Z najtrudniejszych kryzysów można znaleźć wyjście. Jednak trzeba w porę sięgnąć po odpowiednie narzędzia i pomoc ludzi, którzy patrząc obiektywnie i z perspektywy, wskażą właściwą ścieżkę.
Przy stole o życiu
Narzędziem działania mediatora jest przede wszystkim rozmowa, czyli to, czego definitywnie brakuje w wielu małżeństwach, pogrążających się w kryzysie. Dokłada się do tego zjawiska nieustanna obecność włączonego telewizora albo komputera z internetem, które zastępują komunikację międzyludzką. Jak więc zacząć rozmawiać? Zdaniem mediatorów „Metanoi”, komunikacja odbywa się przede wszystkim przy normalnym stole. – Stawiamy śniadanie, obiad, kolację, herbatę i możemy przy tej okazji porozmawiać. A jeśli jest wspólne spotkanie, rozmowa sama przychodzi. Ale wtedy nie powinien za plecami grać telewizor. O czym rozmawiać? O tym, co się wydarzyło. Może warto jechać razem po zakupy, bo często zdarza się tak, że mężowie mają pretensje do żon, że za dużo wydają pieniędzy, a tymczasem nie mają wyobrażenia, ile co kosztuje. I już przy zakupach zaczyna się konwersacja. Rodzice popełniają też częsty błąd wobec dziecka – gdy przychodzi ze szkoły, pytają, jak było w szkole. A ono chce uciec od tego tematu.
Są pary małżeńskie, które szukając pomocy u mediatorów w CPP odkryły, że nie robiły wspólnie nawet tak prostych czynności, jak wyjście na spacer. Po mediacji przyszło olśnienie, że pogubili się gdzieś w kolejnych latach wspólnego życia, a dzieci odkrywają, że ich rodzice są całkiem „fajni”. Istotną sprawą, na którą zwracają uwagę specjaliści, jest zasadnicza różnica pomiędzy rozmową a nakazem czy rozkazem, szczególnie w odniesieniu do dzieci. Rozmowa powinna być raczej ustaleniem i dopuszczać kompromis. – Komunikacja to dostrzeganie człowieka w całości – podkreśla mediatorka pracująca w „Metanoi”.
Grozi poprawą…
Swoje potrzeby i uczucia przestali dostrzegać bohaterowie wspomnianego filmu „Fireproof”. Główny bohater – Caleb, jest strażakiem, który na służbie bez wahania ratuje ludzi, ale w domu traci swoje rycerskie cechy. On i jego żona Katharine ciągle się kłócą i nie stać ich już nawet na drobne gesty życzliwości. Kiedy małżeństwo bohaterów filmu zbliża się do rozpadu, ojciec Caleba namawia syna do 40-dniowej próby odzyskania miłości żony. Eksperyment staje się jednym z najtrudniejszych zadań w życiu młodego strażaka. Ale stawka jest wysoka – małżeństwo. „Jeśli zniszczysz jedno, zniszczysz oba” – mówi głównemu bohaterowi jego kolega z jednostki, pokazując na przykładzie sklejonych pojemników do soli i pieprzu nierozerwalność małżeństwa.
Perypetie amerykańskiej pary Caleba i Katharine 25 marca obejrzeli uczestnicy „Randki małżeńskiej” podczas specjalnego seansu, który na terenie diecezji płockiej odbył się w trzech miejscach: w Płocku (Nove Kino Przedwiośnie na Tumskiej), Pułtusku (sala konferencyjna w podziemiach kościoła parafii Miłosierdzia Bożego) i Pokrzywnicy (remiza OSP). Ale nie chodziło tu tylko o kibicowanie sympatycznym bohaterom filmu; ich doświadczenia i sposób rozwiązania kryzysu miały zainspirować widzów. Pomóc miała im w tym także audycja, z udziałem psychologów i doradców rodzinnych, która została wyemitowana po filmie w Katolickim Radiu Płock, oraz sześciotygodniowe warsztaty, przygotowane na podstawie filmu, dostępnego na stronie internetowej akcji www.kibicujrodzinie.pl. Cała akcja miała pomóc małżeństwom uczyć się lepszej komunikacji, do której tak zachęcają mediatorzy.
Organizatorzy nie bez humoru zapewniają w wywiadzie zamieszczonym na stronie: „skorzystanie z kursu grozi poprawą jakości rozmowy, poprawą jakości relacji, odkryciem spraw, które blokowały małżonków, rozwiązaniem problemów bolesnych, niewypowiedzianych”. Inicjatywa powstała w środowisku Domowego Kościoła, ale skierowana jest do każdej pary małżeńskiej, która chce coś we wspólnym życiu naprawić. Jak zapewnia Hanna Duda, koordynująca „Randkę bis” w Płocku, jej adresatem są zarówno związki, które przeżywają problemy, ale i takie, które nie doświadczają większych wstrząsów, bo nigdy nie jest idealnie i zawsze można coś poprawić. – Sam film zmusza do zadania pewnych pytań i sformułowania odpowiedzi, pozwala stanąć w prawdzie i w takim zdrowym dialogu, który pozwoli zobaczyć i uczucia, i potrzeby drugiej osoby, bo to jest najtrudniejsze. Tu trzeba pewne rzeczy nazwać po imieniu, do końca. Wiele razy widzę, jak ogromnym problemem jest komunikacja, jak wiele sytuacji w małżeństwie kończy się w niekorzystny sposób. Niestety, często dobre chęci to za mało i do pomocy człowiek dostaje pewne narzędzia. Ten film, audycja radiowa i warsztaty to są właśnie takie narzędzia; jeśli ktoś tylko zechce z nich skorzystać, to na pewno przyniosą efekt. Wydarzenie, które jest częścią szerszej akcji „Kibicuj rodzinie”, ma już błogosławieństwo biskupa płockiego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |