Szukany tag:
uporządkuj wyniki:
Od najnowszego do najstarszego » | Od najstarszego do najnowszego
Wyszukujesz w serwisie rodzina.wiara.pl
wyszukaj we wszystkich serwisach wiara.pl » | wybierz inny serwis »
Przychodzą rozżaleni, z wielkim bólem. I pragnieniem, by pod sercem zrodziło się nowe życie. Po latach małżonkowie pragnący potomstwa przyznają: „życia nie mamy w swoich rękach”. Świadectwo trudne, ale potrzebne.
Święta i Nowy Rok są okresem, kiedy najwięcej małżeństw decyduje się na rozstanie. Ale tak nie musi być – przekonują autorzy kampanii RatujRodzinę.pl.
Dominikanin miał dla studentów sześć rad. Już pierwsza wywołała konsternację. Ale potem oklaskom nie było końca.
Kula trafiła ją w kark, ale nie zabiła. Wanda Lurie upadła. Pod stosem ciał leżała trzy dni, aż poruszyło się dziecko, które nosiła pod sercem. To ono dało jej siłę, by przeżyć. 15 dni później warszawska Niobe urodziła Mścisława.
Są gotowi na wiele wyrzeczeń, by na gruncie podarowanym przez Zgromadzenie Sióstr Sług Jezusa wybudować nowy budynek publicznego przedszkola. Mogą nawet założyć skrzydła i w perukach wyjść na scenę.
Ich pracy najczęściej nie widać. Wszyscy przypominają sobie o nich, gdy trzeba walczyć z dopalaczami czy kleszczami, wybucha epidemia grypy albo nad miastem zawiśnie smog.
– Gdy siedzisz w domu, możesz spotkać co najwyżej przystojnego listonosza – uważają single. I biorą sprawy w swoje ręce.
Gotowej recepty nie ma. Szczęście w niepłodnym małżeństwie każdy musi odnaleźć sam. Już od ośmiu lat pomaga w tym Duszpasterstwo Małżeństw Pragnących Potomstwa przy ul. Wileńskiej.
Wolontariuszka Ania przejrzała na oczy, Karol odzyskał słuch, a Piotrek wiarę. Wigilia z bezdomnymi – dzieją się cuda.