O tym, jak rozmawiać z osobami, które straciły bliskich, i czego uczy kapłana obcowanie z odchodzeniem do wieczności, z ks. Ryszardem Podporą, kapelanem kaplicy cmentarnej na Majdanku w Lublinie, rozmawia Joanna Mazurek.
Joanna Mazurek: Widział Ksiądz pewnie wszystkie możliwe reakcje na śmierć...
Ks. Ryszard Podpora: – Wszystkie to nie, ale wiem, że są one przeróżne, tzw. biegunowe: od rozpaczy po nadzieję, od cynicznych, z naleganiem na jak najszybszy pogrzeb, aż po takie, gdy rodziny odkładają pochówek, chcąc jakby nacieszyć się jeszcze obecnością zmarłego, choć już tylko w ciele. Czasem podejście jest prawdziwie chrześcijańskie, kiedy bliscy nie mówią „żegnaj”, tylko „do zobaczenia” i rozumieją, że ta rozłąka jest tylko chwilowa. Takie zachowanie jest głębokim wyznaniem wiary.
Jak pomóc komuś, kto przeżywa śmierć ważnej dla siebie osoby – pocieszać, czy milczeć?
– Są różne treściowe rodzaje kondolencji, ale najprostszy podział to na trafione i nietrafione. Przykładem tych drugich są na przykład doświadczenia małżonków przeżywających stratę dziecka w wyniku poronienia. Proszą, żeby nie mówić im słów w stylu: „Nie wy pierwsi i nie ostatni” czy „To jeszcze nie było dziecko”. Mówią, że pomaga im, kiedy ktoś powie: „Jestem z wami” albo „Modlę się za was”. Niektórzy źle znoszą kondolencje i proszą, żeby im ich nie składać, przynajmniej w dniu pogrzebu. Najlepiej więc rozpatrywać te kwestie pod kątem konkretnego przypadku. Jeśli rodzina bardzo cierpi, to może lepiej wtedy odczekać dzień lub napisać list z wyrazami współczucia.
Spośród lubelskich nekropolii ta na Majdanku, gdzie Ksiądz posługuje, wyróżnia się ogromnym (prawie 30 ha) rozmiarem, ale nie tylko...
– Cmentarz znajduje się w sporej odległości od traktu komunikacyjnego, a w sąsiedztwie byłego obozu koncentracyjnego, co daje efekt kompleksu nekropolii. Ma dopiero 35 lat, więc jest już nowoczesną nekropolią: niektóre aleje są tak szerokie, że mogą nimi jeździć nawet ciężarówki, a centralna aleja jest tą dla zasłużonych. Tuż przy wejściu znajduje się budynek administracyjny, kaplica i duży parking. To logistyczne atuty cmentarza na Majdanku. Ale wyróżnia go też charakter – to cmentarz komunalny. Każdy może być tu pochowany, niezależnie od narodowości czy wyznania.
Lublinianie z dziada pradziada na miejsce pochówku swoich bliskich chyba chętniej wybierają cmentarz przy ul. Lipowej?
– Osoby, które przyjechały do Lublina z innych miast, na ogół chcą zostać pochowane nie w miejscach, skąd pochodzą, ale tu, gdzie się osiedliły. Cmentarz na Majdanku służy więc (choć nie tylko) tym, którzy nie mają innego miejsca, gdzie mogłoby być złożone ich ciało. Warto dodać, że do tej pory pochowano tu około 44 tysięcy ciał. Dziewięć lat temu rocznie pochówków było ok. 1200, teraz jest ich ok.1500.
Na cmentarzu szczególnie mocno uświadamiamy sobie, że i my na pewno kiedyś umrzemy...
– Spotkanie z ludźmi, którzy stracili swoich bliskich, nauczyło mnie mówienia kazań poświęconych problematyce śmierci. Słowo Boga podnosi na duchu. Trzeba je jednak umieć powiedzieć. Składa się na to przygotowanie i doświadczenie. Bóg zwraca uwagę człowieka, że jest jeszcze inne życie, choć bliskim po osobie zmarłej została im tylko fotografia i kapcie. Życie trwa. Ważne jest mocne głoszenie kerygmatu Boga, że to On, a nie grabarz jest Panem życia. Warto mówić, że śmierć to jednak tylko przejście. Do tego przygotowujemy się przez całe życie. To najwyższa góra w życiu człowieka. Ale i ją, śmierć, trzeba zdobyć.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |