W sieci znajomości

Ma 245 znajomych na Facebooku. Ani jeden nie znalazł się tam tylko dlatego, że on sam chciał.

To takie proste

O Facebooku: – Gdy się już komputera nauczyłam, to miałam tylko skrzynkę mejlową, ale nikt z moich znajomych się niczym takim nie posługiwał – zaczyna. – To było niby kilka lat temu, ale to cała epoka minęła, skoro jesteśmy tu, gdzie jesteśmy – przyznaje. Nasza Klasa nudna była. 21 czerwca 2009 r. stało się. Znalazła kuzyna ze Lwowa (bo ona zza Sanu, z Trębowli) i on do niej: – A ciocia Facebooka nie ma? – A skąd! Nie wiem co to jest. Pani Irena podpytała wnuki. Też nie wiedziały. – Ale to nie jest trudne. Powiem cioci jak założyć – zaoferował się kuzyn ze Lwowa. – No i założyłam, ale tylko z nim jednym kontakt miałam. Jeden znajomy. Innych nie było, bo niby skąd mieli być? – pyta retorycznie. – Bo ja wybredna jestem. Nie z tych, co to na ilość kosztem jakości idą!

I wtedy na przełomie 2009 i 2010 w „Gości Niedzielnym” Wojciech Wencel napisał tekst o Kresach. – Przeczytałam i bardzo chciałam coś do tego dopowiedzieć. Napisałam więc do redakcji, że to dla pana Wencla. On się odezwał i zasugerował kontakt na FB. Ucieszyłam się, że będę miała drugiego znajomego. Przyjął moje zaproszenie i wtedy zerknęłam, kogo on tam ma i olśniło mnie!

Blisko, coraz bliżej

– A tam pisarze, artyści, publicyści, aktorzy – aż mi dech zaparło, więc dawaj wysyłać zaproszenia do tych, co są bliscy mojemu sercu – wspomina rozwój FB znajomości. – Wielu przyjęło moje zgłoszenia – mówi i nie zostawia pola na niedowierzanie, bo otwiera komputer, wchodzi na FB i zaczyna komentować: – A tego ksiądz kojarzy? A tego?! Zna go ksiądz? O tu książkę dostałam, z dedykacją. No proszę, nasz kochany ksiądz Krzysiu, i tego ksiądz zna, prawda? – uśmiecha się znacząco wskazując na zdjęcie swojego wikarego. A teraz inne kryterium przeglądania. – O, ten pracuje na Haiti. To siostra z Australii, ten franciszkanin jest na misjach w Afryce a ten jest z Chile – wylicza.

Starszą panią o bogatym życiorysie inni też zapraszają. – Ale nie przyjmuję jak leci. Najpierw sprawdzam, co to za gość. Liczy się, co on polubił, jakie strony. Nie zgadzam się na znajomości z kimś, kto myśli zasadniczo inaczej niż ja. Dosyć mam nerwy zszargane przez życie, politykę i ludzkie głupoty – zdradza swoje sito.

Zapisz i wróć

Odkąd ma swoje wiadomości z FB, przestała czytać papierową prasę. Został tylko „Gość Niedzielny”. – Co mnie interesuje to ściągam i sprawdzam. Zapisuję i potem wracam do tego. Dziennie siedzę w sieci jakieś półtorej godziny. Tyle wystarczy – ocenia. A sąsiadki? Co z nimi? – Ten świat najbliższy mi nie wystarcza – mówi. – Dzieci mam daleko, zresztą żyją swoim życiem, więc też nimi trudno się zajmować. Kiedyś udzielałam się w parafii. Akcja Katolicka to był mój żywioł. Teraz jakoś to wszystko zwiędło. Jest w diecezji jeszcze Akcja Katolicka? – pyta, a po chwili kontynuuje. – Sama na tablicę nie wrzucam zbyt wiele, ale chętnie biorę od innych to, co dla mnie wartościowe. Co mnie inspiruje i otwiera nowe horyzonty? Lubię mądrzejszych od siebie – przyznaje.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg