Dokument „Długookresowa Strategia Rozwoju Kraju – Polska 2030” (DSRK), choć dostrzega problem zapaści demograficznej nie proponuje programu długofalowej polityki rodzinnej – ocenił w rozmowie z KAI Paweł Woliński, prezes Fundacji Mamy i Taty.
Zdaniem prezesa Fundacji mamy i taty, „Strategia" jest dokumentem niewystarczającym a jego twórcy wybrali podejście bardzo jednostronne. – Autorzy zdają sobie sprawę, że istnieje dylemat między dzietnością a aktywnością zawodową kobiet, ale jakby celowo, chyba z przyczyn ideologicznych, a nie pragmatycznych, wybierają aktywność zawodową kobiet. Może również dlatego, że patrzą jedynie z perspektywy budżetowej, dla której nadal wydatki na politykę rodzinną to koszt, a nie długookresowa - i jak pokazuje wiele niezależnych badań - najlepsza inwestycja” – stwierdził Woliński.
Ponadto, uważa prezes Fundacji, autorzy rekomendują rozwiązania niezgodne z obecnym porządkiem konstytucyjnym jak np. zrównanie w prawach małżeństw z konkubinatami, upatrując w tym remedium na zjawisko tzw. „fałszywych rozwodów” przeprowadzanych np. ze względu na wyższe zasiłki i dogodniejsze zasady podatkowe dla osób samotnie wychowujących dzieci. To droga do pogłębienia zjawiska nietrwałości związków rodzinnych, co będzie miało wpływ na jakość kapitału intelektualnego przyszłych pokoleń, czyli również na tak cenioną przez autorów innowacyjność i kreatywność - uważa Zwoliński.
W jego ocenie autorzy absolutnie nietrafnie dobierają narzędzia zmian i stymulacji rozwoju, dokument zawiera więc błędne założenia. Powinien mocniej akcentować, że jeśli już wybrano politykę wysokiego opodatkowania i redystrybucji środków budżetowych, to trzeba zachować zasadę równego traktowania innych wyborów rodziców, np. tych, którzy decydują się sami wychować dziecko, a nie oddawać je do żłobka. Zdaniem Wolińskiego oni też powinni otrzymać wsparcie ze strony państwa, tymczasem w dokumencie jest tylko jedno, ogólnikowe zdanie na ten temat.
Prezes Fundacji Mamy i Taty zwraca uwagę, że dzisiaj system wsparcia rodzin jest tak skonstruowany, że jeśli rodzice decydują się na opiekę żłobkową, czy przedszkolną, państwo dopłaca do tej opieki. Dobrze by było, by w sytuacji gdy jakaś rodzina weźmie na siebie wychowanie swoich dzieci w domu, państwo ten wybór doceniało i dofinansowywało nie tylko dzieci w żłobku i przedszkolu, ale także i pozostałe - uważa Woliński. Przypomina, że rozwiązaniem od dawna postulowanym w obecnym systemie byłby tu tzw. bon edukacyjny pozwalający na wybór miejsca jego realizacji – dom lub opieka zewnętrzna. Choć wydaje się z drugiej strony, że nowa ustawa żłobkowa nie ma szans realizacji i będzie potężną klapą.
Wolińskiego niepokoi fakt, że złe skutki 20-letnich zaniedbań zostaną zrzucone na barki nadchodzącego pokolenia oraz, że twórcom projektu umyka jakość życia dziecka, które najlepiej wychowuje się przy matce. Niemcy wycofały się z powszechnej opieki żłobkowej już dawno jako nieskutecznego narzędzia stymulacji dzietności, zwiększono tam natomiast zasiłki dla kobiet, które wychowują je w domu - zwraca uwagę Woliński dodając przy tym, że i to nie przynosi zadowalających rezultatów.