Zgadzam się z Panią. Ja powiedziałbym nawet, że mężczyzna jest bardziej odpowiedzialny (jeżeli wie o tym) niż kobieta. Jednak mówienie o tej odpowiedzialności, to już jest musztarda po obiedzie. Gdyby ludzie nie uprawiali seksu, tylko byłoby współżycie płciowe małżonków (małżeństwo - kobieta i mężczyzna złączeni miłością małżeńską, będącą niebiańskim darem Boga dla ludzi, aby w niej poczynało się życie ludzkie), to nie byłoby problemu, o którym Pani pisze. Przy tej okazji chciałbym zwrócić uwagę na działanie szatana, który najpierw wszelkimi siłami rozbudza w ludziach, szczególnie w młodych, żądze seksualne, w którym ludzie traktują się przedmiotowo, po czym nakłania ich, aby poczęte w tym ludzkim upadku dzieci mordowali, przez co dokonywali najbardziej ohydnej zbrodni. Gdy zestawimy te dwa rodzaje postępowania, to jasno widać różnicę pomiędzy światem Boga, gdzie panuje szczęśliwość i radość życia i światem szatana, gdzie panuje cielesna żądza, cierpienie i śmierć.
Na rekolekcjach małżeńskich przytoczono dwie reakcje mężów na nieplanowane dziecko. Pierwsza: maz pytał sie z wyrzutem żonie "jak to sie mogło stać?". Druga: żona robi kotlety na obiad i ze łzami mówi mężowi nowinę, a on na to:"co sie przejmujesz, zrobisz jednego kotleta wiecej"
Trzecia ciąża była szokiem zarówno dla mnie, jak i dla męża. Nie planowaliśmy jej. Przeciwnie, chcieliśmy odpocząć po względnym odchowaniu dwójki. Przez kilka tygodni prawie nie odzywaliśmy się do siebie. Najbardziej bałam się o swoją sytuację zawodową, bo nie mam pracy na etat. Paradoksalnie na nowo zbliżyła nas informacja, że z dzieckiem nie wszystko jest w porządku. Ani przez moment na żadnym etapie ciąży nie przyszło nam do głowy, że dziecko można usunąć, może też dlatego, że z miłością patrzyliśmy na co dzień na to szczęście, jakie dają nam starsi synowie. Nosiłam w sobie dziecko, ale trudno było mi się z tym pogodzić. Pokochałam je w dniu, w którym poznałam płeć i już go sobie spersonifikowałam. Dziś syn ma niespełna dwa lata i nie wyobrażamy sobie życia bez niego. Właśnie zaczyna mówić "tata" i widzę łzy w oczach męża. Tak. Był niechciany. Nieplanowany. Ale powstał z miłości i ta miłość rozkwitła i w nim, i w nas. A do "Maluczkiego": kochający się małżonkowie też uprawiają seks, który z założenia Bożego (dni płodne i niepłodne) nie musi kończyć się prokreacją. I nie ma w tym nic szatańskiego.
Seks, to jest kopulacja dla przyjemności i czegoś takiego małżonkowie nie uprawiają! Małżonkowie ze sobą współżyją płciowo w pełnym wzajemnym szczerym i czystym oddaniu cielesnym i duchowym, oraz w otwartości na nowe życie. Seks jest uprawiany w spółkach egzystencjalno-seksualnych, które przez niewiedzę nazywane są małżeństwami. Dzieci i młodzież są od urodzenia okłamywane i wprowadzane w nieczystość przez ludzi głupich i oddanych diabłu, aby nigdy oni i ich dzieci nie zaznali szczęśliwości na tym świecie i aby zamiast w szczęśliwości żyć w małżeństwach, żyli w cudzołożnych spółkach egzystencjalno-seksualnych, myśląc że żyją w małżeństwach. Miłość małżeńska, to dar Boga dla ludzi, a więc jest to miłość niebiańska, czyli taka sama, jaka jest pomiędzy niebianami, jest to całkowita jedność ducha, a tu na ziemi i ciała. W polskiej literaturze, jak żadnego innego narodu na świecie, mamy dwa przypadki opisu tej miłości: W "Panu Tadeuszu" mamy opisany przypadek miłości rozłączonej i cierpienia oblubieńców (Jacek Soplica i Ewa Horeszkówna), oraz w "Quo vadis" mamy opisany przypadek miłości spełnionej mimo trudności i cierpień z nimi związanych, pomiędzy Markiem i Ligią. Można przeczytać, wgłębić się i dowiedzieć się jak wygląda miłość oblubieńcza/małżeńska. Poza tym współżycie płciowe w dni niepłodne nie musi się kończyć prokreacją, ale może!
Nie, Maluczki. Nie może. Może kończyć się poczęciem tylko w dni płodne omyłkowo wzięte za niepłodne. To się zdarza, jak ktoś średnio się przykłada (jestem przykładem) :) Jak komuś naprawdę zależy i pilnuje reguł, to się nie zdarza.
"Po pierwsze, za wieloma, jeśli nie za większością decyzji o aborcji stoi mężczyzna. I to nie tylko werbalnie – nie musi niczego mówić czy namawiać. Raczej wręcz niewerbalnie, czyli cicho. Nie wspierając swojej żony, dziewczyny, partnerki, narzeczonej. Lub wspierając nieudolnie, słabo, pokazując własną słabość. Piotruś Pan nie potrzebuje dziecka."
Jestem w czwartej ciąży, pierwsza zakończona poronieniem. W domu jest parka fajnych przedszkolaków. To maleństwo nie bylo specjalnie planowane, zawsze gdzieś tam jednak braliśmy pod uwagę, że oczywiście może się zjawić . I nie jest lekko, bo różne kłopoty i wiek już nie najmłodszy, ale ja osobiście jestem pod wrażeniem ile radości daje naszej rodzinie samo oczekiwanie, jak dzieci w to wszystko się angażują, ile rozmów na temat malucha, czułości wobec powiększającego się brzuszka. I choć materialnie może będzie skromniej to myślę, że jako rodzina wzbogacimy się o coś znacznie cenniejszego;-) No i ogromne znaczenie ma tu postawa męża, jego odpowiedzialność za rodzinę i tym samym to nowe życie.
Bardzo mądry felieton.
"Po pierwsze, za wieloma, jeśli nie za większością decyzji o aborcji stoi mężczyzna. I to nie tylko werbalnie – nie musi niczego mówić czy namawiać. Raczej wręcz niewerbalnie, czyli cicho. Nie wspierając swojej żony, dziewczyny, partnerki, narzeczonej. Lub wspierając nieudolnie, słabo, pokazując własną słabość. Piotruś Pan nie potrzebuje dziecka."