O zabawie w „ganianego” z zakonnicami oraz współczesnych rycerzach, co przypominają o Bogu z Ryszardem Rynkowskim rozmawia Agata Puścikowska.
Wiem też, że bliską Pana sercu jest… pewna zakonnica.
– (śmiech) A nawet dwie: siostra mojego ojca, cudowna sercanka, a także s. Aniela – wychowawczyni w przedszkolu, do którego chodziłem. Taki mały urwis w habicie: uwielbiała się bawić z dzieciakami. S. Aniela, gdy organista uczył mnie grać na fisharmonii, naciskała pedały: ja miałem za krótkie nogi. Gdy przyjeżdżała do nas ciotka zakonnica i przychodziła s. Aniela, ganialiśmy się po całym domu.
Taka porządna katolicka rodzina, a słyszałam, że w Panu drzemią mordercze instynkty!
– Tak… Próbuję „zabić” od dawna własny przebój. Ale ten nieszczęsny „Jedzie pociąg z daleka” jest oporny na wszelkie mordercze zabiegi (śmiech). W lutym wydaję nową płytę i wpadłem na przekorny pomysł, żeby piosenkę obśmiać. Wymyśliłem prostą melodię, zmusiłem Jacka Cygana, żeby zrobił tekstowy żart ze słów pierwowzoru. Piosenka, która, mam nadzieję, zatłucze „Pociąg”, jest od niej jeszcze głupsza i bardziej jednoznaczna. „Leżę sobie, nic nie robię, chłodne piwko jak w piosence piję sobie, jest mi nawet trochę wstyd, lecz nie robię nic. Leżę sobie, liczę chmury i na łóżku z baldachimem robię bzdury i taki program mam na dziś, trzeba jakoś żyć”. Co prawda teraz, po urodzeniu syna, chciałbym zmienić jej słowa na: „Leżę sobie, nic nie robię, obok synek drzemie słodko ku ozdobie, nie chce nam się nawet wstać, by się za coś brać”.
To może zadziałać jak klin. Swoją drogą idea „Pociągu” była wielka.
– Idea była taka: w latach 90. zaczęły pojawiać się napisy „Komuno, wróć”. Chcieliśmy z Jackiem poruszyć ludźmi, żeby zaczęli po prostu myśleć. Chcieliśmy tą piosenką ośmieszyć nieroba, który leży i tęskni za systemem, w którym „czy się siedzi, czy się leży..”. Tymczasem ludzie wzięli to na serio.
I do teraz, gdy chce Pan śpiewać poważniejszy repertuar, wołają na koncertach: „Rysiek, pociąg”?
– Albo „Rychu, banana” – od „Bananowego songu”… Ale to nie jest do końca tak: są różne koncerty. Na koncertach biletowanych publiczność przychodzi, żeby posłuchać Ryszarda Rynkowskiego: pełnego repertuaru z piosenkami refleksyjnymi, jak „Jawa” czy „Intymnie”. Na koncerty typu „Niedziela z radiem X” przychodzi natomiast pół miasta, okoliczni turyści. Jest kiełbaska i kiszony ogórek, więc nie ma kontaktu z publicznością. Występuje wielu artystów, śpiewają przeróżny repertuar. Gra się wtedy głośno hiciory typu „Dary losu” i „Dziewczyny lubią brąz”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.