Kotlety pożarskie, pizza, którą pałaszują nawet niejadki, naleśniki z serem polane budyniem, cwibak i „Niebo” – to tylko niektóre potrawy jadane w Nazarecie.
Dla wszystkich rodziców związanych ze Zgromadzeniem Sióstr Nazaretanek ważne jest, że zarówno podczas spotkań, jak i rekolekcji wakacyjnych formacją objęte są także ich dzieci. – One również rozważają konkretne zagadnienia i prawdy wiary. W czasie gdy my uczestniczymy w konferencjach, one zgłębiają ten sam temat. Za każdym razem wracają do nas z jakimiś rysunkami, plakatami czy dyplomami. I – co ważne – prace te są zawsze przynoszone do ołtarza podczas Eucharystii. Niektóre z nich wiszą potem w naszym domu. Tak stało się choćby z dyplomem, na którym dzieci napisały mi, że ojcem może być każdy, ale trzeba być kimś wyjątkowym, by być tatusiem – mówi wzruszony Janusz Malec.
Efekty formacji dzieci widoczne są na każdym kroku. Zarówno w czasie zabawy, jak i modlitwy, podczas której nawet kilkuletnie maluchy potrafią dziękować Bogu za rodziców, swoje życie, a nawet pysznego cukierka.
Wyznanie syna
– Od kiedy związaliśmy się ze stowarzyszeniem, wiele się w naszym życiu zmieniło – mówi Agnieszka Siemieńczuk. – Zmiana dotyczy naszych relacji, które choćby po warsztatach o komunikacji prowadzonych przez siostry pozwoliły nam lepiej się poznać i rozumieć, ale i codziennego życia. Widzimy to na każdym kroku – w kuchni, w salonie czy w sypialni. Na przykład gotując obiady, staram się, by potrawy – podobnie, jak robią to siostry – były proste i bardzo smaczne. Proszę zobaczyć – w tym roku kupiłam sobie nawet książkę kucharską s. Arkadii – mówi pani Agnieszka.
– Poza tym ważne jest też dla nas korzystanie z dóbr duchowych. Rok temu dokonaliśmy intronizacji Świętej Rodziny. W ten sposób jeszcze mocniej stała się ona naszym wzorem. Wstępując do stowarzyszenia, otrzymaliśmy – jak my to mówimy – siostrę-anioła, która każdego dnia się za nas modli. Wiemy też, że w każdej trudnej sprawie możemy prosić o wsparcie i modlitwę. No a nasze dzieci, które ewangelizują swoich kolegów i całą rodzinę, nieustannie opowiadając o tym, co się dzieje w Nazarecie, nieraz też upominają nas, a nawet grożą, że o wszystkim powiedzą siostrom – mówi z uśmiechem Andrzej.
Wspólne wzrastanie dzieci i rodziców tym drugim czasami wyciska łzy. Tak było choćby w przypadku Bożeny i Janusza Malców, do których podczas ostatnich rekolekcji w Żdżarach, po wspólnie obejrzanym filmie, przyszedł syn i poprosił o rozmowę. Mówił, że potrzebuje Boga, bo sam nie potrafi zmieniać się na lepsze. Rozmowa zakończyła się wspólną modlitwą i zaproszeniem Jezusa do jego życia oraz przyjęciem Go jako Pana. A wszystko odbyło się w pokoju, w którym zamieszkali podczas żdżarskich rekolekcji.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |