Pierwszym motorem autentycznego i trwałego rozwoju jest rodzina. Przypomina o tym po raz kolejny prezes Instytutu Dzieł Religijnych IOR Ettore Gotti Tedeschi. Tym razem na łamach „L'Osservatore Romano” włoski ekonomista występuje w obronie rodziny i jej oszczędności, po które wyciągają ręce rządzący, chcąc zaradzić obecnemu kryzysowi.
Zdaniem szefa watykańskiego banku oszczędności to najcenniejszy w naszych czasach „surowiec”. Nie taki jednak, jak inne: „Trudno go odtworzyć, jest niczym ropa naftowa, której rezerwy są na wyczerpaniu i dlatego należy wykorzystywać ja z rozwagą, unikając marnotrawstwa”. „W przeciwieństwie do tego, co dzieje się w sektorze energetycznym, oszczędności nie mogą liczyć na źródła alternatywne. Zamiast uważać je za cytrynę do wyciskania, należy uznać je za dobro, które zasługuje na to, by wspierać je i doceniać” - dodaje Tedeschi.
Tymczasem oszczędności stały się celem rosnącego opodatkowania, nawet wtedy, gdy ich oprocentowanie nie pokrywa stopy inflacyjnej. „Największym jednak zagrożeniem, które może doprowadzić do ich wymarcia, stanowi dla oszczędności wspieranie konsumpcji, czyli kiedy moc nabywcza zamienia się w przymus nabywania” - stwierdza prezes watykańskiego banku. Dlatego, uważa on, oszczędności powinny sprzyjać rozwojowi i zatrudnieniu. „Nie mogą być uważane za gwarancję zadłużenia państw, lecz za gwarancję autonomii i niezależności rodziny, która je wypracowała. Tej samej rodziny, która rodząc dzieci i wychowując je, tworzy wartość dla społeczeństwa, przynosząc inwestycje i konsumpcję” - konkluduje swe uwagi na łamach dzisiejszego wydania watykańskiego dziennika Ettore Gotti Tedeschi.
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Na wzrost nowych przypadków zachorowalności na nowotwory duży wpływ ma starzenie się społeczeństwa.