- Przed urodzeniem Soni byłam pewna, że po roku wrócę do pracy. Potem zorientowałam się, że moje dziecko nie potrzebuje opieki, ale mamy - mówi Marlena Zasadzka, terapeutka.
Znam moje dziecko
Dla Marleny Zasadzkiej, mamy 4,5-letniej Soni i rocznego Olka, najważniejsze jest to, że jest z dziećmi zawsze, gdy jej potrzebują. – Kiedy Sonia miała rok, podjęliśmy z mężem próbę zostawienia jej w żłobku. Ale kiedy zobaczyliśmy ją po pierwszym dniu tam spędzonym, wiedzieliśmy, że nie zafundujemy naszemu dziecku takiej traumy. Nie przekonują mnie argumenty, że dziecko się złamie i przyzwyczai. Oczywiście w żłobku dzieci mają dobrą opiekę, ale nie mają mamy, która odpowie na ich emocjonalne potrzeby – mówi pani Marlena.
Wszystkie mamy zgadzają się co do tego, że dzięki stałej obecności w domu mają czas na zabawę z dziećmi. – To ważne, że wiem, jakie bajki lubią dzieci – mówi pani Justyna. – Znam imiona kucyków, które Zosia uwielbia, chodzimy na basen, konie, angielski. Wymyślamy z dziećmi atrakcyjne zabawy. Szukam pomysłów na stronach internetowych i uczę się, jak być kreatywną mamą. Mogę to robić, bo mam dla dzieci czas. Chciałabym, żeby dziewczynki pamiętały dzieciństwo jako czas spędzony na ciekawych i rozwijających zabawach z rodzicami – tłumaczy.
– To musi być przykre, kiedy dziecko jest bardziej związane z opiekunką niż z mamą. I nie wyobrażam sobie, by pierwszy ząbek, pierwszy krok, uśmiech, słowo zobaczył ktokolwiek inny niż ja, mama – dodaje pani Monika.
Kura domowa
Reakcje otoczenia na wiadomość o decyzji zostania z dzieckiem w domu są różne. Wciąż pokutuje stereotyp kury domowej. Jednak każda mama wie, że opieka nad dziećmi i domem niewiele ma wspólnego z siedzeniem w domu. Liczba obowiązków jest często tak duża, że nie sposób jej sprostać. – Macierzyństwo uczy mnie organizacji czasu – zapewnia pani Justyna. – Rozplanować dzień trojgu dzieciom, ogarnąć dom, posiłki to nie lada wyzwanie. Chcę, żeby moje dzieci, patrząc na mnie, uczyły się, jak być kochającą żoną, oddaną matką i szczęśliwą kobietą – zadbaną, piękną i z pasjami – dodaje.
Mama Michała uważa, że macierzyństwo nauczyło ją empatii, wrażliwości na potrzeby innych ludzi. Pomaga jej także przełamywać nieśmiałość. W otoczeniu, które często nieprzychylnie patrzy na mamy w domu, potrzebne jest wsparcie najbliższych. – Jestem wdzięczny mojej żonie, że została z dziećmi w domu i że to ona, a nie jakaś obca kobieta, wychowuje nasze dzieci – mówi Bartek Kolasa, mąż Moniki.
Góra obowiązków, umiejętności organizacyjne, opanowanie, kompetencje w różnych dziedzinach – to wyzwania czekające na mamę każdego dnia. Zatem czy zamiast „kura domowa” nie lepiej byłoby powiedzieć „family exclusive manager”?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |