Internet to nie druk i nieco innymi prawami się rządzi. Jednak między „proste” a „prostackie” jest spora różnica.
Ze względu na wykonywany zawód czasem wchodzę na różne internetowe portale informacyjne. Czy też na różne portale „informacyjne”. Bywa bowiem, że przeczytam coś sensownego, interesującego i dobrego. Bywa, że to nawet inspirujące. Ale zazwyczaj włos jeży się na głowie, a teksty prezentowane na portalach są po prostu źle redagowane, prymitywne. Jasne, że internet to nie druk i nieco innymi prawami się rządzi. Jednak między „proste” a „prostackie” jest spora różnica. Tak samo między „tekst krótki” a „tekst okrojony z wartości merytorycznych”. Ale to nawet nie jest największy problem, o ile – co warto zaznaczyć – czytelnik owych portali ma też inne źródła informacji i strony internetowe nie są jego jedynym źródłem wiedzy o świecie ani jedynym kontaktem z tekstem. Dużo gorzej prezentuje się tematyka owych „informacji”. Że tendencyjna – pokazująca niemal wyłącznie zło, skandale i nieco spaczoną wizję świata, to jedno. Drugie, że kreuje pewne tematy czy zjawiska, o których nawet byśmy nie wiedzieli, że istnieją. Bo tak naprawdę nie istnieją lub są marginalne. Dzięki zainteresowaniu jednego czy drugiego portalu, a de facto stworzeniu problemu, mają szansę zaistnieć. Portal wykarmi się dzięki temu, bo czytelnik klika – najpierw tematem zadziwiony, potem zainteresowany, a na końcu –przekonany, że ów tekst jest prawdą. „Taką prawie z Wikipedii” – jakby właśnie Wikipedia, którą może „redagować” każdy, była miernikiem prawdziwości.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |