Urodziła się z wadą serca i zdeformowanymi rękami. Biologiczni rodzice nie chcieli jej wychowywać. A jednak znalazła swoje szczęście.
– To był trzeci miesiąc, brzuch rozbolał mnie dołem i zaraz poszło na krzyże – pamięta Franciszka Niemczykowa. – Matko Święta! Jak mi dziecko zginie – nie przeżyję! – pomyślała.