Miejscowości nie widać prawie z głównej drogi na Mielec. Ale to w niczym nie przeszkadza działającym tu kobietom. Zresztą nie o sławę chodzi, lecz o dzieci – przyszłość tej ziemi.
Jak trafić do przedszkola w Partyni – pytam mieszkańców jednego z domów. – Ale którego, bo są dwa? – odpowiada gospodyni. – Prowadzonego przez stowarzyszenie – odpowiadam. – A, to naprzeciw szkoły, w remizie – dowiaduję się. Najpierw rzuca się w oczy szkoła i tablica na ogrodzeniu „Samorządowe Przedszkole Publiczne w Partyni”. Naprzeciw zaś mieści się Niepubliczne Przedszkole prowadzone przez Stowarzyszenie „Ku Przyszłości”. Maria Napieracz, prezes stowarzyszenia, jest nauczycielką. Przed laty pracowała jako dyrektor gimnazjum w Nowej Dębie, gdzie udawało jej się zdobywać unijne środki na rozwój szkoły i młodych. – Po kilkunastu latach wróciłam do Partyni, mojej rodzinnej miejscowości. Chciałam tu przenieść cząstkę mojej poprzedniej aktywności, żeby również u nas zaczęło się coś dziać – opowiada pani Maria. W 2009 roku powstało Stowarzyszenie „Ku Przyszłości”.
Nazwę wymyśliła pochodząca z Partyni s. Urszula Głowacka, zaangażowana w opiekę nad trudną młodzieżą w Markach k. Warszawy. Stowarzyszenie od początku było ukierunkowane na dzieci i seniorów. Tak zostało do tej pory, choć przy różnych okazjach w działania stowarzyszenia włącza się wielu mieszkańców wsi i okolicy.
Dobrze i źle
Najwięcej dzieci rodzi się w Partyni. Niewątpliwy wpływ ma na to fakt, że w miejscowości działa wiele małych firm, zakładów, dzięki którym ludzie mają pracę i czują się bezpieczni. Drugim atutem jest istnienie mieleckiej strefy aktywności gospodarczej, gdzie również pracują miejscowi. – To ma ogromny wpływ na nasze życie, bo, wiedząc, że mamy pracę, możemy zatroszczyć się o nasze rodziny i nie bać się o przyszłość – mówi Marta Kieraś, mama pięcioletnich bliźniaków. Ale z tym bezpieczeństwem i „dzietnością” nie jest tak różowo w okolicy. – Kilkanaście lat temu na tutejszym terenie rodziło się 240 dzieci rocznie. Dziś 120. Wiele dzieci przychodzi na świat za granicą i nie wszystkie tu wrócą – mówi Beata Jarosz, położna, mama pięcioletniej Wiktorii.
Dla rodziców
Mimo wszystko w Partyni potrzebne okazało się przedszkole, którego nie było. Wszystko zmieniło się w 2009 roku, kiedy powstało pierwsze przedszkole prowadzone przez stowarzyszenie. – Mieszkam tu od pięciu lat. Sporo jest u nas młodych małżeństw i takich, które mają małe dzieci. Przedszkole było nieodzowne. Bez niego nie mogłabym podjąć pracy – opowiada Agnieszka Jagoda, mama trójki przedszkolaków.
– Stowarzyszenie odpowiedziało przede wszystkim na potrzeby młodych rodziców. Nie w każdym domu jest babcia, która zaopiekowałaby się wnukami, kiedy rodzice są w pracy. A to przedszkole pomaga nam wykonywać pracę, doskonalić się zawodowo – podkreśla Marta Kieraś. Stowarzyszenie pozyskało ze środków unijnych ponad 2 mln zł i adaptowało część remizy strażackiej na potrzeby powstającej placówki. – Realizację tego projektu rozpoczęliśmy w 2009 roku. Do 2012 roku dzieci miały przedszkole za darmo. We wrześniu 2013 powstała placówka samorządowa i baliśmy się, że to zagrozi naszej egzystencji, ale udało nam się obronić przed zamknięciem i działamy, choć przeszliśmy na dotację gminną i czesne rodziców. Co więcej, nie ubyło nam dzieci w porównaniu z czasem, kiedy przedszkole było za darmo – cieszy się Maria Napieracz. W krótkim czasie powstały kolejne przedszkola w Dulczy Wielkiej, Zgórsku i w Rudzie. Obecnie uczy się w nich i bawi ok. 120 dzieci, a ponad 20 osób jest zatrudnionych. Można powiedzieć, że stowarzyszenie stało się jednym z większych pracodawców w okolicy.
Prawie jak w domu
Obecnie rodzice mogą wybierać między darmowym przedszkolem samorządowym a częściowo płatnym niepublicznym. – Przywożę dzieci z sąsiedniej wioski, gdzie jest przedszkole samorządowe, ale wolę swoje pociechy dowozić do Partyni. Wiem, że dzieci nie będą uczone czegoś, czego ja nie akceptuję. Chodzi głównie o system wartości chrześcijańskich, który chciałabym swoim dzieciom przekazać. A przedszkole w tym pomaga. Cenne jest to, że jako rodzice mamy możliwość uczestniczenia w różnych zajęciach otwartych, możemy obserwować swoje dzieci na tle grupy, widzimy, jakie robią postępy, jak się rozwijają – mówi Marta Kieraś. Dla niektórych dzieci przedszkole w Partyni stało się prawie domem. – Kiedy przychodziłam po dzieci, zdarzało się, że mówiły „mamo” do swojej pani. Sprawiało mi to czasem przykrość, a z drugiej strony bardzo cieszyło, bo wiedziałam, że są tu bezpieczne, że mają matczyną niemal opiekę, że chcą tu być. Ja jestem zachwycona. Karolinka już jest w szkole, ale chętnie wstępuje do przedszkola, żeby spotkać swoją dawną panią – dodaje Agnieszka Jagoda. Mamy zgodnie podkreślają, że stowarzyszenie – przez przedszkola w Partyni i pozostałych miejscowościach – integruje ze sobą dzieci i rodziców. – Placówka wspiera nas jako rodziców, są organizowane spotkania dla całych rodzin, wycieczki, pikniki, wyjazd do teatru. Jest wiele okazji, żeby wspólnie spędzić czas z naszymi dziećmi, poznać się wzajemnie – mówi Beata Jarosz.
Mamy siłę
We wrześniu stowarzyszenie otrzymało od Fundacji Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny certyfikat „Przedszkole przyjazne rodzinie”. Certyfikat został przyznany jako potwierdzenie, że w przedszkolach prowadzonych przez stowarzyszenie będzie promowana tradycyjna wizja płci, małżeństwa i rodziny. – Jako nauczyciel, ale i obserwator życia społecznego, mam świadomość, że do naszych głów jest wtłaczana, choć delikatnie, subtelnie, niemal elegancko, ideologia gender, która wprowadza chaos w świecie wartości, dezorientuje człowieka. Patrząc na naszą miejscowość, ba, na Podkarpacie, to sprawa dość odległa, wręcz nierzeczywista. Ale im wcześniej będzie to wpajane dzieciom, tym trudniej będzie im odnaleźć normy kierujące ich późniejszym życiem. Z jednej strony sprawa jest „ponad” naszym życiem, ale niejednemu rodzicowi powinna się zapalić czerwona lampka, kiedy ogląda choćby naszą telewizję, bajki, seriale… Nasze wiejskie społeczeństwo jest tradycyjne, konserwatywne. I oby tak było, bo w tym nasza siła – mówi Maria Napieracz.
Różowe samochody
Mamy, które przyszły na spotkanie, chcą, żeby przedszkole wzmacniało przekaz wartości, które dzieci otrzymują w domu, dotyczy to również wizji bycia mężczyzną lub kobietą, mężem, żoną, ojcem lub matką. – Normalność dla mnie jako rodzica to właśnie przekazywanie wartości tradycyjnych. Uczymy przy tym szacunku do każdego człowieka. Przeciwdziałanie stereotypom rozumiemy inaczej niż nam się to podaje w mediach. Mężczyzna może opiekować się domem tak samo jak kobieta, może gotować, prasować… też może pomagać przy dziecku, robić zakupy. Kobieta może być kierowcą autobusu. Jak kupujemy zabawki, to są wśród nich auta dla dziewczynek, nie tylko w kolorze różowym – śmieje się Jolanta Bik. – Obserwując zabawy dzieci, można zauważyć, że one naturalnie wchodzą w role mężczyzny czy kobiety. Na przykład chłopczyk jest tatą, dziewczynka mamą, mają dziecko i to jest zupełnie naturalne. Czy naszym zadaniem jest skłanianie na przykład chłopców, żeby stawali się mamami? A dziewczynki ojcami? Bez sensu. Role, które dziecko bierze na siebie w zabawie, wyniosło z domu. Jeżeli więc wzorce zachowań wynosi z normalnej, polskiej rodziny, to dlaczego przedszkole ma tu robić jakąś rewolucję? Wspieramy rodziców. To jest nasze zadanie, podtrzymywać to, czego dzieci nabywają w domu, żeby mogły w swoim dorosłym życiu zachować wewnętrzną równowagę – mówi Maria Napieracz.
Śpiew i gimnastyka
Przedszkola to niejedyna działalność stowarzyszenia. Od roku działała w Partyni świetlica dla dzieci od 8. do 13. roku życia (wszyscy mają nadzieję, że będzie działać nadal). Strzałem w dziesiątkę okazały się zajęcia matematyczno-przyrodnicze, oparte na prostych doświadczeniach. – Cały projekt zakończył się wycieczką do Centrum Nauki Kopernik w Warszawie – mówi pani prezes. Innym pomysłem na aktywizację ludzi okazało się założenie grupy śpiewaczej, czyli Towarzystwa Śpiewaczego. – Śpiewający zawodowo bardzo chętnie się w to włączyli. Mamy w zespole nie tylko partynian, ale i osoby z innych miejscowości. Koncertujemy w wielu miejscach, w tym roku udało się nam uszyć specjalne stroje – opowiada pani Maria. Stowarzyszenie organizuje doroczne Święto Chleba, wigilie dla seniorów, święto rodziny, pikniki, Przedszkoladę dla dzieci ze swoich placówek i zaprzyjaźnionych przedszkoli. Cały czas dba o swoje placówki, organizując za darmo dzięki dotacjom zajęcia dodatkowe dla dzieci: język angielski, rytmikę i taniec, zajęcia z logopedą. W ramach innego projektu – „Śwarne babki” – była wycieczka dla seniorów do Kazimierza, są zajęcia gimnastyczne. Stowarzyszenie współpracuje też z Caritas, przygotowując na świąteczne kiermasze okazjonalne stroiki czy inne dekoracje. W tym roku wspomogło uboższe rodziny, kupując ubrania na zimę dla dzieci. Działalność Stowarzyszenia została wyróżniona prestiżową nagrodą „Perła Podkarpacia 2013” w ramach nagradzanych projektów unijnych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |