Listy zazwyczaj sprawiają radość. A już na pewno te wysłane do chorych dzieci. Dla nich są jak posłańcy nadziei.
Nad łóżkiem Dominika rodzice powiesili specjalną tablicę. Chłopczyk przypina tam kolejne pocztówki, które dostaje z całej Polski. I nie byłoby w tym nic wyjątkowego, gdyby nie fakt, że Dominik nie zna osób, które do niego piszą.
Pod koniec 2009 roku powstała Marzycielska Poczta. Polega ona na wysyłaniu tradycyjnych listów i kartek do ciężko chorych dzieci. Jak opowiadają pomysłodawcy, jej początki sięgają znacznie dalej. – Tomek, założyciel Marzycielskiej Poczty, opisał pomysł utworzenia tego typu akcji w Polsce na swoim blogu, zachęcając czytelników, by do niego dołączyli – wspomina Agnieszka Chmiel, siostra Tomasza, jedna z organizatorek akcji. Inspiracją była amerykańska akcja Make a Child Smile. – Bardzo szybko wypracowaliśmy własną, wyjątkową formułę akcji, zawsze będziemy jednak wdzięczni amerykańskim twórcom za natchnienie nas do niesienia tego typu pomocy – mówią pomysłodawcy. I tak wszystko się zaczęło.
Tony przesyłek
Najlepszą bazą wiedzy na temat tej niezwykłej poczty jest strona internetowa www.marzycielskapoczta. pl. Tam nie tylko znajdują się informacje o zasadach działania poczty, ale przede wszystkim zamieszczone są profile chorych dzieci. Można je przeczytać i samemu zdecydować, z kim chce się prowadzić korespondencję. – Staramy się, aby dzieci, które dołączą do Marzycielskiej Poczty, zostały „zasypane” przesyłkami. Zależy nam na tym, by z czasem każde z nich mogło się pochwalić kilkoma tysiącami otrzymanych przesyłek, i to udaje się nam zrealizować – cieszą się organizatorzy akcji. Co ciekawsze, przy organizacji Marzycielskiej Poczty aktywnie angażuje się tylko siedmiu wolontariuszy. – Każdego miesiąca dzieciom pomagają jednak tysiące innych osób, zazwyczaj anonimowych, i to ich wkład w akcję jest najcenniejszy – dodają wolontariusze.
Uśmiech za list
Ta wyjątkowa akcja nie opiera się finansowym wsparciu chorych dzieci. Daje im natomiast coś bardzo cennego – pomoc psychiczną w walce z chorobą. Wiele z nich nie może bawić się z rówieśnikami, a większość czasu spędza w domach i szpitalach. Otrzymane listy pozwalają im zapomnieć o samotności, dając przy tym wiele okazji do uśmiechu. – Odkąd Dominik dostaje listy, łatwiej znosi chorobę. Cieszy się, że są ludzie, którzy o nim myślą – podkreśla mama Kasia. Marzycielska Poczta nie jest akcją jednostronną. Chore dzieci oraz ich rodzice, w miarę możliwości zdrowotnych i finansowych, odpisują na otrzymane przesyłki, a w swoich profilach zamieszczają imienne podziękowania za każdy list, kartkę lub prezent – dodaje A. Chmiel. Dzieci często fotografują się też z otrzymanymi przesyłkami. Dla osób, które wysłały coś od siebie, jest to niezwykle poruszające, a zarazem mobilizujące. Wie o tym Mirosława Świętek z bocheńskiej biblioteki, która otrzymała zwrotny list od chorej Natalki. – Gdy go przeczytałam, sama bardzo się wzruszyłam i postanowiłam, że nasza akcja pisania listów nie będzie jednorazowa i że będziemy pamiętać o Natalce – dodaje.
Pocztowa terapia
Obecnie marzycielskie listy trafiają do 36 dzieci z całej Polski. Wśród nich jest dwoje nowosądeczan – czteroletnia Julka i wspomniany już Dominik, który ma sześć lat. Chłopczyk przyszedł na świat w bardzo ciężkim stanie. Zaraz po urodzeniu miał dwie transfuzje krwi z powodu nasilającej się żółtaczki. Po wykonaniu serii badań w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu okazało się, że choruje na nieuleczalne choroby uwarunkowane genetycznie – czytamy w jego profilu. Dominik uczęszcza do zerówki. Ze względu na częste pobyty w szpitalu na oddziale hematologicznym, gdzie raz w miesiącu musi mieć dodawaną krew, oraz infekcje górnych dróg oddechowych w szkole jest bardzo rzadko. Tym większą radość sprawiają mu listy niespodzianki. – Ostatnio dostaje je trochę rzadziej, tym bardziej więc wyczekuje listonosza i codzienne pyta, czy jest coś do niego – mówi Sławomir, tata Dominika.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |