- Trzeba dużo cierpliwości, trochę łez wylać i dużo darować. I modlić się – mówią Filomena i Wiktor Stokowscy o swojej 75-letniej miłości.
Pani Filomena z czułością gładzi siwe włosy swojego męża. Stulatek z Otwocka ma wciąż świetną pamięć, chętnie śpiewa i humor go nie opuszcza. Wyniki badań medycznych: młodzieniaszek. Stroni od alkoholu i uwielbia nabiał. Owszem, budzi się czasem w nocy i nuci hymn. Albo krzyczy do kolegów z oddziału: „Ratujcie rannych!” i „Na Berlin!”.
Ksiądz się ociągał
– Przeżycia wojenne wryły się głęboko w pamięć ojca. Lubi o wojnie opowiadać, chociaż przeżył wiele – mówi Franciszek Stokowski, syn Wiktora, wykładowca demografii. Jego ojciec często powtarza, że miał ciężkie życie. I zaraz dodaje: „Ale śpiewające!”. Senior rodu urodził się 18 października 1913 r. w Grochowie, między Węgrowem i Sokołowem Podlaskim, w tej samej wsi, co wybranka jego serca. Od młodości fascynowało go wojsko, więc na ochotnika zgłosił się na kurs przysposobienia wojskowego, jeszcze przed powołaniem do odbycia służby w polskiej armii. – Koleżanki mi zazdrościły, a mnie imponował młodzieniec w mundurze. Przystojny, z kruczoczarnymi włosami. Oboje wpadliśmy sobie w oko, gdy wracaliśmy z kościoła. Potem spotykaliśmy się na wiejskich zabawach, a po roku był ślub – wspomina Filomena Stokowska. Dobrze pamięta, że ksiądz ociągał się z błogosławieniem związku, bo nie miała jeszcze 18 lat. Ale dobrodziej dobrze znał obie rodziny.
Cuda Matki Bożej
– Ślub był na Boże Narodzenie. Nagroda od Boga – mówi krótko pan Wiktor. Tydzień przed wybuchem II wojny światowej wezwano go do Ostrowi Mazowieckiej. Zmobilizowany do I kompanii sztabowej, służył w 114. Pułku Piechoty 41. dywizji. Do dziś wspomina bitwę pod Węgrowem, we wrześniu 1939 r. – najcięższą, jaką przeżył. Cudem uszedł z życiem, nieostatni raz. Młoda żona modliła się, by bezpiecznie wrócił do domu. W onucach, po morderczej podróży piechotą spod Kowna, pojawił się wyczerpany i głodny tuż przed urodzinami. – Niewiele brakowało, a Rosjanie wywieźliby go „do białych niedźwiedzi”. Matka Boża go przyprowadziła – mówi pani Filomena. Wiktor Stokowski dowodził oddziałem AK, brał udział w akcjach partyzanckich pod pseudonimem „Świerk”, po wojnie ukrywał się do 1948 r., gdy wyjechał do odgruzowywania stolicy. Od 1949 r. z rodziną mieszka w Otwocku. Jego i żony oczy cieszy dziś 4 wnucząt i 7 prawnucząt. Biegną w ich objęcia, jak tylko przekroczą próg zabytkowej willi „Danuta” w Otwocku. – Wszystkim młodym radzę: nie bójcie się rodzić dzieci. Jak Bóg dał, to pomoże wychować. A na starość radość przyniesie – mówi Filomena Stokowska. – Mieli bardzo trudne życie, ale zawsze byli cudowni. Chyba ich trzyma razem pogoda ducha, bo zawsze nam powtarzają: „Nie narzekajcie, bo dziś to nic z porównaniu z tym, przez co myśmy przeszli”. Oni zawsze cieszyli się tym, co mieli – mówi Alicja Sitek, córka jubilatów.
Medal dla dwojga
W przeddzień wspomnienia św. Walentego do Otwocka przyjechali prezydencki minister Jacek Michałowski i wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski. Były kwiaty, tort, toast i odznaczenia „Za długoletnie pożycie małżeńskie”. Z różową wstążką. Takie, jakie otrzymują wszystkie pary, które dożyją co najmniej 50. rocznicy ślubu. – To jedyne odznaczenie, które można dostać razem – mówił podczas krótkiej uroczystości minister Michałowski. – To rzadka uroczystość. W ciągu 6,5 roku jako wojewoda świętowałem ją tylko raz, w 2008 r. – dodał J. Kozłowski. A pani Filomena chętnie dzieliła się przepisem na dożycie brylantowych godów. – Dużo cierpliwości, trochę łez wylać i wiele darować. Ale humor też ważny, bo przecież ciężko tak ciągle płakać. No i trzeba słowo szanować, a przysięgi małżeńskiej nie łamać – mówi, wspominając, że przy życiu trzyma ją i męża modlitwa. – Zawsze się modliłam „Pod Twoją obronę” i wierzę, że Matka Boża prowadzi tego, kto się do niej zwróci. Bez wiary nie byłoby życia, bo i nadziei by nie było. Do kogo się zwrócić, gdy coś boli? Kogo prosić o pomoc? – pyta 93-letnia kobieta.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.