Setki inicjatyw, w które zaangażowało się wiele osób, przyniosły efekt. Tysiące ludzi mówiły i słuchały o rodzinie. O normalnej rodzinie.
– W tym środowisku ważne jest także posiadanie dzieci. Najchętniej także opisują mężczyznę jako głowę rodziny. Cechą charakterystyczną jest tu zadowolenie ze związku. Są po prostu szczęśliwi w swoim małżeństwie – wyjaśnia P. Woliński. Konserwatyści, mając najczęściej więcej niż dwoje dzieci, są bardzo krytyczni co do działań państwa. Następną grupą są pragmatycy (19 proc.), którzy widzą rodzinę przez pryzmat poświęcenia i wyrzeczenia. Mało w relacjach małżeńskich widzą pozytywów. Nie uważają małżeństwa za związek bezpieczny i w razie trudności akceptują rozejście się. – Ta grupa ma relatywne podejście do Kościoła. Większość z nich to osoby samotne, młode i bezdzietne – mówi P. Woliński. Trzecia postawa została nazwana: „liberalni”. Preferują związki nieformalne. Osoby te jednak pozytywnie patrzą na posiadanie dzieci, choć pierwszeństwo ma u nich samorealizacja, kariera zawodowa. Liberalni czują się szczęśliwi w swoich związkach i najmniej krytyczni wobec działań państwa. – Ostatnią grupę stanowią sfrustrowani (30 proc.). W największym stopniu wątpią w trwałość uczucia miłości i nie widzą w trwałym związku możliwości osiągnięcia szczęścia – wyjaśnia prezes Fundacji Taty i Mamy.
Angielski a małżeństwo
Odpowiedzią na przedstawione statystyki było wstąpienie Janusza Wardaka z Akademii Familijnej. Jest on ojcem ośmiorga dzieci. Na konferencję przyjechał z jedną z córek, aby skorzystać z sytuacji i pobyć ze swoim dzieckiem. – Nasza organizacja prowadzi kursy dla rodziców i małżonków, nastawione na pracę praktyczną, rozwiązywanie konkretnych problemów. W centrum trzeba jednak zawsze postawić troskę o małżeństwo. Chodzi o to, aby dla męża i żony najważniejszą osobą był współmałżonek. Choć teoretycznie wszyscy to przyjmują jako oczywistość, w praktyce często ważniejsi są koledzy od piwa, koleżanki od kawy albo dzieci. Tymczasem postawienie tylko dziecka w centrum rodziny nie służy ani małżeństwu, ani dziecku – twierdzi J. Wardak. Podstawowym problemem jest komunikacja między małżonkami, której trzeba się nauczyć. Samo zdeklarowanie miłości w czasie ceremonii ślubnej nie wystarczy. – Idąc dziś na nasze spotkanie, widziałem plakat z napisem: „Dbaj o swój angielski”. Pomyślałem, że potrafimy zadbać o swój angielski, a nie rozumiemy, że trzeba nieustannie dbać o swój związek. Zdarza się, że żona oczekuje ciepłych słów, a mąż mówi: „Przecież wiesz, że cię kocham. Nie będę się powtarzał” – wyjaśnia doświadczony ojciec i małżonek. Największym jednocześnie darem ze strony rodziców dla dzieci jest okazywana sobie miłość. – Jesteśmy często zagonieni i wydaje się nam, że wszystko można kupić. Tymczasem najcenniejsze dary, jak miłość i przyjaźń, nie są na sprzedaż. Nie znam takiej rodziny, w której rodzice „za bardzo się kochają” i to się odbija negatywnie na dzieciach. Natomiast, gdy rodzice są za bardzo skupieni na dzieciach kosztem swoich relacji, często nie ma w tej rodzinie doświadczenia szczęścia – wyjaśnia J. Wardak.
Nie ekonomia, ale rodzina
– Hasło tegorocznych Dni Rodziny: „Mamo, tato, bądźmy razem” jest prośbą dziecka o to, abyśmy nie z zapominali o najważniejszym dla rodziny. Abyśmy w pogoni za karierą i sukcesem zawodowym nie zapominali o naszych dzieciach i bliskich. Niestety, walka o byt materialny często doprowadza do rozbicia związku, a młodzi ludzie boją się założenia rodziny. Taka jest rzeczywistość, ale nie znaczy to, że musimy się z nią godzić. Chciałbym dlatego podziękować wszystkim tym, którzy zaangażowali się w tegoroczne Dni Rodziny – mówił Jacek Protas, marszałek województwa warmińsko-mazurskiego. Wśród gości był bp Jacek Jezierski. Wiele organizacji kościelnych włączyło się w powyższe przedsięwzięcie. – Dni Rodziny przypominają nam, że życie ludzkie rozwija się bezpiecznie i harmonijnie we wspólnocie rodzinnej. Człowiek jest istotą społeczną. Potrzebuje relacji z innymi osobami, potrzebuje wspólnoty. Rodzina jest pierwszą, podstawową i naturalną wspólnotą. Przyszłość należy i zależy od środowisk życzliwych sobie i otwartych na nowe życie. Stąd nie ekonomia, ale rodzina jest sprawą pierwszą – mówił bp Jezierski. Za rok kolejne Dni Rodziny. Jak dobrze, że są ludzie, którzy głośno i dobitnie mówią o rodzinie normalnie – z miłością.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.