Dziadek, ja byłem na Różańcu, to już nie będę odmawiał pacierza!
- No dobrze, ale przecież nie możemy wciąż Pana Boga przemęczać spełnianiem naszych próśb, trzeba jeszcze coś innego zrobić. Co robisz, gdy dostajesz jakiś prezent? Pamiętasz jeszcze czarodziejskie słowa z przedszkola (proszę, dziękuję, przepraszam)?
- Trzeba Panu Bogu dziękować.
- Za co? Pamiętasz swoją ostatnią modlitwę: „Dziękuję Ci, Boże za szczęśliwy dzień i proszę o szczęśliwą noc”? Rolnicy dziękują za dobrą pogodę w czasie żniw, za dobre urodzaje. Chorzy za wytrwałość w cierpieniu, ozdrowienie. Chociaż nie wszyscy potrafią dziękować, jak choćby w opisie z Ewangelii - Pan Jezus uzdrowił dziesięciu trędowatych, a tylko jeden wrócił by Mu podziękować i chwalić Boga za otrzymaną łaskę. A dzieci: za miłość rodziców, za to, że rodzice mają pracę, pozwalającą na utrzymanie rodziny; za zdrowie swoje i braci i sióstr...
- Za co ty dzisiaj chciałbyś podziękować Panu Jezusowi?
Jakub, bez chwili zastanowienia odpowiedział: za to, że Sławuś i Przemek (siedmiomiesięczne bliźniaki) są zdrowi; za to, że nie miałem wypadku (te wypadki w rozmowie wracały kilka razy).
- To odmówmy jeszcze krótką modlitwę dziękczynną.
Po modlitwie Kuba przyłożył głowę do poduszki i chrapał, przedtem jednak powiedział, że teraz będzie się modlił, tak jak „dorośli”, wzbudzając intencję do każdej modlitwy.
Naszej modlitwie i rozmowie towarzyszyła cisza ... wszystkie media, bez których nie może się obyć wiele rodzin, były wyłączone. Cisza pozwalająca nie tylko zamyślenie nad wypowiadanymi słowami, ale pozwalająca usłyszeć własne sumienie, choćby to było sumienie małego dziecka.
My dorośli nie zawsze zauważamy, że nasze dzieci „dorastają”, że ich bezgraniczna wiara we wszystko, co im przedstawialiśmy, zmienia się w konieczność poznania, jakby dotknięcia własnymi rękami, objęcia własnym umysłem. Nie zdajemy sobie sprawy, jak kilka naszych dorosłych słów może zmienić postawę dziecka; żart, że zmęczony Pan Bóg może nie dosłyszeć naszej modlitwy, doprowadził do głośnego jej odmówienia. Odrzucona „modlitwa dziecięca” i konieczność wzbudzenia intencji przy każdej modlitwie, spowodowała, że pacierz przestaje być odklepywaniem nauczonych na pamięć słów, że staje się świadomym zwróceniem do Boga z naszymi prośbami, ale i podziękowaniami w intencji własnej lub tych za których się modlimy. Ale, do takiej modlitwy trzeba dziecko przygotować rozmową, bez zbywania: „Pomódl się sam, ja nie mam czasu”. Jeżeli nie masz czasu, by wraz z twoim dzieckiem zwrócić się do Boga, to cały twój czas jest czasem straconym. Zapominasz, matko, ojcze, że Jezus powiedział, gdzie dwóch albo trzech zgromadzi się w imię Moje, tam i Ja jestem. Zastanów się czy swoją odpowiedzią nie zamykasz drzwi swego domu Jezusowi? Czy nie utrudniasz spotkania się z Nim swemu dziecku?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |