W pogoni za Jasiem znalazł jego grób i spojrzał mu w twarz.
Jest taka książka – „Rapsodia świdnicka” oraz była taka nauczycielka – Maria Nowak, polonistka z SP nr 2 w Strzegomiu – te dwie, każda na swój sposób, pokazały Krzyśkowi, że to, co widzi, ma swoje korzenie, skądś się wzięło, jest dowodem, że wcześniej w jego mieście też żyli ludzie.
Idź! – nie poszedł
Urodził się niemal jako ostatnie dziecko na strzegomskiej porodówce. Później przenieśli ją do Świebodzic. Dlatego strzegomianinem czuje się naprawdę, z krwi i kości. Miał dwie pasje: sport i historię. Osobliwe połączenie.
Za tę drugą odpowiada „Babcia”, bo tak ją nazywali – wiekową staruszkę, polonistkę, która brała udział w powstaniu warszawskim i potrafiła opowiadać o nim z takim przejęciem, tak barwnie, że Krzysiek ze zdumieniem odkrywał, że historia nie ma tylko wersji podręcznikowej, ale też żywą, w sercu i umyśle człowieka. Dlatego też jako trzynastolatek przeczytał „Rapsodię świdnicką” – to go upewniło, że warto się historii poświęcić. Szczególnie historii Strzegomia. I jeszcze sport – też go kochał i miał osiągnięcia. Zatem jeszcze raz: historia i sport. Co wzięło górę? Głupota! Głupota nastolatka.
Nie został ani mistrzem czy choćby wuefistą, ani historykiem. Został ślusarzem – bo mu się nie chciało uczyć. Przynajmniej w szkole. Prosili nauczyciele, prosił sam dyrektor: „Krzysiek, idź do technikum”. Nie poszedł. Zrobił zawodówkę, a potem zaczęło się zarabianie pieniędzy. Na Zachodzie. Obowiązki męża i ojca też domagały się swego, dlatego… nie ma matury. Za to ma wiedzę. Na temat Strzegomia i ziemi strzegomskiej pewnie najrozleglejszą w regionie.
Praga, Berlin i Wiedeń
Nie szedł jednak na skróty: czytać opracowania innych, uczyć się na pamięć cudzych akapitów, spostrzeżeń czy skojarzeń, a potem udawać, że się jest znawcą. Już jako dziewiętnastolatek pojechał do Pragi, bo w tamtejszym archiwum były przechowywane dokumenty na temat joannitów, którzy zbudowali bazylikę strzegomską. – To był jeszcze komunizm, dlatego zarówno obostrzenia, jak i świadomość stróżów archiwów na temat wagi i znaczenia dokumentów nie była zbyt głęboka – wspomina. – Dostawałem więc do ręki, co chciałem, wynosiłem to na taras i tam swoim zenitem robiłem fotokopie – uśmiecha się. W Pradze był kilkakrotnie, dlatego ma dzisiaj w swoich zbiorach wszystko, co na interesujący go temat (od XIII do XVII w.) znalazło się w tamtejszych zbiorach. Dokumenty te były przetłumaczone na czeski. – Prosiłem więc koleżankę, żeby dokonała kolejnej translacji, tym razem z czeskiego na polski – dodaje.
Potem były wyprawy do archiwów Berlina (kwerenda na temat pruskich rządów w Strzegomiu) oraz Wiednia (kwerenda na temat rządów Habsburgów). Jednak jego ulubionym okresem z dziejów miasta są czasy budowy bazyliki. – Pracuję nad książką, w której zbiorę wszystko to, co udało mi się ustalić. Co ciekawe, nie tyle ja odkrywam historię kościoła, co on mi ją stopniowo odsłania – zastrzega.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.