Niebieski stwór z uśmiechem pełnym zakrwawionych zębów staje się coraz popularniejszą zabawką wśród najmłodszych. Czy jest się czego bać?
Huggy Wuggy, bo tak nazywa się maskotka, jest postacią z gry z gatunku survival horror pod tytułem Poppy Playtime, której akcja dzieje się w opuszczonej fabryce zabawek. Gracz rozwiązuje zagadki i ucieka przed zabawkami, które chcą go dopaść. Rozgrywka zmienia się w walkę o przetrwanie. "Jeśli się dobrze nie ukryjesz Huggy Wuggy przytuli cię tak, że razem wydacie ostatni oddech" – czytamy w opisie. Gra jest brutalna i mroczna, adresowana jest do osób powyżej 16 roku życia.
– Huggy Wuggy to kolejny przejaw tendencji wśród zabawek dla dzieci, którą widać już od kilkunastu lat – epatowanie grozą, obrzydliwością. Popularne są zabawki, które są obiektywnie rzecz biorą brzydkie, przemocowe, związane ze śmiercią. Była moda na zombiaki, zabawki–trupy, ta maskotka jest kolejną zabawką tego typu – mówi psycholog Bogna Białecka.
Psycholog zauważa dominującą rolę rodziców w zyskaniu popularności tego rodzaju zabawek. – To nie dzieci je sobie kupują, a dorośli. Wystarczyłoby, aby bojkotowali zabawki epatujące brzydotą i grozą a szybko zniknęłyby z rynku. Nie trzeba być psychologiem, żeby widzieć, że ta maskotka jest strasząca. Dzieci potrzebują bawić się zabawkami, które są estetyczne, ładne, pokazują dobrą stronę życia, rozwijają, a nie takimi, które są związane ze śmiercią czy oswajają z brzydotą. Nie trzeba znać gry Huggy Wuggy, żeby ten szeroki uśmiech z ostrymi zębami wzbudzał niepokój. Pytanie, co się stało rodzicom, że zaczęli decydować się na kupowanie zabawek, które są straszące, rodem z horroru, a jednocześnie sprzeciwiają się zabawkom typu pistolet. Przecież i to i to jest przemocą – wyjaśnia.
Niebieska maskotka zawojowała sklepy z zabawkami, a dzieci chętnie przynoszą ją do szkół i przedszkoli. I to nauczyciele tych placówek jako pierwsi ostrzegli rodziców przed zagrożeniem, płynącym z pozornie niewinnej zabawy. Na podstawie gry powstało wiele filmów, dostępnych na YouTube, które są pełne agresywnych treści. Podobnie jak w przypadku „Squid game”, po którym dzieci odtwarzały w zabawach okrutne gry inspirowane fabułą serialu, teraz bawiąc się odgrywają sceny z gry – przytulają się mocno i do ucha szepczą wulgaryzmy lub grożą „ostatnim uściskiem”.
– Wokół zabawki zrobił się gigantyczny szum, wytworzyła się atmosfera owocu zakazanego, który tym bardziej kusi. Dzieci zaczynają sprawdzać, dlaczego o maskotce jest tak głośno i trafiają w Internecie na filmy, gry. Nie byłoby problemu, gdyby rodzice kontrolowali, co dzieci robią w Internecie i nie dopuszczali do kontaktu z takimi treściami. Niestety wielu rodziców nie zwraca uwagi na to, co dzieci robią w sieci. To nie sama zabawka jest niebezpieczna, tylko podejście, jakie mają do tego problemu rodzice – podkreśla Bogna Białecka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |