Wykorzystać tę szansę

„Żywy pomnik Jana Pawła II” wyruszył na wakacje. Na ulicach kolejnego miasta uniwersyteckiego pokazują młodą twarz Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia”. O ten, jak mówią sami, „magiczny czas” i o bycie w elitarnym gronie pytamy naszych stypendystów, lekko jeszcze wymęczonych nauką i egzaminami.

Ten proces wyjeżdżania i rozluźniania więzów jest nieuchronny; część osób pozostanie dłużej, może już na stałe w miastach swoich studiów uniwersyteckich. Nie da się ich zatrzymać, ale ważne, by wracali i pamiętali o swoich korzeniach, by się do nich przyznawali, zauważa ks. Stanisław Sadłowski, który jest proboszczem w parafii Bulkowo. Dlatego zanim wyjadą na letni obóz do jednego z dużych miast Polski, tu, w diecezji, przy okazji dorocznego spotkania przedwakacyjnego poznają lepiej historię i tradycję własnego regionu.

Wspólny mianownik

Kiedy wyjeżdżali do Lublina, być może mieli wciąż w pamięci skierowane do nich słowa bp. Piotra. – Lublin, miasto uniwersyteckie i, jak mawiał Jan Paweł II, miasto, które jest pomostem między zachodem i wschodem. Takie jest położenie Lublina, że w sposób naturalny jest pomostem między szeroko pojętą kulturą wschodnią i zachodnią, pomiędzy chrześcijaństwem wschodnim i zachodnim. Na spotkaniu w Płocku ksiądz biskup zachęcił ich też do pójścia śladem ks. Piotra Skargi w jego działalności filantropijnej, która dziś, jak mówił bp Piotr, może być rozumiana jako współczesny wolontariat. – To bardzo piękna, szlachetna i chrześcijańska forma działalności. Zachęcam do takiej formy rozwijania swojego człowieczeństwa i chrześcijaństwa.

Ambitne pole zaangażowania znalazł na przykład Dawid Gajdziński z parafii Skrwilno. O niełatwym przecież wolontariacie w hospicjum przy szpitalu w Rypinie opowiada GN tak: – Na parterze są ludzie nieuleczalnie chorzy, na pierwszym piętrze są osoby, które jeszcze mogą z hospicjum wyjść. Tam my, wolontariusze, przychodzimy, pomagamy ich zwozić z sal i wykonujemy z nimi takie drobne prace manualne. Na początku zastanawiałem się, czy będę w stanie wytrzymać, bo za każdym razem muszę przejść przez parter, gdzie leżą ludzie śmiertelnie chorzy. Teraz miałem maturę. Nie zawsze był czas, ale chciałem tam pójść, czułem, że powinienem. Chodzi o to, że ja mogę sprawić komuś przyjemność, mogę się tymi ludźmi zająć. Oni są do nas bardzo przywiązani, traktują nas jak rodzinę, bo często jest tak, że oni tej rodziny nie mają. I nam przekazują ciepło. To wszystko trafia do człowieka, tak że zaczyna się inaczej zachowywać, zaczyna zwracać uwagę na więcej rzeczy w swoim życiu.

To właśnie wolontariat, obok ciekawych zainteresowań, powinien być wyróżnikiem stypendysty. Powinien, a jednak w praktyce nie zawsze się to udaje; osiąganie wysokich wyników w nauce, co jest jednak kryterium decydującym o przyznaniu stypendium, plus olimpiady, konkursy wymaga dużego zaangażowania. Ale stypendyści wiedzą, że nie tylko o oceny tu chodzi. Są przecież nazywani „żywym pomnikiem Jana Pawła II”. Zwraca na to uwagę Dawid, który mówi, że dla niego najważniejsza jest jedność środowiska, w którym jest dzięki stypendium. I jest to słuszna intuicja, bo dzięki tej jedności na tym niezwykłym pomniku nie pojawią się rysy.

Stypendystą być

Ilona Rybicka

– Stypendysta kojarzy się przede wszystkim z tym, że ma wysoką średnią w szkole. Ale my jesteśmy też wspólnotą. Dzięki niej czuję, że nie jestem sama. Tu spotykam ludzi, z którymi mogę porozmawiać, ja znam ich problemy, oni znają moje. Spotykamy się razem i jest to siła. To bardzo pomaga.

Mateusz Dziurlikowski

– To bycie grupą osób wybranych, które naprawdę chcą coś w życiu osiągnąć, chcą się rozwijać. Jeśli ktoś dostaje stypendium, musi je w pełni wykorzystać. Dzięki temu, że jesteśmy takimi „wybrańcami”, myślimy podobnie o życiu, szkole, o nauce, o przyszłości. Nie chcemy zmarnować tej szansy.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg