Jarek Bojara strzela od razu: – To był mój prawdziwy dom. Sławek Warzycha dodaje: – Tu obcy ludzie potraktowali mnie lepiej niż rodzina. Zawsze będę o tym pamiętał.
Pamiętam Bogusia. Miał wielkie problemy w szkole. Ostatnie klasy podstawówki powtarzał chyba dwa albo trzy lata – wspomina Anna Martynowicz-Woźniak. – Aż tu kiedyś, w czasie zajęć teatralnych, Boguś pokazał nam swój zachwyt poezją i literaturą! Staliśmy jak wryci. Skończył szkołę, zrobił maturę, zdał do szkoły teatralnej w Białymstoku, potem pracował w teatrze lalki i aktora w Krakowie. To dla mnie budujące, gdy widzę, jak w tej zagubionej młodzieży rodzi się coś dobrego...
Anna Martynowicz-Woźniak pracowała jako psycholog w Katolickim Ośrodku Wychowania i Terapii Młodzieży „Nadzieja” w Bielsku-Białej od 1996 do 2000 roku. Była jedną z uczestniczek „Spotkania po latach”, na które 29 września do ośrodka zaprosili: ks. Józef Walusiak, jego założyciel, i obecni pracownicy placówki. Wśród gości był także ks. prof. Czesław Cekiera, który razem z ks. Walusiakiem na początku lat 90. XX wieku powołał fundację i ośrodek.
Na początku – załamka
Wiola Barszcz i Daria Nastuła (przeszły terapię w 2008 r.) idą do części budynku, w której mieszkają dziewczyny: – Zobaczymy, co się zmieniło! Ten pokój nazywaliśmy „hangar”, a ten „pleśniak”. A to „alfa i omega”. Nic się nie zmieniło! – Ale nas to miejsce zmieniło bardzo – mówi Wiola. – Pamiętasz, jak się nienawidziłyśmy? – mówi do Darii. – A potem tak się zaprzyjaźniłyśmy, że dziś przyjechałyśmy tu razem. – Przed oczami mam pełno obrazów – wspomina Adrian Gęślak. – Na początku – załamka. Czemu wszystkiego mi tu zabraniają?! Ale tego już nie pamiętam. Pamiętam mnóstwo śmiechu. To miejsce nauczyło nas, jak inaczej żyć, żeby nie ładować się w kłopoty.
– Ogród to pierwszy obraz, jaki kojarzy mi się z „Nadzieją” – mówi Sławomir Warzycha. Trafił tu w 1994 r. – Razem z opiekunami – panią Rysią i panem Tadeuszem przygotowywaliśmy ten ogród – 18 miesięcy. Ładnie nam to wyszło. Truskawki, rzodkiewka, dużo warzyw. Ten ośrodek otworzył mi oczy na życie – że jest inna droga niż ta, którą szedłem.
– Ośrodkowa kaplica. Tu zmieniło się moje życie – wspomina Jarek Bojara, na terapii w 2002 r. – Pan Bóg je zmienił. Zabrał te toksyny, które mnie niszczyły i zbudował mnie na nowo. Mówię poważnie. To za poważne sprawy, żeby nie być szczerym. – „Nadzieja” to dla mnie wolność. Taka prawdziwa – podkreśla Irena Kuczera. Terapię przeszła w 1998 r., a dziś pracuje w fundacyjnym hostelu „Klimczokówka”. – Miałam 16 lat. Tu przyjęłam I Komunię Świętą. Człowiek zawsze będzie się potykał. Ale jeśli zaprosisz do swojego serca Pana Boga – wstaniesz na nogi.
– Terapia grupowa, którą tu przeżyłem – piękna rzecz. To zawsze będę powtarzał – mówi Bartosz „Flavo” Sznajdrowski, znany z polskiej sceny hiphopowej. – Tu mi się zmienił system wartości, tu wytrzeźwiałem i zacząłem na serio rozwijać moją pasję. I zawsze powtarzam: „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” – eF-eL-P cztery, trzynaście, czyli List do Filipian 4,13.
Pamiętam kolejkę
– Z ośrodkiem byłam związana od 1994 do 1999 roku – mówi Róża Kotowska, psycholog. – Szukaliśmy z księdzem koncepcji tego ośrodka. Były doświadczenia monarowskie. Dla nas było ważne, by czerpiąc z nich, zbudować dom o wartościach katolickich. Tu się uczyłam, jak rozumieć pacjentów, tu dużo pracowaliśmy z ich rodzicami. – Dla mnie to była szkoła życia – podkreśla Bożena Siuda, w fundacji od 1990 do 1994 r. – Z nauczycielki zmieniłam się w człowieka, który lepiej rozumie innych ludzi. Spokorniałam, patrząc, jak ciężka jest walka o wolność człowieka. Ale widziałam wiele razy, że to Jezus wyzwala.
– Trafiłam tu na początku lat 90. ze wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym na osiedlu Złote Łany – bardzo chciałam pomagać ks. Walusiakowi w tworzeniu tego miejsca – podkreśla Stanisława Szczepanik. – Widziałam, jak ci młodzi ludzie potrzebowali przytulenia, zainteresowania, miłości. – Czasy były beznadziejne. Ale wiedziałem, że trzeba ludziom dać nadzieję – mówi ks. Czesław Cekiera. – Wcześniej byłem w Australii i widziałem ośrodki pod taką nazwą. Pierwsze zetknięcie z tym budynkiem nie było pozytywne – ruina. Zawilgocona, dziurawa. Wierzyłem, że jeśli to będzie dobry ośrodek, to będzie otrzymywał pomoc. I tak jest do dziś.
Wszyscy, którzy chcieliby wspomóc „Nadzieję”, także w jej materialnej rozbudowie, potrzebne informacje znajdą na stronie: www.nadzieja.bielsko.pl.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.