Byli też i tacy jubilaci, którym również nie przychodziło do głowy, aby rozwieść się z żoną, ale zabić - i myśl tę wprowadzali w życie. Skutecznie. Ale najważniejsze, że się nie rozwiedli.
Anna, to zwyczajny sarkazm. Są gorsze rzeczy niż śmierć... jest śmierć wieczna, czyli piekło. A zdrada ślubu w małżeństwie nie jest grzechem lekkim. W sakramentalnym małżeństwie jest coś takiego jak separacja,w sytuacji patologii nikt nikogo nie zmusza do bycia z osobą destrukcyjną. Dziś rozwód przychodzi ludziom bardzo łatwo, szybko używa się skrajnych argumentów, byleby usprawiedliwić swoją niewierność i poszukać nowego modelu.
O, jak miło poczytać o normalnym małżeństwie. Nie idealizowanym i nie idealnym, ale jednak dobrym i kochającym się. Czasem tak jest, że "gdybyś nie był mój, to chyba bym Cię zabiła" :)