Sens w pieluchach

SENS objawił się w prozie życia, dzięki temu proza życia ma sens.

Trzeba przewinąć Boga

Jeśli Bóg-Sens leżał w pieluchach, czyli przyjął na siebie całą prozę życia, to znaczy, że proza życia ma sens. Boga można odnaleźć, zmieniając pampersy dzieciom lub staruszkom, w wierności monotonnym, banalnym czynnościom, które składają się na nasze powołanie rodzinne, zawodowe. Bóg-Sens jest blisko nas, jest także w tych miejscach, które wydają się najbardziej pozbawione sensu. Bóg ukrywa się w każdym człowieku bezradnym jak dziecko czekające na zmianę pieluchy lub odrobinę czułości. To, co duchowe, jest blisko tego, co cielesne, zwykłe, konkretne. Sacrum wkroczyło w profanum nie po to jednak, aby się w nim zatracić. Wielu z tych, którzy mówią, że chrześcijaństwo trzeba bardziej wcielić, w rzeczywistości chce je pogrążyć. Niektórzy chcieliby uczynić z niego religię tak plastyczną, że można z nią zrobić, co się chce. To groźna pokusa. Bóg wchodzi w ludzkie realia jak zaczyn, który ma przemienić całe ciasto. Niebo zstąpiło na ziemię po to, by ziemię przemienić w niebo. Bóg-Sens schodzi w nasze doły, by nas z tych dołów podnosić ku sobie. Jeśli chrześcijaństwo jest Bożą terapią, to lekarz nie powinien kierować się zachciankami pacjentów, ale podawać takie leki, które leczą. Chory musi zaufać bardziej lekarzowi niż sobie, inaczej umrze.

Jan: „swoi Go nie przyjęli”, Łukasz: „nie było miejsca”. Te zdania mówią o tym samym. Pozostają ciągle gorzko aktualne. Człowiek umiera z braku poczucia sensu, a jednocześnie nie chce przyjąć Sensu, który do niego przychodzi. Ludzie wykańczają się celami, które sami sobie wymyślają (mierząc za wysoko lub za nisko). Tymczasem nie musimy sami tworzyć sensu, on przychodzi do nas. Bóg pokazuje nam jasno cel życia. Jest nim miłość: bycie z innymi i dla innych. Nasza pycha zamyka jednak często drzwi przed Bogiem. Nie chcemy zgodzić się z tym, że dla Boga jesteśmy „swoi” (wręcz „sami swoi”), czyli należymy do Niego. Chcemy należeć tylko do samych siebie (to jest właśnie piekło, dokładnie to!).

Bóg nie chce przekonać nas do siebie mocą, siłą argumentów. On chce zdobyć nasze serca swoją bezbronnością, nawet swoimi pieluchami. Bóg-Sens czeka, aż Go przewinę, odłożywszy na bok swoją pychę, tytuły, wydumaną wielkość. Boże Narodzenie przynosi wielką pochwałę prozy życia, zwyczajności, która staje się nadzwyczajna dzięki miłości. Powiadamy czasem: to zbyt piękne, aby było prawdziwe. Czy nie jest jednak dokładnie odwrotnie? To znaczy, że właśnie dlatego, że piękne jest prawdziwe. Już Platon powiadał, że piękno jest blaskiem prawdy. Piękno świąt Bożego Narodzenia jest argumentem za tym, że są one prawdziwe. Nie dajmy się zwieść tym, którzy w święta będą tradycyjnie tłumaczyć, że to mit, bajka, psychologia, socjologia, a może nawet będą drwić z naszej radości. Bądźmy i dla nich zwiastunami Sensu, który zamieszkał w ludzkiej historii Jezusa po to, by każdą ludzką historię uczynić sensowną.

artykuł z numeru 51-52/2010 Gościa Niedzielnego

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg