Czego wydziwiasz, kobieto?!

Magdalena Konieczek nie rozumie, dlaczego gdy urodziła martwe dziecko, nikt ze szpitala nie powiedział jej, jakie ma prawa, że może swoje potomstwo pochować. Teraz szuka kobiet, które przeszły to samo, co ona, żeby wspólnie domagać się prawa do żałoby. – Uważam, że to moja misja – mówi.

Zawracanie głowy

Na podstawie wypełnionej w szpitalu karty, Magda otrzymała w USC trzy odpisy i jeden pełny akt urodzenia dziecka z adnotacją o martwym urodzeniu. Na tej podstawie ZUS bez proble- mów wypłacił jej zasiłek po- grzebowy. Zaraz po ceremonii pochówku, który przeprowadził ksiądz z parafii katedralnej, w Magdzie narodził się silny impuls. – Nasłuchałam się, nacierpiałam, najeździłam. Nie chcę, żeby to samo musiały przeżywać inne matki po poronieniu. Więc teraz robię co mogę, żeby zainteresować jak najwięcej instytucji prawami rodziców, którzy przedwcześnie utracili dziecko.

A jednak można

Na podobne przeszkody w szpitalach natrafiały kobiety po poronieniu w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Kiedy sprawą zainteresowali się duchowni oraz lokalne media, w tym „Gość Koszalińsko-Kołobrzeski”, udało się do współpracy w walce o godność i prawo do żałoby pozyskać kurię, samorząd, lokalnych dziennikarzy i urzędy stanu cywilnego. Najtrudniej było ze szpitalem. Powstał komitet społeczny, któremu do tej pory udało się m.in. wytyczyć na cmentarzu kwaterę dla dzieci utraconych, przeprowadzić zbiórkę na symboliczny pomnik i wydrukować tysiące ulotek, informujących o prawach kobiet po stracie dziecka. Karolina Pawłowska, dziennikarka „Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego”, podkreśla, że najważniejsze było zainicjowanie kampanii społecznej „Na zawsze Nasze”, która promuje działania na rzecz rodzin po stracie. – Udało się nam wypracować pewne procedury, a rodziców po stracie przekonujemy – macie prawo do żałoby – mówi red. Pawłowska.

Dzięki kampanii społecznej „Na zawsze Nasze” ulotki informujące o prawach kobiet po stracie są w większości szpitali, parafii i urzędów stanu cywilnego w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. W Warszawie podobne działania od lat prowadzi Hanna Kulczycka, położna w jednym ze szpitali, oraz redakcja warszawska „Gościa Niedzielnego”.

Kartka na korytarzu

Magda Konieczek zaczęła swoją misję podobnie – od wysłania maili do mediów katolickich i władz uczelni medycznej w Legnicy. Chciała, żeby profesorowie zadbali o rzetelne informowanie przyszłych pracowników szpitali o prawach rodziców po stracie dziecka. „To im się przecież kiedyś przyda” – argumentowała w liście. Odpowiedzi od władz uczelni się nie doczekała. Tylko jedna z pracownic szkoły odpisała jej prywatnie, że też kiedyś była w podobnym położeniu. Ale działania pani Magdy przyniosły już efekt – na korytarzu uczelni pojawiła się kartka z informacjami o prawach matek, które przedwcześnie straciły dziecko.

Drobiazgi i pryncypia

Paweł, mąż Magdaleny, przyznaje, że tylko determinacja żony pozwoliła im jakoś przetrwać ten czas. – Ja byłem tak zdezorientowany przez pielęgniarki i lekarzy, że w którymś momencie pomyślałem: „A może oni jednak mają rację? Może my rzeczywiście przesadzamy w oczekiwaniach, i czepiamy się drobiazgów?”. Oboje uważają teraz, że szpitalny personel znał obowiązujące przepisy i procedury. – Widocznie dla nich tak jest wygodniej, żeby nikt nie żądał pochówku. A jak ktoś się waha, mówią: „Czego wydziwiasz, kobieto?!” – mówi pani Magdalena. •

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg