To co wydarzyło się w mojej historii, od chwili gdy wybiegłam z kliniki Planned Parenthood w otwarte ramiona Koalicji dla Życia, nie było planowane.
– Sama nie mogę w to uwierzyć. A przecież ty masz o wiele większe doświadczenie w podążaniu za Bogiem. To wszystko trochę mnie przerasta i boję się, że coś popsuję. – Poczułam łzy na policzkach i nagle dotarło do mnie, że tęskniłam za nią i jej mądrością.
– Abby doświadczyłaś ogromnej przemiany w ciągu zaledwie kilku tygodni. – Jej łagodny głos wywołał we mnie jeszcze większy potok łez. – Mam wrażenie, że boisz się ciszy, a nie powinnaś. Bóg czyni w twoim życiu coś wielkiego. Musisz trwać przed Nim w ciszy i pozwolić Mu działać.
I chociaż wolałabym, żeby było inaczej, musiałam przyznać jej rację. Bałam się zbyt długo siedzieć w milczeniu, obawiałam się napadających mnie wczesnym rankiem wyrzutów sumienia. Bałam się ciszy. Wolałam być w nieustannym ruchu, dopóki cała moja przeszłość nie odejdzie w zapomnienie.
W ciągu ostatnich tygodni robiłam, co tylko w mojej mocy, żeby zastosować się do jej rady. Siedziałam w domu. A otaczająca mnie cisza wydawała się nie do zniesienia! Nie wiedziałam, co ze sobą począć. Wysprzątałam cały dom, od piwnicy po poddasze, poukładałam w szafach, bawiłam się z Grace, gotowałam obiady dla Douga, wypożyczałam filmy, a także odpoczywałam. I modliłam się, modliłam i coraz więcej modliłam. Czytałam Biblię. Kilka razy wpadłam do biura Koalicji dla Życia, ale tylko na krótko, Shawn i jego ekipa dawali mi delikatnie do zrozumienia, żebym wyszła. Ćwiczyłam się w trwaniu w milczeniu przed Bogiem – w moim przypadku to zupełnie nowa dyscyplina. Na początku czułam się bardzo dziwnie, ale Elizabeth zachęcała, żebym się nie poddawała.
I tak oto do 30 października, dokładnie do tego wieczoru, gdy dowiedziałam się o nakazie sądowym, robiłam wszystko zgodnie z sugestią Elizabeth. A teraz kiedy spotkałam się z panem Orozco, przypomniałam sobie rozmowę z nią i nagle dotarło do mnie, że Bóg po raz kolejny wszystko zaplanował. Potrzebowałam tamtego czasu, żeby odpocząć, ponieważ teraz gdy ze wszystkich stron płynęły prośby o wywiady, zupełnie nie było już na to miejsca! Elizabeth wciąż jest moją przewodniczką. Prawie codziennie rozmawiamy przez telefon. Podtrzymuje mnie na duchu, modli się ze mną i za mnie, nieustannie przypominając, że Bóg mnie kocha. Jest prawdziwym darem.
Zadzwoniłam do niej w tamten środowy wieczór.
– Abby! Słyszę, że telefony się urywają! Zamierzasz przyjąć te wszystkie prośby o wywiad?
– A mogłabym odmówić? To Bóg rozwinął przede mną ten czerwony dywan. I jedyne, co mogę zrobić, to iść tam, gdzie mnie poprowadzi, prawda?
– Tak, to twój czas, dziewczyno! Idź!
W międzyczasie Jeff informował mnie o przygotowaniach do rozprawy. Dopytywał, czy na pewno wszystko mu powiedziałam; wszystko, co mogłoby wytłumaczyć, dlaczego Planned Parenthood wysunęło przeciw nam tak bezzasadne – jego zdaniem – oskarżenia i pozwało nas do sądu. I chociaż zadręczałam się przeróżnymi wspomnieniami, niczego nie mogłam znaleźć. Jeff zastanawiał się wspólnie z Shawnem nad każdym szczegółem, który mógłby dać Planned Parenthood podstawy do nazwania nas współoskarżonymi, ale podobnie jak ja nie znajdywali żadnego punktu zaczepienia.
Nie tylko Shawn i Jeff byli bardzo zajęci. W biurze Koalicji dla Życia wciąż urywały się telefony od mediów, ale teraz kierowano już wszystkich do specjalistycznej agencji, którą wynajęłam za radą Shawna, żeby odpowiadała na prośby ze strony mediów. Cóż za ulga! Ci ludzie byli ekspertami w tej kwestii i od razu poczuliśmy się lepiej, gdy przejęli ten obowiązek.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |