O korespondencji z Bogiem, miłości po 25 latach małżeństwa i Bogu, który lubi spełniać marzenia, z Urszulą Pawlak rozmawia Monika Augustyniak.
Pani mąż nie miał nic przeciwko temu?
W żadnym wypadku! Mój mąż kocha moje zakonnice, a zakonnice kochają mojego męża. (śmiech) Zresztą Marek jest głęboko wierzący. To on zrywa mnie codziennie rano z łóżka, żeby odmówić pacierz. Sam nie wyjdzie z domu, dopóki nie przeczyta choć fragmentu Pisma Świętego. Śmieję się, że dostałam męża od św. Mikołaja, bo pierwszy raz odwiedził mnie 6 grudnia. Zresztą ja wtedy wybierałam się na misje i nie planowałam zamążpójścia. Ale duchowość tego chłopaka tak mnie urzekła, że zmieniłam zdanie. Był wychowankiem o. Jana Góry. Książki, które łykałam, on miał w jednym paluszku. Naprawdę mi imponował.
W tym roku macie srebrny jubileusz. Jak czuje się Pani po 25 latach małżeństwa?
Jestem z nas bardzo dumna. Szczególnie z tego, że przetrwaliśmy kryzysy, bo nie zawsze było łatwo. Ale gdy tylko pojawiały się nad nami czarne chmury, obieraliśmy jeden kierunek: kościół, kolana, modlitwa, spowiedź, przebaczenie. I Jezus nas podnosił i uczył wybaczać.
Wiem też, że nie mogli mieć Państwo dzieci. Czy to był jeden z powodów kryzysów?
Informacja o bezpłodności jest bardzo trudna dla małżeństwa. Ale ja powiedziałam Bogu: „Jeśli jest to krzyż od Ciebie, przyjmuję go”. Ludzie znoszą znacznie gorsze cierpienia, więc dlaczego ja miałabym się skarżyć? Teraz pomagam moim siostrzenicom i kuzynkom i mam bardzo dużo dzieci w szkole.
Takie ochocze przyjmowanie krzyża to chyba nieczęsto spotykana postawa. Czy jest ona wynikiem nie tylko wiary w Boga, ale i wiary Bogu? W to, że Pani nie skrzywdzi?
Myślę, że tak. Moje życie duchowe to sinusoida. Kiedy jestem na górze, bardzo, bardzo mocno modlę się, żebym nie zapomniała o mojej radości, gdy będę w dołku. Pomagają mi w tym listy, które piszę do Boga. Od 1981 roku zapisałam kilka zeszytów. O dzisiejszym wywiadzie też na pewno napiszę. Kiedy jest mi trudno, czytam, co pisałam w czasie pocieszenia. Mam wrażenie, że sam Bóg mi wtedy mówi: „Pamiętasz, co mi mówiłaś? Pamiętasz, jaka byłaś we Mnie zakochana?”. To mi pozwala przetrwać kryzysy.
Kim jest dla Pani Bóg?
Dobrym Ojcem. Mam z Bogiem bardzo przyjacielską relację. Idę do Niego ze wszystkim, co przeżywam. Widzę też, że Bóg lubi spełniać moje marzenia. Mówię do Niego: „Ty wiesz, że ja tego chcę, a Ty zajmij się resztą”. Tak jest na przykład z pielgrzymkami – byłam już w wielu miejscach, o których marzyłam. Bóg chce naszego szczęścia, więc nie boję się Go prosić o wiele.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |