Wigilia na służbie. Bywa, że kiedy dzwony biją w kościołach na Pasterkę, gdzieś indziej biją na alarm...
Święta kojarzą się nam z czasem wolnym od pracy i codziennego pędu. Dla nich to okres intensywnych dyżurów, nocnych patroli i interwencji.
Na akcję z pierogami
– Pamiętam taką szczególną Wigilię, jeszcze w szkole pożarniczej. Były to czasy, gdy nie można było urządzać świąt na strażnicy. Mieliśmy tego wieczoru dyżur bojowy. Pogasły światła, w pobliskich oknach widać było zapalone świece i rodziny siadające do wigilii. Wpadliśmy w taki smutny nastrój, tęskniąc za rodzinami i wigilijnym stołem, gdy nagle rozległy się dzwonki alarmu – opowiada mł. bryg. Bogusław Karbowniczek z Powiatowej Komendy Państwowej Straży Pożarnej w Sandomierzu.
– Gdzieś w wiosce płonęła stodoła. Pojechaliśmy. Mróz był siarczysty, więc marzliśmy okrutnie. Trzeba było uważać, żeby woda w pompach i wężach nie pozamarzała. Gdy dogaszaliśmy pożar, zobaczyłem dwoje smutnych dzieci w oknie pobliskiego domu. Chlapnęliśmy wodą po ich oknie, żeby odwrócić ich uwagę od nieszczęścia, trochę rozweselić. Najpierw się lekko wystraszyły, ale potem na chwilę uśmiechnęły się do nas. Wracaliśmy umęczeni, mokrzy i zamarznięci, mijając ludzi idących na Pasterkę. I podczas tegorocznej Wigilii na dyżurach pozostanie grupa strażaków. – Służby na te dni nie wyznacza się. Zostają ci, którym wypada to z grafiku. Tak spędzane święta są wpisane w nasze ryzyko zawodowe. W naszych formacjach służbę pełni się przez 24 godziny, więc co jakiś czas Wigilię czy święta trzeba spędzić na strażnicy – dodaje mł. bryg. B. Karbowniczek.
Jednak strażacy robią wszystko, aby i w pracy był to szczególny dzień. – Od rana panuje świąteczna atmosfera. Każdy przywozi z domu jakieś potrawy. Na mojej zmianie, gdy wypada dyżur, to ja zajmuję się przygotowaniem kolacji. Tę świąteczną organizujemy trochę wcześniej. Przyjeżdżają komendant i kapelan, śpiewamy kolędy. Staramy się, aby było jak najbardziej rodzinnie – opowiada asp. Tomasz Siwecki, dowódca sekcji. Ale strażacy nie mogą się zatracić w przygotowaniach. – Musimy być w pełnej gotowości do wyjazdu. Często jest to spokojniejszy czas, ale przecież zawsze coś może się wydarzyć – dodaje kpt. Szymon Augustyniak z sandomierskiej straży. W ostatnich latach w sam dzień i wieczór wigilijny nie było jakichś nadzwyczajnych zdarzeń. Jednak strażacy opowiadają przypadek sprzed lat, kiedy wieczorem, gdy siadali do wigilii, zawyły syreny alarmowe. Chwycili więc talerz z pierogami i pojechali na akcję.
– W ten wieczór zdarzają się cuda. Wtedy jechaliśmy do wypadku, gdzie młoda dziewczyna cudem uszła z życiem podczas bardzo niebezpiecznego zderzenia z drzewem. Gdy patrzyliśmy na zniszczone auto i ją, która wyszła z tego prawie bez szwanku, wiedzieliśmy, że to wigilijny cud – dodaje asp. Tomasz Siwecki. Strażacy jak zawsze apelują o rozwagę. Nie tylko podczas świąt, ale także w sylwestra, gdy odpala się sztuczne ognie. – Włącz- my trzeźwe myślenie, zachowajmy dozę ostrożności, a będzie bezpiecznie – podkreśla mł. bryg. B. Karbowniczek.
Sąsiad jak policjant
Nie zawsze spokojnie przebiegają święta także na dyżurze policyjnym. – Dla nas to czas normalnej, a czasem nawet bardziej wytężonej pracy. Świąteczna służba niczym nie różni się od tej codziennej. Musimy czuwać nie tylko na drogach, ale także w służbie patrolowej – mówi mł. insp. Dariusz Chmielowiec, komendant Komendy Powiatowej Policji w Sandomierzu. Policjanci w taki sposób pełnią dyżur, aby obsada była pełna i każdy z nich mógł w Wigilię podzielić się opłatkiem i złożyć życzenia w gronie rodzinnym. – Zmiana dyżurujących jest wieczorem. Więc ci, którzy przychodzą na noc, siadają do wieczerzy wigilijnej z rodziną wcześniej. Na tych, którzy schodzą ze zmiany, rodziny muszą trochę poczekać, by wspólnie rozpocząć świętowanie – opowiada mł. asp. Piotr Trojanowski ze służby dyżurnej. – W Wigilię do południa najczęściej dochodzi do kradzieży. Złodzieje korzystają z naszego pośpiechu, roztargnienia przedświątecznego. Sytuacja ucisza się trochę po południu i wieczorem. Jednak noc wigilijna nie we wszystkich rodzinach przebiega spokojnie. Niestety, często zdarzają się kłótnie rodzinne, odżywają dawne spory, które podsyca wypity alkohol. Wtedy często policjanci muszą interweniować i studzić emocje. Nie jest to ani łatwe, ani przyjemne – opowiada nadkom. Ireneusz Strojewski.
Jednak, jak podkreślają stróże prawa, ten wieczór ma moc. Nie pamiętają jakichś nadzwyczajnych zdarzeń czy rażących wypadków łamania prawa. – Większości udziela się ten świąteczny klimat. Boże Narodzenie jest nadal w naszym społeczeństwie tym szczególnym czasem pokoju, choć zawsze mogą zdarzyć się odstępstwa – dodaje I. Strojewski. Jak wspominają policjanci ze służby dyżurnej i prewencyjnych patroli, dość często zdarzają się wybryki chuligańskie, które są związane z... miejscowymi tradycjami. – Często zdejmowane są bramy i furtki z przydomowych ogrodzeń, które lądują w nieprawdopodobnych miejscach: na dachach stodół czy drzewach. Takie bramy „giną” w domach, gdzie jest panna na wydaniu, co ma jej wróżyć szybkie wyjście z domu za mężem – tłumaczy z uśmiechem mł. asp. Piotr Trojanowski.
Policjanci wspominają także o tych, którzy nie mogą liczyć na wesołe święta. – Wiele osób samotnych czy bezdomnych inaczej przeżywa ten czas. Są podenerwowane, nawet agresywne. Staramy się im pomóc, umieszczając w domach dla bezdomnych, gdzie mogą otrzymać pomoc, posiłek i znaleźć towarzystwo – dodaje policjant. Sandomierscy stróże prawa, tak samo jak strażacy, proszą o ostrożność. – Zadbajmy o bezpieczeństwo w naszym sąsiedztwie. Wyjeżdżając na święta, poprośmy sąsiada, by zwrócił uwagę na nasze mieszkanie. To najlepsza prewencja. Bądźmy także ostrożni na drodze i serdeczniejsi wobec siebie, a wtedy klimat świąt nie będzie zakłócany – dodaje mł. insp. Dariusz Chmielowiec, sandomierski komendant.
Betlejem na porodówce
Na holu oddziału dziecięcego w szpitalu w Sandomierzu już od kilku dni stoi bogato ustrojona choinka. Małych pacjentów odwiedził już święty Mikołaj, przynosząc prezenty. Mimo radości z otrzymanych zabawek, dla niektórych nie jest to najszczęśliwszy czas. – Niestety, na święta zostanie kilku naszych podopiecznych. Staramy się, aby dzieci wyszły do domów, ale nie zawsze to jest możliwe. Jednak cały personel stara się, aby był to jak najradośniejszy czas. Oczywiście z dziećmi mogą pozostać rodzice i wtedy razem spędzamy ten czas – opowiada dr Rajmunda Sikorska, pediatra. Na wszystkich oddziałach szpitalnych podczas świąt są pełne dyżury lekarzy i pielęgniarek. – Może na oddziałach jest mniej chorych, ale ci, którzy wymagają intensywnej opieki i troski, pozostają. Od jakiegoś czasu widzimy, że do szpitala na czas świąt wręcz starają się trafić osoby, które są samotne. Nie chcą być same w domu i tutaj szukają odrobiny rodzinnej atmosfery – opowiada Elżbieta Pokrzywa, pielęgniarka oddziałowa.
W wigilijny wieczór szpitalna kuchnia staje na wysokości zadania i przygotowuje tradycyjną wieczerzę wigilijną, nawet dla tych, co muszą być na diecie. Wtedy lekarze i pielęgniarki wędrują po salach i składają życzenia pacjentom. – Na porodówce zawsze trzeba być gotowym na przywitanie nowych gości – żartuje pani Katarzyna z ostrowieckiego szpitala. – Bardzo często zdarza się, że maluchy wybierają właśnie ten wieczór czy noc, aby przyjść na świat. Wtedy na sali porodowej mamy takie małe współczesne Betlejem. Każde nowe życie wnosi wiele radości, nadziei i pokoju, jak wtedy w grocie betlejemskiej – dodaje pielęgniarka.
Ostry dyżur trwa także na Sandomierskim Oddziale Ratowniczym. Lekarze i ratownicy muszą być gotowi w każdej chwili jechać na wezwanie. – Nie ma reguły, to może być spokojna noc lub nie. W święta zaczną się wyjazdy do osób, które przesadzą z jedzeniem i czasem z alkoholem. Takie dyżury wpisane są w nasz zawód, nie są niczym nadzwyczajnym. Rodzina jest przyzwyczajona i czeka na nas, by po skończonej pracy razem świętować – opowiada Leszek Bielecki, ratownik z sandomierskiego SOR-u.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |