O tym, jak doktorantka budownictwa wraz z ekonomistą kartę dań do małżeńskiego dialogu napisali.
Praktyczne narzędzia
Aniszczykowie czytali wiele książek o sakramencie małżeństwa, relacjach męsko-damskich, pojawieniu się dzieci. I wielu innych tematach, które wszystkich interesują, lecz… często omawiane są w sposób niezrozumiały lub pozbawiony sensu. Nie dziwi więc, że po lekturze tego typu „podręczników” część par dochodzi do wniosku, że małżeństwa z książki się nie nauczysz. Gdyby jednak stworzyć narzędzie, które usprawni małżeński dialog? Gdyby napisać przewodnik czy poradnik praktycznie i nienachalnie uczący dobrej małżeńskiej rozmowy?
Na podstawie swoich doświadczeń dialogu małżeńskiego i doświadczenia znajomych par zaczęli Aniszczykowie spisywać zasady owocnej rozmowy. By powoli tworzyć cały przewodnik – kartę, w której krok po kroku małżonkowie znajdą pomoc w dialogowaniu. Pomysł, by poradnik przypominał… menu w restauracji pochodzi od o. Karola Meissnera. – Ojciec Karol powiedział kiedyś, że warunkiem dobrej rozmowy małżeńskiej jest wyjście z domu, na przykład do restauracji – opowiada Agata. – Modest wymyślił więc, że nasza książka, czyli narzędzie do małżeńskiego dialogu, mogłaby mieć właśnie formę menu, czyli… karty dań.
W menu, jak w każdej przyzwoitej restauracji, mamy więc do wyboru: przystawkę, danie główne i deser. Ale jak to jeść?
Smakowite, byle… strawne
„Karta rozmowy małżeńskiej” składa się z dwóch części. Pierwsza to książka z opisem wszystkich „potraw”, czyli tematów rozmowy, poruszanych wątków, spraw. Druga, równie istotna, to instrukcja dołączona do książki. Od niej należy zacząć małżeński dialog (a może ucztę?)… Z instrukcji dowiadujemy się, po co małżonkom „przystawka”, na czym powinna polegać, czemu służy, ile powinna mniej więcej trwać.
Przystawka to wstęp do dialogu, przywitanie się, wejście w głąb rozmowy. Małżonkowie wybierają jedną przystawkę – czyli temat. A jest z czego wybierać: co lubię z tobą robić, czym ostatnio cię zaskoczyłem/zaskoczyłam, co małżeństwo zmieniło we mnie na lepsze. Można też wybierać z przystawek – cytatów. Wtedy w krótki sposób małżonkowie rozważają przeczytany fragment dotyczący małżeństwa i miłości, np. z Karola Wojtyły czy dominikanina Mirosława Pilśniaka.
– Potem, jak podczas eleganckiej kolacji, przechodzimy do dania głównego – mówi Modest. – Wybieramy z czternastu kategorii temat dialogu. Może to być „danie” związane z dziećmi, relacjami, można rozmawiać o sakramencie małżeństwa, obowiązkach domowych czy też (bardzo istotne) o współżyciu małżeńskim. Ważne, by ściśle trzymać się tematu. Proponujemy, by przeznaczyć na to od 45 minut do 2 godzin. W zależności od potrzeb i apetytu.
– A następnie jest deser. Czyli podziękowanie sobie za rozmowę, w zasadzie w dowolny sposób: przez wypowiedź, przytulenie, krótką modlitwę. Lub… ciszę – dopowiada Agata. – Jeśli wcześniejsza rozmowa nie szła pomyślnie, jeśli danie główne spowodowało jakieś kwasy, to deser jest czasem, by emocje uspokoić i osłodzić – dodaje. Wtedy również małżonkowie powinni umówić się na kolejne spotkanie i rozmowę. Warto napisać na kartce, co można następnym razem zrobić, jak rozmawiać, by dialog był lepszy. Smaczniejszy. Te postanowienia proponujemy spisać, włożyć do karty, a przed kolejną rozmową je przeczytać.
Karta terapeutyczna?
„Karta rozmowy małżeńskiej” wydana jest bardzo estetycznie. Piękny papier, okładka przypominająca skórę… – Chcemy, by karta była jednocześnie kroniką małżeńską. By starczyła na lata. W książce jest miejsce na notatki, własne przemyślenia – opowiada Modest.
– Wydaliśmy książkę za własne oszczędności, teraz szukamy księgarń, które ją przyjmą i będą sprzedawać. Mamy też własną stronę internetową i prowadzimy sprzedaż online – opowiadają Aniszczykowie. – Mamy wielką nadzieję, że narzędzie, które opracowaliśmy, przyda się wielu parom. Może niejedno małżeństwo wyjdzie z kryzysu. A inne do kryzysu nie dopuszczą…
Ktoś spróbuje? Smacznego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |