na wczesnym etapie uda się znaleźć kogoś, kto pomoże na to spojrzeć i wyciągnie z serca cierń, przestaje być potrzebna specjalistyczna pomoc. Nie dochodzi do dramatów. To właśnie robi grupa Kananejka. Pomagamy kobietom unikać dramatów – podkreśla J. Skoczylas.

Łagodne wsparcie

Na stronie kananejka.pl opublikowana jest mapa miejsc, gdzie kobieta w trudnej sytuacji związanej z macierzyństwem może znaleźć pomoc. To miejsca, gdzie odbywają się regularnie Msze św. w intencji kobiet w ciąży, rodziców dzieci utraconych, małżeństw niepłodnych, z uzależnieniami, z alkoholizmem. To także miejsca, w których kobieta w kryzysie może otrzymać różne formy fachowej pomocy. Gromadzone są świadectwa tych, które sobie poradziły i dziś żyją normalnie. – Dla kobiet to jest ważne. One muszą wiedzieć, że da się przejść przez najtrudniejsze doświadczenia, że za tym bólem jest życie. Muszą wiedzieć, że nie są same – przekonuje Joanna.

W salezjańskiej parafii św. Stanisława Kostki na Dębnikach istnieje grupa, której misją jest przybliżanie wiernym problemów, z jakimi borykają się kobiety. W każdą drugą środę miesiąca odprawiana jest Msza w ich intencji, a po nabożeństwie odbywają się spotkania. Środy na Dębnikach są po to, by rozmawiać o niepłodności, o dzieciach utraconych i osieroconych rodzicach, o uzdrowieniu po aborcji i kryzysie macierzyństwa. To także okazja, by w przyjaznej atmosferze poprosić o pomoc.

Marzenie Joanny

– Wyobraźmy sobie Kościół, w którym wszyscy potrafią dobrze zareagować w sytuacji, kiedy kobieta traci swoje dziecko, kiedy zachodzi w niechcianą ciążę, kiedy się boi i nie wie, co robić. Wyobraźmy sobie niedzielną Mszę w kościele pełnym ludzi, którzy są wrażliwi i empatyczni. Ilu dramatów moglibyśmy wtedy uniknąć? – pyta retorycznie autorka Kananejki. Świat nie jest idealny, a ludzie czasem rozczarowują. Trzeba jednak robić wszystko, co możliwe, by to zmienić. – Przekazujemy ludziom wiedzę: jak reagować, jak „być dobrym otoczeniem”, co robić, co mówić, czego nie robić – wymienia. Jest przekonana, że modlitwa może zdziałać cuda. Są dobrzy ludzie, którzy przyjmują intencje wpływające do Kananejki za pośrednictwem strony internetowej i omadlają je.

Modlitwa to siła Kananejki. Mówi się, że jak trwoga, to do Boga. To świetne i prawdziwe przysłowie. Często trwoga sprawia, że zaczynamy szukać pomocy tam, gdzie sami, z własnej woli, nigdy byśmy nie poszli. Kryzys może stać się drogą do Boga. Kobieta, która w Nim znajdzie oparcie i nie będzie czuła się osamotniona w Kościele jako wspólnocie wiernych, doświadczy własnej siły.

– Jakiś czas temu przez Polskę przetoczyła się fala czarnych marszów. Zarzucano Kościołowi, że każe kobietom rodzić, ale gdy już urodzą, zostają same. Ale to nie jest prawda. Może trzeba tego wsparcia trochę poszukać, bo nie każdy ksiądz będzie umiał rozmawiać z kobietą, która straciła swoje dziecko. Warto jednak mówić, że są księża, którzy potrafią ściągnąć nieuzasadnione poczucie winy lub rozgrzeszyć, gdy ta wina się pojawiła – przekonuje Joanna. I własnym doświadczeniem potwierdza, że kapłan może zrobić dla kobiety w kryzysie więcej niż psycholog czy przyjaciel.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg