– Ten Pan Jezus był ciężki jak nie wiem co. Żeliwny odlew. Jak moplikiem wracałem z Nim przywiązanym na szyi, to myślałem, że mi głowę urwie – mówi Wojciech Kurasz ze Zdzieszowic.
Może tę jego gorliwość tłumaczy krzyż stojący nad siedmioma źródłami w Porębie. – Odnowiłem go, odsłoniłem go, bo gałęziami był przysłonięty. Tam ludzie non stop przyjeżdżają, wodę biorą całymi rodzinami. A niech tylko jeden z całej rodziny na ten krzyż popatrzy, to już będzie ważne. No, jest tak? – pyta, a mnie się wydaje, że to jest odpowiedź na pytanie: dlaczego?
Co oznacza odnowiona kapliczka?
Wojciech Kuprasz ma chyba ze dwa metry, jest mocno zbudowany, żywo gestykuluje i ciągle coś opowiada. – Jedna pani zostawiła figurę na chodniku. Liczyła, że jak będę przejeżdżał, to się nią zajmę. A to jest profanacja! Nie może być takiego nieposzanowania. Figura nie może stać na ziemi. Piesek może podejść. Może ona się obawiała, że będę coś chciał za to odnowienie? – zastanawia się Kuprasz. Nic nie bierze za odnawianie krzyży, kapliczek, za dojazdy, czas, za zakupione figury i obrazki. Raz tylko ksiądz proboszcz z Jasionej się odwdzięczył. – Nie robię tego dla pieniędzy. Bo jeżeli coś stoi na historycznym miejscu i jest zadbane, to znaczy, że to miejsce żyje, że jest ważne. Jest tak? – słyszę znajome pytanie.
W planie – odnowienie polnych kapliczek w Łąkach Kozielskich. – Fajna rzecz. Na dwustu metrach trzy stare kapliczki przy polnej drodze. Tędy musieli pielgrzymować na Świętą Annę. Zniszczone są, w jednej nawet nie ma świętego, który tam mieszkał, zostały dwie dachówki, odpadający tynk. Wezmę się za, to jak nazbieram kasę – zapewnia Wojciech Kuprasz. Nie robi zdjęć, jak wyglądało przed remontem. – Nie chcę nikomu wypominać, że nie dbał. Ważne, że teraz jest dobrze – podkreśla.
Po odnowieniu kapliczki czy krzyża idzie do zdzieszowickiego proboszcza ks. Antoniego Komora, żeby już w stolarni je poświęcił. – Bo zanim to zrobią na miejscu, gdzie one staną, czasem mija parę miesięcy. A tak nie może być. Krzyż, kapliczka, figurka mają być poświęcone. Ksiądz proboszcz w każdej chwili ze mną idzie. To mi się bardzo podoba. Poświęcenie to jest tylko forma, ale ważna forma. Znaczy, że coś jest dla Ciebie ważne – tłumaczy.
Krew na pasyjkach
Niekiedy jest to ciężka praca fizyczna. – Krzyż z cmentarza 150 kilo chyba ważył, czysty beton. Półtorej godziny myśmy go z Dominikiem stawiali. O, to była masakra. Albo jak, też z Dominikiem, demontowaliśmy krzyż przydrożny. To był strach, tylu ludzi jechało, tiry nie tiry, nikt nawet nie przyhamował jak żeśmy go na pakę ładowali – opowiada pan Wojtek, a Dominik przytakuje. Wojciech Kuprasz nie maluje obrazów do kapliczek, ale na pasyjkach domalowuje krew w ranach Pana Jezusa. – Bo w nowych figurach nie malują krwi w ranach. A przecież On przelał krew za nas. Jest tak?
Ach, szkoda, że człowiek nie umie tego wszystkiego powiedzieć tak, jak by chciał – mówi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |