Ich nazwa wzięła się z tego, że nie wiedzieli, co wpisać w danej rubryce formularza zgłoszeniowego na jeden z przeglądów. Ale teraz tłumaczą ją tym, że są w stanie zagrać wszystko. Cokolwiek.
Albo się utopimy, albo...
Co spowodowało, że na swój debiut grupa wybrała tak trudny tekst? Powody są dwa. Oficjalnie to ambicja, która każe zaczynać od razu na głębokiej wodzie. Nieoficjalnie aktorzy przyznają jednak, że to jedyna sztuka, do której udało się im dopasować liczbę i płeć występujących w niej osób. – Moja pierwsza reakcja, gdy zobaczyłam scenariusz, była taka, że nie miałam pojęcia, o co chodzi. Naprawdę tego nie rozumiałam – przyznaje Patrycja Preweda, odtwórczyni roli córki Wandy. – Trzeba się było skupić na zrozumieniu tekstu i tego, kto, co mówi, jak to przyjmuje. A potem przenieść to na siebie, jak ja to widzę i jakie jest moje stanowisko – dodaje. – Po kilku próbach, kiedy obyliśmy się już ze scenariuszem, powoli przychodził plan, jak to zrozumieć, zagrać. Po jakimś czasie samo się to pojawiało – wtóruje jej Szymon Zaręba, który wcielił się w rolę syna. Aktorzy wspominają też częste pytanie reżysera podczas prób, gdy co bardziej wymagająca kwestia nie została zagrana w odpowiedni sposób: „Czy ty wiesz w ogóle, człowieku, o czym ty mówisz?”. Wtedy zawsze był czas, by dany fragment wytłumaczyć, zrozumieć i jeszcze raz przećwiczyć.
Pierwsze próby okupione były wybuchającymi raz po raz salwami śmiechu, szczególnie podczas deklamowania na pozór zupełnie zwariowanej kompilacji słów składających się na przesłanie zawarte w kuli. – Kiedy już w TCK oświetleniowiec ustawił nas w kręgu światła, to ciężko było zachować powagę – przyznaje Szymon Zaręba. – To był najtrudniejszy moment, kiedy narasta groza, podniosłość, jesteśmy tylko my i kula, a trzeba było z taką wiarą powiedzieć „korniszon” – wspomina.
Matczyny przykład i urwana klamka
Spektakl to nie tylko wyzwanie aktorskie, lecz również próba zaprezentowania się z nieznanej dotąd strony przed rodziną czy przyjaciółmi. Karol Wons, odtwórca roli Żebraka, zdecydowanie zaprzecza, jakoby musiał obserwować wcześniej panów pod sklepem monopolowym i sugeruje, że może takie zachowania ma w genach. – W moim przypadku nikt się nie spodziewał, że akurat ja coś takiego zagram, że uda mi się to „sprzedać” – cieszy się natomiast Filip Nowak, spektaklowy ojciec. Z kolei prawdziwy ojciec Marty Lak, aktorki wcielającej się w rolę skłonnej do częstych histerii matki, podobno powiedział po obejrzeniu spektaklu do swojej żony: „Widzisz, napatrzyła się na ciebie w domu, to wie, jak to zagrać!”.
Patrycja Preweda przyznaje, że największą trudność sprawiło jej wypowiedzenie przed publicznością dwóch słów: „Jestem ładna”. Wcześniej przez długi czas ćwiczyła je przed lustrem. Zamiast tego woli jednak porównywać reakcje różnych pokoleń na to, co dzieje się na scenie. – Na spektakl przyszła między innymi moja babcia oraz młodsza siostra. Babcia wyłowiła przesłanie, że to, co przyjmujemy, niekoniecznie jest prawdą. Tymczasem siostra na pytanie, co jej się najbardziej podobało, odpowiedziała: „Jak ci klamka spadła!”. Faktycznie, w pewnym momencie urwała się, a była to jedna z bardziej poważnych scen – wspomina.
Sto marzeń
Choć aktorzy narzekają już na zmęczenie ciągłym powtarzaniem tych samych kwestii, reżyser spektaklu nie składa broni i zamierza iść za ciosem. – Jeszcze nie skończyliśmy z tą sztuką. Myślę, że pewnego rodzaju finiszem będzie ogólnopolski przegląd teatrów amatorskich w Andrychowie trwający od 12 do 14 kwietnia – zapowiada. Później ma przyjść pora na kolejne spektakle, jednak po ukończeniu szkoły przez czwórkę tegorocznych maturzystów być może trzeba będzie zastanowić się nad nową formą współpracy. – To bardzo zależy od tego, gdzie każdy z nas pójdzie na studia – uprzedzają aktorzy. A jak zapatrują się na własną karierę?
– Parę lat temu zrobiłam sobie listę marzeń, było tam chyba ze sto rzeczy, które muszę zrobić. Jedną z nich było zagranie w prawdziwym teatrze. Ostatnio przeczytałam tę listę i aż się nad nią uśmiechnęłam – wyznaje Marta Lak, która jako jedyna wiąże swoją przyszłość z profesjonalnym aktorstwem. A raczej już jako jedyna, bo pozostałym chętnym rekrutacja do szkoły teatralnej bardzo szybko się odwidziała. Zapewniają jednak, że Teatru Cokolwiek porzucić nie zamierzają.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |