Po prostu padłam. Czytam, że pięcioletnie dziecko zostało zabrane do domu dziecka tylko dlatego, że... narysowało męskie genitalia. Moje dzieci też kiedyś tak rysowały...
Więc zabiorę dzieciom kredki. Dla ich dobra. Bo, że dziecko w pewnym momencie zaczyna się interesować płciowością, i rysuje tatę, który ma dwie nogi, dwie ręce, głowę a nawet wielkiego "siusiaka", to już wiedziałam. Dzieje się to zazwyczaj w wieku kilku lat, i podobno jest naturalne. Taki etap rozwoju: dziecko zaczyna się interesować, a czym jest zainteresowane, to właśnie i pokazuje światu.
No, niby proste. Ale okazuje się, że bynajmniej naturalne i proste nie jest. I oznacza - uwaga, uwaga: molestowanie seksualne! Czytam najnowsze informacje: sąd w miejscowośći Y, dla dobra dziecka, postanowił umieścić je w domu dziecka. Dziecko to pięcioletnia Sara, która narysowała w przedszkolu mężczyznę z genitaliami. Narysowany mężczyzna to prawdopodobnie jej dziadek.
Psycholog, oglądając obrazek, doszedł do wiekopomnego wniosku - że tenże dziadek dziecko molestuje. Więc dziadek został raz przesłuchany, a dziecko - od trzech tygodni gnije w domu dziecka...
Jak informuje TVP Info dziadek nie mieszka z rodziną, czasem tylko pomaga w opiece nad wnuczętami. Rodzice Sary za pożyczone pieniądze wynajęli kancelarię prawną, żeby odzyskać dziecko. Jednocześnie toczy się postępowanie przeciw matce Sary o ograniczenie jej praw rodzicielskich:matki winą, z kolei było to, że nie uwierzyła ocenie psychologa szkolnego, wydanej na podstawie rysunku... Mówienie o absurdzie w ogóle tu nie wchodzi w grę. Trzeba mówić wprost o wielkiej krzywdzie na dziecku, i prawdopodobnie na rodzinie. I o skrajnej durnocie systemu, który miast chronić dzieci - niszczy ich psychikę.
Bo przecież trzytygodniowy (a pewnie dużo dłuższy) pobyt w domu dziecka to po prostu dla pięciolatki, wakacje w dziecięcym raju... I zaznaczam: nawet gdyby zarzuty w stosunku do dziadka się potwierdziły (pedofilia to niestety zjawisko stosunkowo częste...), to sposobem na ochronę pokrzywdzonego dziecka, nie jest wrzucanie go do instytucji patogennej, odłączanie od matki, skazywanie na przebywanie z dziećmi bardzo często dysfunkcyjnymi. O warunkach w polskich domach dziecka, nawet nie zamierzam przypominać. Na wszelki wypadek, jak wspominałam - kredki dzieciom zabiorę. Żeby nie próbowały rysować przed obcymi. Bo jeśli narysują "siusiaka" - to my rodzice, staniemy się pedofilami. Jeśli pokolorują nasze twarze na żółto - z pewnością staniemy się Japończykami. A gdy któryś z synów zafascynuje się, nie daj Bóg - bronią białą... To wiadomo, o co nasz oskarżą.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.