Żadne „oszołomy”

Wspólne śniadania, obiady, kolacje. Czasem wspólne spacery i odrabianie lekcji. Są rodziny, którym potrzeba czegoś więcej w planie dnia, który realizują razem.

Rodzinne msze

Rodzina, co do tego teologowie są jednomyślni, jest domowym Kościołem. Nie bez przyczyny małżonkowie już podczas ślubu przyrzekają, że przyjmą i będą starali się wychować po katolicku potomstwo. Wspólne przeżywanie Eucharystii jest w tym przypadku jedną z podstawowych metod. Jak zwraca uwagę arcybiskup Damian Zimoń, zadaniem duszpasterzy jest pomoc rodzinom, by mogły wspólnie świętować niedzielę. Nie znaczy to jednak, że cała uwaga ma skupiać się na dzieciach, z którymi przychodzą rodzice. – My mamy nauczać rodziców, a dzieciom błogosławić – mówi arcybiskup. – To rodzic, matka czy ojciec, powinien przekładać homilię dziecku, w domu. Nie dlatego, że nie chcemy dzieci w kościołach, ale dlatego, że każde z nich jest na innym poziomie, i to rodzic najlepiej wie, jak mu pewne informacje przekazać, żeby zrozumiało – wyjaśnia. Ponadto dociekliwe pytania stawiane przez najmłodszych mogą stać się dla dorosłych impulsem do własnych poszukiwań. – I w ten sposób dzieci przyciągną rodziców do kościoła – uśmiecha się arcybiskup.

Dzieci to nie bagaż

Zdarza się, że dzieci stają się wymówką w pogłębianiu swojej wiary. Nie pojadę na rekolekcje, bo nie mam ich z kim zostawić, a nie stać mnie na wyjazd dla całej rodziny – takiego tłumaczenia nie przyjmie do wiadomości ks. Jarosław Ogrodniczak. – Jesteśmy bardziej prorodzinni niż rząd, bo u nas trzecie i każde kolejne dziecko ma pobyt gratis – wyjaśnia. Od lat prowadzi rekolekcje dla rodziców z dziećmi w Domu Emaus w Koniakowie. – Nie chodzi nam stricte o formację dzieci, ale przede wszystkim o dorosłych, którzy nie mają możliwości wyjazdu na rekolekcje, ponieważ nie wiedzą, gdzie zostawić dzieci na tych kilka dni – mówi. Często okazuje się, że wyjazd ma pozytywne skutki dla wszystkich. Bo choć program dnia rodziców jest maksymalnie wypełniony, tych kilka godzin, które są przewidziane dla rodziny, wystarcza. W domu, choć są razem cały dzień, trudno o rozmowę czy wspólne spacery, bo jest mnóstwo innych spraw, komputer, telewizor. W Koniakowie rodzice i dzieci są tylko dla siebie. Czasem mają szansę na nowo się poznać i zobaczyć, że wcale nie jest tak źle, jak myśleli. – Nierzadko dzieci przekonują się, że rodzice nie są jakimiś „religijnymi oszołomami” – mówi ksiądz Ogrodniczak. – Tutaj spotykają więcej osób dorosłych, które żyją wiarą, myślą podobnie i które też mają dzieci – normalne, jest z nimi o czym porozmawiać. Przełamujemy więc stereotyp – podkreśla.

W poszukiwaniu piękna

Co daje taka rodzinna formacja? Przede wszystkim umacnia więź, bo w tym względzie psychologowie są zgodni, że nic tak nie pomaga jak wspólnie spędzony czas. Ponadto dzielenie się wiarą z najbliższymi pozwala lepiej dostrzegać piękno życia w rodzinie. – Bo gdzie indziej możemy szukać piękna jak nie u źródła? – pyta Aleksandra Scelina. – Przecież jego źródłem jest Bóg – zamyśla się.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg