Tych sześć plakatów szokuje i zmusza do myślenia. Nie ma w nich jednak nic nieprawdziwego. Wbrew temu, co piszą i mówią media, które w specyficzny sposób "troszczą się" o Kościół.
– Może jednak te zdjęcia są zbyt drastyczne? – pytaliśmy oglądających wystawę. – Nie, bo nie ma w nich nic nieprawdziwego. Dlaczego więc nie pokazywać, na czym tak naprawdę polega aborcja? O aborcji trzeba mówić – przekonuje pani Monika. – Nie chciałabym, żeby zdjęcia już teraz oglądało moje 7-letnie dziecko, bo za wcześnie na to. Choć to nie dzieci najmocniej reagują na wystawę, ale dorośli, których zdjęcia „gryzą” w sumienie. To oni najgłośniej protestują, bo prawda ich boli – podkreśla.
– Zdjęcia są drastyczne i nie lubię patrzeć na tego typu fotografie, ale ja wiem, że ten temat trzeba poruszać. Bo każdy powinien wiedzieć, że ciąży nigdy nie powinno się przerywać. Nigdy. Dziecko nie jest zlepkiem tkanek ani kulką, którą można usunąć z ciała matki – tłumaczy Aleksandra, studentka medycyny.
– Całkowicie zgadzamy się z przesłaniem wystawy i jesteśmy przeciwni aborcji. Każdy ma prawo do życia, a jeśli matka z jakiegoś powodu nie chce wychować swojego dziecka, są przecież okna życia, są rodziny, które nie mogą mieć własnych dzieci i z utęsknieniem czekają na adopcję. Niech matki, poprzez tę wystawę, zobaczą, co robią, decydując się na aborcję – mówią Lidia i Łukasz.
Wiele matek zobaczyło, nie tylko w Krakowie, bo wystawa była pokazywana w Polsce już ponad 300 razy.
– Dzięki kampanii Fundacji Pro aż 86 proc. Polaków popiera całkowity zakaz zabijania dzieci nienarodzonych. Przed zorganizowaniem wystawy w Krakowie staraliśmy się o to, aby była pokazywana na terenie miejskim, jednak nie dostaliśmy na to zgody. Teren przed kościołem śś. Piotra i Pawła udostępnił proboszcz parafii pw. Wszystkich Świętych ks. Marek Głownia, który naszą prośbę przyjął z dużą życzliwością – mówi Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro.
Ks. Marek Głownia: – Czy ksiądz może mieć wątpliwości w sprawie takiej wystawy? Ja wątpliwości nie miałem, gdy na dyżur do kancelarii przyszło kilku mężczyzn, którzy opowiedzieli o wystawie i zapytali, czy mogłaby się ona pojawić przed kościołem. Podpisaliśmy porozumienie i wystawę można oglądać do niedzieli 3 marca. Wbrew sugestiom dziennikarki „Gazety Wyborczej” i dziennikarza z telewizji TVN, którzy w specyficzny sposób troszczą się o dobro Kościoła, ta wystawa nie zniechęca parafian do przychodzenia do naszego kościoła. Nikt nie przyszedł wyrazić swojego niezadowolenia czy oburzenia. Przeciwnie. Jeden z parafian tak się wystawą zainteresował, że podpowiada, iż w takim miejscu plakaty powinny mieć także podpisy w języku angielskim.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |