Co za głupota i przykra generalizacja. Rozwijam się, a co mam innego robić? Załamać się i płakać, że nie mogę znaleźć Tego Jedynego? Nie urodziłam jeszcze dziecka, choć bardzo bym chciała. I co z tego? Mam je sobie zrobić z byle kim, z egoizmu, z powodu rozbudzonego instynktu? Mam z kimś powołać do życia dziecko po to, aby państwo chlubiło się dodatnim przyrostem naturalnym, a rodzice wnukami? NIC Z TEGO ! Bo dzieci mają prawo być poczęte po prostu z miłości... I jeśli nie nadejdzie, to muszę przecież żyć dalej, czymś się zająć, zrobić coś dobrego dla tych, którzy już się urodzili...
Oj! To straszne! Niedobrze, jak kobiecie jest dobrze, nie?
Nie mam dzieci i mieć nie chcę, żeby nie odziedziczyły ciężkich chorób. Nie pracuję, jestem niepełnosprawna, poszukuję pracy, jaką mogłabym wykonywać. Też mi za dobrze?
To nieprawda że samotne kobiety są nimi bo wybrały pracę i karierę. Wiele samotnych kobiet jest nimi dlatego że żyje głębokimi wartościami, dlatego nie mogą znaleźć drugiej połówki podzielającej ich wartości. Kobieta również może być powolana do życia samotnego w świecie, nikt tu nie pyta o motywacje, ale niektóre wybierają ten stan życia, ze względu na umilowanie dziewictwa, modlitwy i samotności z Bogiem. Więc po co wrzucać wszystkie do jednego worka. W gruncie rzeczy dziewictwo samotnej kobiety to konsekracja sama w sobie do której nie potrzeba zlozenia slubow na ręce biskupa i uważam to za stan życia piękniejszy niż małżeństwo i macierzyństwo.
"Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to, by była święta i ciałem, i duchem. Ta zaś, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać mężowi. "1 Kor 7,34
Szkoda, że w takich artykułach są głownie stereotypy i pomija się wiele kwestii. Po pierwsze, nie wszyscy pracujący "robią karierę". Większość ludzi w tym kraju pracuje, bo musi i płeć tu nie ma nic do rzeczy. (Poza tym to, że kobiety kiedyś nie pracowały też jest mitem, bo kiedyś to byliśmy krajem rolniczym i pracowała cała rodzina... na polu). Jak słyszę o dylematach rodzina vs. kariera w kraju, w którym media zarobków to 2500 zł netto, to wydaje mi się to jednak wyssane z palca. Po drugie, nie wszyscy, którzy chcą mieć dzieci, mają z kim je mieć. Pewnie, można by rozmnożyć się z byle kim i stworzyć patologiczną rodzinę, ale wiele kobiet woli jednak poczekać na bardziej stosownego i odpowiedzialnego kandydata na ojca. Niektóre nigdy się nie doczekują (i vice versa, bo samotnych panów też to dotyka). Po trzecie, zawsze była jakaś część kobiet (i mężczyzn), które dzieci wcale mieć nie chciały. Tylko kiedyś nie miały wyboru i i tak je rodziły, żeby potem zostać niezbyt dobrymi matkami. Czy to naprawdę tak źle, żeby zostawić wychowanie dzieci tym, którzy do rodzicielstwa mają powołanie?
Oj! To straszne! Niedobrze, jak kobiecie jest dobrze, nie?
Nie mam dzieci i mieć nie chcę, żeby nie odziedziczyły ciężkich chorób. Nie pracuję, jestem niepełnosprawna, poszukuję pracy, jaką mogłabym wykonywać. Też mi za dobrze?
"Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to, by była święta i ciałem, i duchem. Ta zaś, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać mężowi. "1 Kor 7,34