Podana wczoraj w naszym serwisie informacja o bojkocie produktów PepsiCo. wzbudziła kontrowersje.
List w tej sprawie nadesłał do nas dr Marcin Okrój, biochemik z Uniwersytetu Lund w Malmoe. Oto jego obszerne fragmenty:
„Niestety tym razem muszę wyrazić swoją dezaprobatę dla całej akcji oraz zalinkowanego artykułu z Gościa. Zajawka i sam artykuł napisane są wyjątkowo nierzetelnie i wprowadzają czytelnika w błąd, gdyż stwierdzenie: ‘słodzik wykorzystujący komórki abortowanych dzieci’ sugeruje zabijanie dzieci na potrzeby produkcji słodzika. Takie rozumienie to niedorzeczność. Podobnie, jak opis komórek HEK293 jest, delikatnie mówiąc, naciągany.
HEK293 to stabilna linia komórkowa, możliwa do kupienia przez każdego badacza czy pracownika R'n'D w kilku światowych bankach komórek i szczepów. Jest szeroko wykorzystywana w większości ośrodków badawczych (w tym bodajże na każdej polskiej uczelni) oraz firmach biotechnologicznych czy farmaceutycznych. Powstała około roku 1970 za sprawa zespołu prof. Van der Eba z Leiden w Holandii, który zajmował się badaniem namnażania adenowirusów i opracował metody transfekcji DNA do komórek zwierzęcych, co stało się obecnie podstawa choćby terapii genowej. Stabilne linie komórkowe powstają poprzez pobranie tzw. hodowli pierwotnej z tkanek, następnie szeregu pasaży in vitro, w czasie których komórki tworzą różne klony o różnych fenotypach oraz podlegają procesowi immortalizacji (najczęściej przez modyfikacje genomu wirusowym DNA). Jeśli jeden lub kilka z takich klonów wykazuje zdolność do podziałów i nie zmienia fenotypu oraz genotypu przez kilkanaście pasaży, jest bankowany w ciekłym azocie i służy odtąd jako stabilna linia komórkowa przydatna do badań różnych procesów biochemicznych (co stanowi przykładowo alternatywę dla testowania leków na ludziach w pierwszych fazach badan klinicznych) lub produkcji ludzkich, rekombinowanych białek stosowanych jako np. leki. Tak przygotowane komórki można namnażać do woli w warunkach in vitro w zależnosci od potrzeb.
Pomimo poszukiwań w pracach źródłowych nie znalazłem żadnej dostępnej i wiarygodniej dokumentacji (zakładam, że autorzy całej akcji do takiej również nie dotarli) rozstrzygającej, czy hodowla pierwotna pochodziła z płodu zabitego na drodze aborcji czy płodu obumarłego wskutek naturalnego poronienia - w języku angielskim słowo ‘abortion’ może oznaczać obydwie możliwości. Jeśli nie ma pewności, nie wytaczałbym dział przeciwko twórcom owej linii komórkowej i jednocześnie chciałbym zauważyć, że pobieranie tkanek, komórek czy narządów od umarłego dawcy (tak należy traktować poroniony płód) to dokładnie ta sama kategoria etyczna, co pobieranie narządów do przeszczepu od zmarłego-dorosłego lub próbek do badan histopatologicznych po sekcji zwłok. Ciężko też podejrzewać, że ewentualna aborcja odbyła się w celu uzyskania nerkowych komórek embrionalnych - żadna komisja etyczna nie wydałaby na taki proceder zgody a po ujawnieniu odpowiedzialny profesor pożegnałby się z pracą. Jeśli już, to ewentualna aborcja odbyła się z powodu woli matki lub z przyczyn stricte medycznych, jak bezpośrednie zagrożenie życia matki przez patologiczną ciążę na wczesnym etapie (tego również nie wiemy), a komórki zostały pobrane przy okazji do celów niekomercyjnych. Fakt, ze obecnie linia HEK293 jest triploidalna powinien dawać tu do myślenia... Jak również wiadomo, szczątki płodu po aborcji trafiają zazwyczaj do śmietnika. (…)
Bazując na pracy opublikowanej przez pracowników firmy Senomyx w czasopiśmie „Proceedings of National Academy of Sciences USA” z roku 2002 można dowiedzieć się, że firma nie wykorzystuje żadnych ‘resztek abortowanych ludzkich istot’. Praca firmy Senomyx polega na tym, że prowadzi badania z linii komórkowej HEK293 opisanej powyżej, która może być co najwyżej traktowana jako materiał biologiczny pochodzenia ludzkiego, którego pozyskanie na tym etapie nie implikuje śmierci żadnego człowieka. Konkretnie naukowcy z firmy Senomyx sklonowali ludzie receptory smaku na powierzchni komórek HEK293. Tak zmodyfikowane komórki wysiali na miniszalkach, dodali związek fluorescencyjny wrażliwy na wewnątrzkomórkowe stężenie wapnia (wiemy, że w przypadku związania ligandu do receptora smaku sygnalizacja wewnątrzkomórkowa odbywa się poprzez zmianę stężenia tego kationu), a następnie do szalek dodawali roztwór badanych białek - kandydatów na ligandy dla receptora smaku. W przypadku związania białka do receptora w cytoplazmie komórkowej pojawiała się fala wapniowa, co można było odczytać dzięki fluorescencji barwnika. Dzięki temu doświadczeniu wytypowano substancje mogące działać jako słodziki, a jednocześnie niegroźne dla np. cukrzyków. Ot i cały problem.”
Wyjaśniamy, że komentowany wyżej tekst został przez nasz serwis opublikowany za Katolicką Agencją Informacyjną. Spoza depeszy KAI pochodzi ostatni akapit, mówiący, że biotechnolog Rebecca Taylor opublikowała listę firm, które - według niej - wykorzystują linie komórkowe z wyabortowanych dzieci. (Taylor wyraźnie odróżnia dzieci wyabortowane od poronionych naturalnie.)
Wróćmy jednak do sprawy firmy PepsiCo. i jej kooperanta Senomyx. Oczywiście, nie chodzi bynajmniej o wykorzystywanie przez nie szczątków dzieci jako składnika słodziku, ale o używanie linii komórkowej, wywodzącej się z komórek dziecka nienarodzonego, do prac badawczych nad słodzikami.
Czy jest to dopuszczalne moralnie?
Spytajmy najpierw, czy jakie jest pochodzenie linii komórkowej HEK 293. W Wikipedii można znaleźć informację, że nie wiadomo, czy linia ta pochodzi od dzieci zabitych w wyniku aborcji czy też utraconych w wyniku naturalnego poronienia. Są także wypowiedzi (Rebecca Taylor, Debi Vinnedge), które twierdzą, że chodzi o dzieci wyabortowane.
Może za tym przemawiać brak dokładnych informacji na temat pochodzenia tej linii komórkowej. Nie bardzo wiadomo, dlaczego ukrywane miałoby jej pochodzenie od dziecka poronionego. Gdyby jednak linia ta wywodziła się od komórek dziecka wyabortowanego, to być może w grę wchodziłaby odpowiedzialność karna osób, które tej aborcji dokonały. Obowiązujące w Holandii prawo dopuszczające aborcje pochodzi bowiem z roku 1981, a linia HEK powstała jeszcze w latach 70.
Załóżmy jednak, że linia HEK 293 wywodzi się od dziecka poronionego. Taylor byłaby wówczas skłonna uznać, że badania z ich użyciem są dopuszczalne moralnie na takiej zasadzie, jak przeszczepy.
Przeciwnego zdania jest ks. prof. Piotr Morciniec, bioetyk, ekspert Konferencji Episkopatu Polski, autor prac naukowych, dotyczących moralnych aspektów transplantacji i traktowania ludzkich zwłok. Podkreśla on, że obowiązuje tu zasada, iż w razie wątpliwości moralnych nie należy działać. Czyli: jeśli nie wiadomo, czy u początku linii HEK 293 było zabicie nienarodzonego dziecka, to należy się powstrzymać od badań z jej użyciem. Inaczej dochodzi do materialnego współudziału w aborcji przez wykorzystanie jej „pochodnych”. Dodaje, że nie wierzy, by przy pobraniu komórek uszanowano normy chroniące godność nienarodzonego dziecka. Z pewnością nie było - bo nie mogło być - jego zgody, a nikt nie ma w takiej sytuacji prawa wyrażać zgody zastępczej. Dlatego porównanie tej sytuacji do medycyny przeszczepowej ekspert uważa za obraźliwe dla transplantologii.
Ks. prof. Morciniec przyznaje, że gdyby chodziło tylko o medyczne badania naukowe z użyciem tej linii komórkowej, to można byłoby jeszcze mówić o jakiejś proporcjonalności takiego działania, bo wówczas jego cel byłby bardziej wartościowy niż w przypadku badań nad słodzikami do napojów. Ale nawet wówczas nie można byłoby mówić o pełnej dopuszczalności moralnej ze względu na błędność zasady „dobry cel uświęca złe środki”.
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.