– Po tygodniowym pobycie w Polsce nasi koledzy z Niemiec potrafią już bez problemu powiedzieć: „Chrząszcz brzmi w trzcinie” i „Grzegorz Brzęczyszczykiewicz”. Jedynie „stół z powyłamywanymi nogami” sprawia im trochę trudności. Ale i tego już niebawem ich nauczymy – śmieje się Ania Napiórkowska.
Przełamywanie stereotypów
Pobyt w Polsce zarówno dla uczniów z „Klasyka”, jak i tych z Missionsgymnasium był czasem poznawania się, budowania przyjacielskich relacji i przełamywania barier. Fakt, że uczniowie niemal natychmiast się ze sobą zaprzyjaźnili, ucieszył obie strony. – Bez wątpienia wpływ na to miała jedyna w swoim rodzaju gościnność Polaków, a także ich otwartość. Ani przez chwilę nie było czuć wzajemnych uprzedzeń – mówi Judith Foecker, nauczycielka. – Mimo że w Polsce nie jestem pierwszy raz, ciągle jestem tu zaskakiwana. Tym razem zachwyciłam się przedmiotami z wzorami łowickimi. Wszystkim znajomym kupiłam filiżanki z łowickim motywem. Podobnie jak naszych uczniów, zachwycił mnie także Zamek Królewski. Dzięki taki spotkaniom, w których wzajemnie się poznajemy, chcemy przyjmować historyczną odpowiedzialność, by to, co najgorsze, było już przeszłością i nigdy się nie powtórzyło – podkreśla pani Judith.
Prywatnie zrobił na niej wrażenie także fakt, że... polscy mężczyźni tak mocno angażują się w prace domowe. Innym celnym spostrzeżeniem było to, że polscy uczniowie spędzają bardzo dużo czasu w szkole. – Waszą mocną stroną jest wszechstronne wykształcenie, naszą – więcej luzu, który pozwala rozwijać własne pasje – zauważa Judith, która bardzo cieszy się, że jej uczniowie mogli bliżej poznać swoich sąsiadów. – Przez wiele lat bardziej interesowaliśmy się historią państw zachodnich. Dobrze, że teraz możemy poznawać także Polskę i Polaków, z którymi tak wiele nas łączy.
Goście z Niemiec przywieźli ks. Piotrowi Karpińskiemu, dyrektorowi ZS im. ks. S. Konarskiego, poza listem od dyrektora tamtejszego gimnazjum, które sąsiaduje z klasztorem, także krzyż i regionalne słodycze. – Było czuć, że łączy nas ten sam duch. Obie szkoły są bowiem katolickie. Myślę, że to też bardzo ułatwiało porozumienie. Czuło się, że mamy wspólne korzenie i że bez kompleksów możemy się uzupełniać – mówi ks. Karpiński. – To spotkanie miało także szerszy wymiar. Obie strony mogły poczuć się jako pełnoprawni członkowie wspólnoty europejskiej. Takie doświadczenie służy integracji i budowaniu wzajemnej odpowiedzialności za siebie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |