Rodzice, którzy w czasie trwania ciąży dowiadują się o śmiertelnej chorobie dziecka, reagują różnie. Jeśli podejmują decyzję, by pozwolić mu się urodzić i otoczyć je opieką, są często pozostawiani sami sobie z arcytrudnymi problemami. Na Dolnym Śląsku mogą już korzystać z profesjonalnej pomocy.
Oferuje ją Wrocławskie Hospicjum dla Dzieci, które – poszerzając dotychczasowe formy wsparcia – tworzy tzw. hospicjum perinatalne, troszczące się o maleństwo i jego bliskich przed urodzeniem dziecka, w czasie porodu i tuż po nim. Kilka rodzin już skorzystało lub korzysta z tego rodzaju pomocy, jeszcze zanim przybrała ona w pełni formalny kształt.
Znaki zapytania
O tym, że zostanie tatą, Marcin Rupociński z Wrocławia dowiedział się w Dzień Ojca. Następnego dnia czytania mszalne mówiły o cudownych narodzinach Jana Chrzciciela. Wszystko tak pięknie się zaczęło… Potem pojawiły się pierwsze wyniki badań, które stawiały pod znakiem zapytania zdrowie maleństwa. Kolejne nie pozostawiały wątpliwości – będzie źle, pytanie tylko, jak bardzo.
Zespół Downa byłby najbardziej optymistycznym wariantem… – 5 października 2012 r. dostaliśmy ostateczną diagnozę: zespół Edwardsa. Wiedzieliśmy, że nasza córka może umrzeć już w łonie matki, może nie przeżyć porodu. Jeśli się urodzi, na pewno szybko odejdzie – mówi pan Marcin. W podobnych sytuacjach przerwanie ciąży jest obecnie zgodne z prawem i lekarze informują o tym. Małżonkowie ani przez chwilę nie rozważali takiej możliwości. Są ludźmi wierzącymi, dla których oczywiste było, że niezależnie od stanu dziecka otoczą je miłością i troską. To nie znaczy, że nie mieli żadnych dylematów. Znali naukę Kościoła odróżniającą aborcję czy eutanazję od tzw. uporczywej terapii – działań ratujących gasnące życie za wszelką cenę, które mogą odrobinę je przedłużyć, narażając jednak pacjenta na niewspółmierne cierpienie i przynosząc ostatecznie więcej szkody niż pożytku. – Jakie jednak dokładnie czynności należy uznać za uporczywą terapię, a jakie nie? Dla osoby niebędącej specjalistą w tych sprawach nie jest to łatwe do samodzielnego określenia – mówi M. Rupociński. – Między innymi tu właśnie, moim zdaniem, pojawia się miejsce na pomoc hospicjum perinatalnego i współpracujących z nim bioetyków, kapłanów.
Nie zostać samemu
Kiedy postawiono diagnozę Aleksandra Rupocińska – dzięki informacjom lekarki prowadzącej ciążę oraz internetowym poszukiwaniom – trafiła na trop warszawskiego, a potem Wrocławskiego Hospicjum dla Dzieci. Rozmowa z jego kierownikiem, dr. Krzysztofem Szmydem, wiele wyjaśniła. – Na pewno bardzo ważne jest na tym etapie wsparcie psychiczne, duchowe – podkreśla. – To szczególne doświadczenie być w ciąży z dzieckiem, z którym trzeba się będzie wkrótce pożegnać... Chodzi się na wizyty, robi badania, ale nad tym wszystkim majaczy „widmo śmierci”. Zwykle na narodziny patrzy się jak na początek drogi życia. A w naszym przypadku poród radykalnie zbliżał córeczkę do śmierci. Póki była w brzuchu, moje serce ją „obsługiwało”, była bezpieczna. Wiedzieliśmy jednak, że na zewnątrz jej serduszko nie da rady...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |