Pakistańskie siły bezpieczeństwa udaremniły przemyt kilkudziesięciu chrześcijanek do Chin. Kobiety przeznaczone były do dania potomstwa bogatym mężczyznom, po czym miały trafić do pracy na ulicy. Ofiarami handlu ludźmi padają w Pakistanie głównie przedstawicielki mniejszości religijnych, które nie są chronione tak jak muzułmanki.
Kobiety wybierane są w najbiedniejszych warstwach społeczeństwa. Rodzicom proponuje się pomoc ekonomiczną za ślub córki z Chińczykiem i wyjazd do tego kraju. Dla uwiarygodnienia procederu w Pakistanie odbywają się sfingowane śluby. Tylko w ostatnich dniach policja udaremniła 20 takich ceremonii, które prowadzone były przez mężczyzn podszywających się pod pastorów. Członkowie rozbitej bandy handlarzy ludźmi wyznali, że tylko od początku tego roku „wyeksportowali” w ten sposób do Chin co najmniej 36 kobiet. 90 proc. z nich stanowiły chrześcijanki, pozostałe wyznawały hinduizm. Często kobiety są też porywane i siłą zmuszane do ślubu.
Organizacja Human Rights Watch bije na alarm, że proceder ten z każdym rokiem przybiera na sile. Jednym z motywów jest doskwierający w Chinach brak kobiet, wynikający z prowadzonej przez rząd polityki jednego dziecka i selektywnych aborcji. Dochodzi do tego fakt, że coraz więcej Chinek nie chce zakładać rodzin i mieć pomostowa. Bogaci mężczyźni kupują sobie więc żony za granicą. Płacą za nie handlarzom od 3 do 13 tys. dolarów. Kobiety są wielokrotnie gwałcone, by jak najszybciej zaszły w ciążę. Po wydaniu potomstwa zmuszane są do prostytucji, niejednokrotnie też stają się dawcami organów do przeszczepów, przypłacając to życiem.
Szacuje się, że w ubiegłym roku w Pakistanie porwano ok. 1000 kobiet. 150 z nich trafiło jako żony do Chin. Do tego kraju trafiają także kobiety z Birmy, głównie z prześladowanego ludu Kaczin. Chińskie władze zamykają oczy na ten proceder.