Sami zbudowali sobie domki dwa metry nad ziemią. Sami wypletli sobie ze sznurków superwygodne łóżka. Sami gotują i pieką. Nic tak nie kształtuje w chłopakach samodzielności i męskości jak obóz Skautów Europy.
Katowice koło Rybnika
Te dwie drużyny ogarniają swoim zasięgiem znaczną część Górnego Śląska. W I Drużynie Rybnickiej zastęp „Ryś” grupuje chłopaków z Rybnika i Wodzisławia, zastęp „Orzeł” – z Pawłowic i Rybnika-Boguszowic, a zastęp „Lis” – z Katowic wraz z okolicami. Na Górnym Śląsku jest już też obecna żeńska gałąź Skautów Europy. Dziewczyny jadą jednak na obóz dalej i w innym terminie. Skauci Europy to harcerstwo katolickie, i to nie tylko z nazwy. Wychowuje młodych na żarliwych chrześcijan. Codziennie tutaj modlą się i spotykają na „apelu ewangelicznym” – w czasie którego czytają przypadający na dany dzień fragment Pisma Świętego, rozważają go i dzielą się tym, jak go rozumieją. Gdyby zmuszali ich do tego „starzy”, chłopakom, przeżywającym trudny czas młodzieńczego buntu, trudno byłoby to przyjąć. Tutaj jednak modlitwę rozpoczynają tylko trochę starsi od nich koledzy – zastępowi i drużynowi. A dla niesfornych nastolatków są oni nieraz większym autorytetem niż rodzice. Jest i najważniejszy punkt dnia: Msza święta w kaplicy urządzonej wśród drzew. Codziennie do lasu przyjeżdża ją odprawić zaprzyjaźniony ojciec Krzysztof Jurewicz z zakonu oblatów. Skauci siedzą i klęczą przed ołtarzem na karimatach, położonych na zboczu wzgórza jak na stopniach amfiteatru.
Jak przetrwać w trudnych warunkach
W dniu, kiedy odwiedziliśmy górnośląskich skautów, gościły w ich obozie także dziewczyny z II Drużyny Legnickiej Skautów Europy. Przyszły na Mszę świętą i ognisko. Spotkanie miało związek z tym, że poprzedniej nocy uczestnicy obozów żeńskiego i męskiego organizowali podchody. Chłopcy wbili u dziewczyn z Legnicy osiem strzałek na znak udanych podchodów, dziewczyny odpowiedziały jedną strzałką wbitą w obozie górnośląskich skautów. Do nocnych rajdów, których elementem są podchody, drużynowi z zastępowymi dopuszczają tylko niektórych chłopców. Z tej próby, po kilkunastu godzinach spędzonych w lesie, młodzi harcerze wracają znacznie pewniejsi siebie i swojego męstwa. – Czołgaliśmy się ubrani na ciemno, w swetrach odwróconych na lewą stronę, żeby się naszywki nie odbijały – relacjonuje podchody w czasie swojego rajdu 15-letni Paweł Kiszka z Radlina, harcerz zastępu „Ryś”.
– Czy był strach? Nie, ale była adrenalina. Zresztą, szliśmy we dwóch, z Kacprem z zastępu „Orzeł”. Gdyby każdy z nas był sam, pewnie byśmy się bali. Nie skupiałem się na strachu, tylko na zadaniach do wykonania: podchodach, napisaniu wiersza dla dziewczyn, który podrzuciliśmy do ich obozu, na budowie szałasu w lesie i na wykonaniu marszruty, czyli szkicu drogi, którą przebyliśmy – wylicza. I pokazuje w komórce zdjęcie szałasu, który zrobił z kolegą w lesie o wschodzie słońca. Do tej budowy użyli patyków, peleryny i rozprutych worków po prowiancie.
Czego ten 15-latek nauczył się u Skautów Europy? – Jak przetrwać w trudnych warunkach – odpowiada bez wahania Paweł Kiszka. – Ale też skauting formuje nas jako ludzi. Uczymy się stosować zasady i prawo harcerskie w życiu. Ich elementem jest na przykład codziennie dobry uczynek – tłumaczy.
Kontakt z hufcowym górnośląskich Skautów Europy – e-mail: jardrag@gmail.com, tel. 509 504 928.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |