Choć wydawać by się mogło, że nie święci garnki lepią, to jednak garncarstwo to prawdziwe artystyczne rzemiosło i wielka sztuka, przekazywana często z pokolenia na pokolenie. Tylko spod sprawnych i doświadczonych rąk mogą wyjść prawdziwe dzieła sztuki.
Garncarskie poszukiwania
W Łążku Garncarskim można co roku spotkać wielu garncarzy, którzy wytaczają przeróżne dzbanki, flakony i filiżanki na bardzo rozmaitych kołach garncarskich. Są te klasyczne, tzw. kopane, gdzie rzemieślnik napędza nogą koło zamachowe, a na obracającym się talerzu formuje wirującą glinę, oraz te mniej znane lub całkiem egzotyczne.
– To koło drążkowe używane było w dawnych czasach w Japonii. My odtworzyliśmy je, umieszczając w specjalnej kasecie, która pomaga w przemieszczaniu się z nim na różne spotkania garncarskie. Oryginalnie w japońskim warsztacie lub domu umieszczane było na stałe w podłodze. Napędzane jest siłą rąk za pomocą drążka, którym rozpędza się koło zamachowe. Bardzo charakterystyczna jest postawa garncarza podczas toczenia. Siada po turecku, nie na stołeczku lub zydelku jak przy klasycznym kole – opowiada Marta Florkowska. Podczas prowadzonych warsztatów garncarskich to japońskie koło wykorzystywane jest do pracy z osobami niepełnosprawnymi ruchowo oraz niewidomymi. – Jest ono bardziej bezpieczne, bo taka osoba wygodnie siada i może wraz z garncarzem uczyć się sztuki toczenia oraz poznawać techniki garncarskie – dodaje.
Obok niej niecierpliwie wierci się kilkumiesięczny syn. – To chyba najmłodszy garncarz. Już dziś siedział na kole i rozrabiał. On garncarstwo będzie miał chyba w genach – dodaje z uśmiechem dumna mama. Sama podkreśla, że garncarstwo dopiero z czasem stało się jej pasją. – Trudno określić, czy dawniej kobiety były garncarzami. Na pewno były obecne w warsztatach. Zdobiły wyrabiane naczynia, malowały je i upiększały. Ja uważam, że także wyrabiały naczynia, choć to ciężka praca. Jednak delikatne dłonie kobiety i jej wrażliwa wyobraźnia potrafią tworzyć bardziej wysublimowane dzieła sztuki – dodaje.
Obok w zaimprowizowanym średniowiecznym warsztacie garncarskim pracuje na równie nietypowym kole garncarskim pan Paweł. – Koła garncarskie na przestrzeni wieków miały różne kształty, formy i techniki napędu. To odtworzone jest na podstawie koła z XVI w., z terenów północnych Niemiec i Francji. Jest zbudowane na bazie drewnianego koła od wozu, które pełni rolę koła napędowego. Rozruch odbywa się za pomocą drążka. Napęd z koła przenoszony jest za pomocą cokoliku na talerzyk, na którym formuje się glinę – wyjaśnia.
Tuż obok jeden z garncarzy wytacza duże dzbany na masywnym tradycyjnym kole kopanym. Przy odtworzonym dawnym warsztacie garncarskim stoi nietypowy piec. – To efekt prac sprzed kilku lat, gdy podczas warsztatów odtworzyliśmy średniowieczny piec chlebowy. Z takich pieców, budowanych poza domostwami, korzystali nasi praprzodkowie. Do ich budowy używano gliny, słomy i wierzbowych gałęzi. Najpierw formowano piec, później go wypalano, by był trwały, następnie wypiekano w nim chleb lub gotowano potrawy w specjalnie wypalonej ceramice – dodaje Paweł Szymański.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |