- Chcę coś powiedzieć. A Bóg niech czuwa nad tym, żebym nie plotła głupot - mówi Marzena Erm z Jastrzębia, którą dziś zna cała Polska.
Prezenty od Boga
– To nie Bóg zsyła choroby, ale jest tak sprytny, że potrafi zło, które spotyka człowieka, przemienić w dobro. Nie mogę powiedzieć, że łapałam się Boga jako ostatniej szansy. To nie było tak, że nagle zdałam sobie sprawę: „O, kurde, mogę umrzeć. Hm, to może warto byłoby uwierzyć? Bo gdyby się okazało, że istnieje niebo i piekło..., to chciałabym iść do nieba... No dobra, to wierzę!”. To tak nie wygląda. W ten sposób to chyba nikt nie jest w stanie się nawrócić – tłumaczy Marzena. – Widzę w swoim życiu o wiele więcej ważniejszych powodów do modlenia się niż prośba o wyzdrowienie. Poza tym obserwuję, że mimo tego, że sama za siebie nie modlę się jakoś szczególnie dużo, dostaję wszystko, czego potrzebuję. Nie wiem, może Bóg wie, czego mi trzeba? Może to jest kwestia tego, że inni modlą się za mnie? – pyta. Nie potrzebuje jednak odpowiedzi. Chwilę później sama jej udziela.
– W ciągu tych ponad dwóch lat chorowania czuję się bardzo dobrze i psychicznie, i fizycznie. Były też momenty kryzysowe, ale wyszłam z nich i za to też Bogu dziękuję. Duża przemiana w moim myśleniu zaszła wtedy, kiedy zaczęłam myśleć o Bogu jako o Stwórcy całego dobra. Wszystko, co dobrego spotyka mnie w życiu, niezależnie od tego, czy dawcą tego dobra jest osoba wierząca czy nie, jest dla mnie prezentem od Boga. Jestem wdzięczna za bardzo wiele rzeczy. Również za to, że nauczyłam się je dostrzegać. To dało mi większe poczucie szczęścia w życiu. I poczucie miłości do Boga. Żyję miłością, która rodzi się z wdzięczności. Mam wrażenie, że cały czas dostaję – przekonuje.
Pomoc
Marzena zbiera pieniądze na kolejne dawki leku. Wchodząc na jej blog: marzenaerm.blogspot.com, dowiesz się, jak możesz jej pomóc.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |