Czwartkowy poranek. Za trzy minuty wybije godzina 9. Pod drzwiami wielkiej hali, za którymi kryją się stosy nowego towaru w jednym z lubelskich second handów, robi się coraz ciaśniej.
Zgromadzony tłum nie przebiera w słowach, a często i czynach, próbując wywalczyć sobie bardziej strategiczne miejsce łokciem lub kolanem. Za przeszklonymi drzwiami widać, jak pracujące w sklepie kobiety kończą układanie ubrań. Każdy ruch którejś ze sprzedawczyń w stronę drzwi wywołuje falę naporu w kierunku wejścia. – Nie pchajcie się, jeszcze minuta – słychać przyduszony głos z przodu. Na tyłach zniecierpliwionego tłumu młody, dobrze ubrany mężczyzna rozdaje ulotki. – Już za tydzień otwarcie nowego sklepu w okolicy Carrefoura! Będzie bardzo tanio i świetny towar! – reklamuje. Ci, którzy są jeszcze w stanie utrzymać nerwy na wodzy, z zainteresowaniem oglądają ulotkę. – A gdzie to dokładnie? – dopytuje starsza pani – blisko przystanku? Bo ja nie mam samochodu. Chłopak cierpliwie odpowiada na wszystkie pytania. Ale nie długo, bo właśnie słychać odgłos przekręcanego klucza i wielkie bum!!!
Do startu gotowi…
Kobieta otwierająca sklep odskakuje na bok. Ci z pierwszych rzędów są już przy stoisku z ubrankami dziecięcymi. W ułamku sekundy wszystkie wieszaki leżą na podłodze. Pani w wieku ok. 50 lat w błyskawicznym tempie robi z nich jedną, ogromną stertę. Rudy chłopak i dziewczyna z fikuśnym kokiem na głowie okiem znawców przeglądają je równie szybko, odrzucając te, które są no name lub nieco zniszczone. – Proszę mi niczego nie ruszać – kobieta pilnująca leżących ubrań nerwowo reaguje, gdy ludzie próbują zbierać towar z podłogi. – To nie jest pani, tak się nie robi – dziewczyna w dość zaawansowanej ciąży mimo wszystko stara się dostać do widocznych niemowlęcych ubranek z metkami. – Zabierz te łapy – pilnującej pani zdecydowanie puszczają nerwy. – Ty obrzydliwa handlaro! – za ciężarną ujmują się inne kobiety. Co niektóre próbują wyrywać przyciskane już przez całą trójkę ubranka. – Niech pani uważa – słychać gdzieś z boku. – W zeszłym tygodniu jednemu chłopakowi tu rękę złamali.
Hilfiger Ryśka
Kilka metrów dalej wprawnym ruchem ręki młody mężczyzna przegląda wieszaki z jeansami. Widać, że zna się na tym, co robi. Wynalezienie kilkunastu par spodni z markowym logo zajmuje mu dosłownie parę chwil. – Moja żona zajmuje się robieniem zdjęć i wystawianiem spodni na aukcjach – mówi. – Ja jeżdżę po różnych sklepach wtedy, gdy jest nowa dostawa, i wyszukuję superokazje. Takich nie brakuje, a przecież z czegoś żyć trzeba. Mam dwóch małych synków. Żona na wychowawczym. Pieniędzy jest niewiele. Także i on w ostatniej chwili wyszarpuje z ręki stojącej obok niego dziewczyny granatowe levisy z metką. – Kosztują 37 zł. Sprzedam je na Allegro za 150 zł, a i to będzie bardzo dobra cena. – Ile można z tego wyciągnąć na miesiąc? – Teraz, kiedy mam już swoją renomę, to taką średnią lubelską płacę daję radę wyrobić.
Obok wieszaków z odzieżą sportową i męską trzech panów skrupulatnie ogląda sweterek marki Tommy Hilfiger. Rysiek, bierzesz go czy nie? Jest elegancki, bierz, mówię ci. Pójdzie jak woda. Na kupce obok nich piętrzą się już mniejsze i większe bluzy. Wśród nich głównie Adidasa, Pumy i Nike. Najstarszy z trójki, przerzucając ubrania, odwiesza polówkę z charakterystycznym znakiem łosia. Na znawcę marki nie trzeba długo czekać. Koszulka błyskawicznie znika z wieszaka. – Tata, gdzie masz tę białą bluzkę Abercrombie???? – Odrzuciłeś?? Jak to odrzuciłeś? Ty wiesz, ile to kosztuje w sklepie??? Chłopak na oko 19-letni nie kryje oburzenia. – Fortunę bym na tym zarobił!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |