Co zrobić w niedzielę z rozrabiającym maluchem, kiedy chce się razem z małżonkiem pójść na Mszę św.? Można przyjść do dominikanów.
Wiatr od morza powiał w lubelskim klasztorze dominikanów. Z Gdańska o. Grzegorz Kluz OP przywiózł do Lublina pomysł duszpasterstwa dla rodzin z małymi dziećmi. – Proponowałem, mówiłem, a gdy rodzice stwierdzili, że chcą mieć coś takiego tutaj, ruszyliśmy z duszpasterstwem – mówi dominikanin, który w każdą niedzielę o 10.30 w klasztorze na Złotej odprawia Mszę św. właśnie dla rodzin z małymi dziećmi.
Dzieci zagospodarowane
Inicjatywa bardzo nam się spodobała, dzieci się nie nudzą ani nie przeszkadzają – na czas kazania idą do zakrystii. Tam mogą np. rysować, bawić się, czasami uczą się nowych piosenek. Po kazaniu wracają do kościoła. Na taką Mszę przychodzą chętniej – mówi Łukasz, tata pięcioletniego Dawida i trzyletniej Ani. Agnieszka zerka na małego Jacka i Anielkę i dodaje: – Dla nas taka Msza to mniejszy stres, bo normalnie dzieci są bardzo ruchliwe i nie da się ich utrzymać przez godzinę w ławce.
Msza dla rodzin z małymi dziećmi to próba znalezienia kompromisu między aktywnością małych dzieci, która podczas liturgii czasem śmieszy, a czasem irytuje dorosłych, a kwestią wychowania dzieci w wierze, w poczuciu, że Kościół także dla nich jest domem. O. Kluz przyznaje, że nieraz podczas Mszy z dziećmi trudno mu zebrać myśli, ale po chwili dodaje: – Przyzwyczaiłem się i jestem pewien, że dzieci na Eucharystii powinny być obecne. Słowa Jezusa: „Dopuśćcie dzieci i nie przeszkadzajcie im przyjść do Mnie” (Mt 19,14) dla Kościoła zawsze były pouczeniem, by dzieciom, nawet niemowlętom, nie skąpić łaski Bożej – mówi dominikanin.
Wytchnienie dla rodziców
Duszpasterstwo rodzin z małymi dziećmi to także możliwość złapania oddechu, wymiany rodzicielskich myśli przy kawie i ciastku w przyklasztornej salce. Wszystko przy akompaniamencie gwaru dzieciaków, które nie marnują czasu i wspólne chwile wykorzystują oczywiście na zabawę. Raz w miesiącu atmosfera nieco poważnieje. Wybieramy sobie jakiś temat i rozmawiamy, dyskutujemy – mówi Agnieszka. A gdzie duszpasterz? O. Grzegorz odpowiada, że on chce tylko (i aż) towarzyszyć, być przy tych, którym duszpasterzuje. Gdy pojawiają się wątpliwości czy pytania, staram się odpowiadać, ale zawsze powtarzam rodzicom, że to oni mogą najlepiej przekazać wiarę swoim dzieciom. Ja czasami tylko utwierdzam ich w przekonaniu, że dobrze robią – śmieje się zakonnik.
Zapytany o marzenia związane z tym młodym duszpasterstwem, odpowiada, że może z czasem pojawią się nowe tematy spotkań, może rodzice będą chcieli porozmawiać z jakimiś „fachowcami” od wychowania. Na razie najważniejsze jest to, żeby jak najwięcej rodzin pojawiało się na Mszy o 10.30, żeby ludzie wiedzieli, że jest Msza, na której znajdzie się miejsce i dla małych, czasem niepokornych dzieci, żeby nie mówili: „Ojcze, nie przyszedłem do kościoła, bo przecież ktoś musiał zostać w domu z dzieckiem”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |