- Kiedy patrzymy w oczy przerażonych rodziców, którzy czują, że może to są już ostatnie święta ich dzieci, przestajemy myśleć o własnych głupich problemach - przyznają Ania i Łukasz twórcy Dzieła Świętego Mikołaja.
6 grudnia na Roratach dzieci z szeroko otwartymi oczami oglądały na dużym ekranie zaspanego Świętego Mikołaja na pokładzie samolotu, któremu Aniołki przynosiły herbatę i przekąski. Następnie samolot „wylądował” na lotnisku. Święty zszedł dostojnie po schodach samolotu i...
– Zanim dzieci zdążyły się odwrócić, Święty Mikołaj już stał z tyłu kościoła – śmieje się Łukasz. – Aż buzie pootwierały ze zdziwienia.
Choć trzon Dzieła stanowią Łukasz i Ania, nie udałoby im się tyle dokonać bez innych ludzi, przede wszystkim wolontariuszy, którzy poświęcają swój wolny czas, żeby zapakować setki paczek, a później je rozdawać w różnych miejscach, o różnych porach, czasem pracując do późnej nocy. – Wszyscy myślą, że Święty Mikołaj przychodzi tylko raz w roku, a to nieprawda – mówią. – Ten prawdziwy święty chce służyć codziennie, a my działamy w jego imieniu. Dlatego to Dzieło Świętego Mikołaja, a nie Ani i Łukasza – śmieją się.
Oczywiście grudzień to czas wzmożonej pracy. Wolontariusze ze Świętym Mikołajem odwiedzają szpitale, domy pomocy społecznej, domy spokojnej starości. Przyjeżdżają z kilkudziesięcioosobową świtą. To robi wrażenie. W ubiegłych latach w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka na Ligocie rozdali ponad 400 prezentów. W tym roku odwiedzili oddział dla wcześniaków w Rudzie Śl. i Dom Chłopaków w Broniszewicach (diecezja kaliska), gdzie siostry dominikanki od podstaw wybudowały nowy dom dla swoich 56 niepełnosprawnych podopiecznych. – Cudowne uśmiechnięte zakonnice, które są jak mamy dla tych chłopaków. Nawet pieska adoptowały – opowiada Ania.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |